Z byłym środkowym reprezentacji Polski siatkarzy, wicemistrzem świata z 2006 roku, rozmawiamy o sile polskiej kadry na tej pozycji po kontuzji Mateusza Bieńka, która może oznaczać, że nie zagra on w mistrzostwach Europy, które rozpoczną się w naszym kraju w czwartek.
Łukasz Kadziewicz: Na pewno patrząc w CV środkowych, zobaczymy, że Bieńka jest najbogatsze, jeśli chodzi o występy w reprezentacji. Nie wiemy, na ile poważna jest kontuzja jego stawu skokowego, ze sztabu kadry szczegółowych informacji na pewno nie wydobędziemy. Ale jeśli to poszło po całości, to nie ma szans, żeby Bieniek zagrał w mistrzostwach. Może być jednak tak, że Bieniek będzie gotowy do gry w drugiej części turnieju i „Fefe” De Giorgi weźmie go do 14-osobowego składu tak, jak zdecydował kilka dni temu. Trener może uznać, że nawet tylko na późniejszym etapie mistrzostw warto móc z Bieńka skorzystać. Na pewno De Giorgi już zasługuje na brawa za to, że powołał czterech środkowych.
- I co? Teraz zostalibyśmy z dwoma ludźmi do grania na środku. Bardzo trudno byłoby cały turniej bazować tylko na jednej parze, choć oczywiście nie będzie tak, że w każdym meczu będzie wychodziła inna dwójka. Generalnie jak jest czterech środkowych, to jeden będzie miał w mistrzostwach pusty przebieg. Ale już mamy dowód, że warto było brać czterech.
- Wielu ludzi znających się na siatkówce, czyli komentatorów, dziennikarzy, byłych zawodników, uważa, że Możdżonek powinien być w tej kadrze, a ja wszystkim proponuję więcej spokoju i cierpliwości. Na tej pozycji „Fefe” pozmieniał najwięcej, tu doszło do rewolucji, ale przecież on ma prawo to robić, bo to on jest trenerem reprezentacji i realizuje swój autorski projekt, a my z ocenami powinniśmy zaczekać. Jeśli występ kadry na ME nie będzie dobry, to wtedy będziemy go rozliczać. Przypominam, jak wszyscy przeżywaliśmy brak Bartosza Kurka w kadrze na MŚ 2014. Wtedy Stephane Antiga bardzo zaryzykował i ciągle słyszał, że źle robi, bo rezygnując z najlepszego zawodnika nic nie ugra. A jednak to on miał rację, doprowadził Polskę do mistrzostwa świata.
- Obserwowałem Łukasza Wiśniewskiego w lidze i muszę powiedzieć, że mi się podobał. Bartłomieja Lemańskiego i Jakuba Kochanowskiego oglądaliśmy w meczach Memoriału Wagnera, obaj wypadli bardzo dobrze. Lemański swoje możliwości pokazywał i we wcześniejszych meczach reprezentacji, a Kochanowski to przecież nie tylko mistrz świata juniorów, ale też MVP tej imprezy, a to świetnie o nim świadczy, bo bardzo rzadko taką nagrodę dostają środkowi. De Giorgi wie, co robi. Przez dwa lata prowadził Zaksę i albo z pracował z zawodnikami, których wybrał, albo grał przeciw nim i szczególnie ich zapamiętał. Na pewno na środku mamy potencjał. A że brakuje doświadczenia? Cóż, każdy kiedyś zaczyna, ja mam nadzieję, że ludzie wybrani przez „Fefe” odpalą już za chwilę, pod koniec sierpnia.