- Trenerzy przespali ten mecz, dostają ode mnie żółtą kartkę. Mają jeden dzień na przemyślenie – taką wypowiedzią na antenie Polsatu po porażce 0:3 z Serbią mocno zaskoczył prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej, Jacek Kasprzyk.
O tym, że De Giorgi zbyt mocno trzymał się podstawowej „szóstki” w meczu na Stadionie Narodowym mówią wszyscy. Ale otwarta, publiczna krytyka ze strony szefa na pewno nie jest potrzebna. Na szczęście De Giorgi zareagował na sytuację najlepiej, jak mógł. W wyjściowym składzie na Finów znaleźli się: Dawid Konarski, Bartosz Kurek, Bartłomiej Lemański, Fabian Drzyzga, Michał Kubiak, Mateusz Bieniek i Paweł Zatorski. Czyli doszło do jednej zmiany – Bieniek zastąpił Łukasza Wiśniewskiego. Czy włoski trener naszej kadry mógł zrobić więcej roszad? Czy z psychologicznego punktu widzenia byłoby dobrze, gdyby pokazał zawodnikom, że tak szybko przestał im ufać? De Giorgi dał swoim ludziom kolejną szansę, ale tym razem gdy tylko robiło się źle, zdecydowanie reagował. Było nawet tak, że zdjął z boiska Kurka tuż po jego trzech asach serwisowych. Zrobił to, bo naszego przyjmującego zagrywką ustrzelił Elviss Krastins, szkoleniowiec uznał więc, że warto na poprawę odbioru serwisów rywala wprowadzić Rafała Buszka. W sumie w samym pierwszym secie na parkiecie pojawiło się aż 10 z 14 naszych zawodników. A później, od połowy drugiej partii, pograł jeszcze 11. – Jakub Kochanowski.
Bartosz Kurek na 16:18, na 18:18 i 19:18, Grzegorz Łomacz na 23:22 i Michał Kubiak na 25:23 – w sumie pięć asów serwisowych w końcówce pierwszego seta. W taki sposób Polacy odwrócili jego losy. W partii otwarcia nam nie szło, to Finowie długo prowadzili, jeszcze na drugą przerwę techniczną schodzili z wyraźną zaliczką, było 12:16. W drugim secie znów ustawiliśmy sobie rywala zagrywką. Na 20:19 asa zaserwował Mateusz Bieniek, na 22:20 zrobił to Łukasz Kaczmarek i zaraz dołożył jeszcze dwie dobre zagrywki, dzięki którym wyprowadziliśmy kontry i praktycznie przesądziliśmy sprawę zwycięstwa w tej partii, wychodząc na 24:20. W meczu popełniliśmy aż 20 błędów na zagrywce, ale zaserwowaliśmy aż 13 asów. Tym razem ryzyko się opłaciło. Finowie błędów mieli tylko 10, ale też asów zaserwowali tylko sześć. Cóż, warto pamiętać, że siatkówka to prosta gra. Stara zasada „zagrywasz – wygrywasz” najlepiej to potwierdza.
Jako jedną z przyczyn porażki z Serbią nasi zawodnicy wymieniali słabą grę blokiem. W statystykach znaczącej różnicy może nie było, bo my zdobyliśmy tym elementem osiem, a Serbowie 10 punktów. Ale różnica była widoczna, liczy się też przecież wyblok, który pozwala wyprowadzać kontry. Niestety, z Finami wcale nie było lepiej. Nasi sobotni rywale nie mają imponujących warunków fizycznych, w ich 14-osobowym składzie znalazło się tylko trzech dwumetrowców i to takich ledwo 200 cm wzrostu przekraczających (203, 202 i 201 cm). Lemański, który ma 217 cm i mierzący 210 cm Bieniek powinni łapać Finów raz po raz. Średnia wzrostu po naszej stronie siatki wynosiła 197,5 cm, a po stronie Finów 193 cm. Tymczasem w statystykach w polu „blok” widzimy wynik 6:3 dla Finów. Postawa bloku niepokoi przed kolejnymi meczami.