Trzy lata temu meczem Polski z Serbią na Stadionie Narodowym rozpoczęły się mistrzostwa świata. Zwycięstwo naszej kadry z trybun oglądało wówczas 61 500 widzów. Teraz organizatorzy przygotowali jeszcze więcej miejsc. – Spodziewamy się ponad 60 tysięcy kibiców, a może nawet kompletu 62 640 widzów – mówi nam Uznański.
Od rzecznika dowiadujemy się, że sprzedaż biletów bardzo przyspieszyła w ostatnich dniach. Zainteresowanie turniejem wśród kibiców rośnie, tak jak rosną nadzieje na dobry występ naszej reprezentacji.
- Z ostatnich danych wynika, że na stronie e.bilet.pl zostało kilkaset biletów na Narodowy, ale sytuacja jest dynamiczna. Natomiast nie ma już biletów na mecze Polaków w Gdańsku – mówi nam Uznański.
W położonej na granicy Gdańska i Sopotu Ergo Arenie kadra Ferdinanda De Giorgiego zagra w sobotę z Finlandią i w poniedziałek z Estonią. Nie są to rywale z najwyższej półki, a mimo to w hali zjawi się po 11 tysięcy widzów.
Kibice wierzą, że polscy siatkarze wygrają swoją grupę i do Krakowa przyjadą na ćwierćfinał, a po zwycięstwie w tej fazie turnieju powalczą o miejsce na podium. – Naturalnie najlepiej sprzedawały się bilety na mecze Polaków, ale i na spotkania o medale w Krakowie biletów już nie ma – mówi Uznański.
Ponad 60 tysięcy widzów w Warszawie na meczu otwarcia, po 15 tysięcy ludzi na spotkaniach o brąz i złoto w Krakowie, po 11 tysięcy na dwóch spotkaniach Polaków w Gdańsku – takie liczby robią wrażenie. Trzy lata temu mecze polskich mistrzostw świata obejrzało z trybun w sumie 563 263 kibiców, co dało średnią 5 469 widzów na mecz (tych rozegrano aż 103).
Ciekawe czy ME 2017 mogą mieć lepszą średnią liczbę kibiców na spotkanie. – Zakładamy, że na mniej atrakcyjnych meczach hale będą wypełnione w minimum 20 procentach. Doświadczenie z mistrzostw świata sprzed trzech lata wskazuje, ze im lepiej grają biało-czerwoni, tym bardziej rośnie zainteresowanie turniejem. Trzymamy więc kciuki za naszych – kończy rzecznik PZPS.