Mecz rozpoczął się dla Francuzów bardzo dobrze. Choć przez pierwszą część inaugurującej partii prowadzili Serbowie (9:5), to po atakach Boyera zespół Laurent Tillie wyrównał stan rywalizacji (11:11). Po blokach Marko Podrascanina na francuskim zawodniku znów padał remis, jednak trwał tylko do drugiej przerwy technicznej. Po niej świetna seria Ngapetha i Lyneela zakończyły set zwycięstwem Trójkolorowych (25:21). Przeniosły się one na kolejny set, w którym zespół z Francji dość szybko wypracował sobie przewagę (10:7), którą utrzymywał przez większość seta (18:10). Choć w końcówce losy meczu próbował odmienić Aleksandar Atanasijević, to jego starania były próżne i Trójkolorowi znów wygrali (25:20).
Francja prowadziła już 2:0 setach i była o krok od półfinału Ligi Światowej, lecz to nie oznaczało, że Serbowie przestaną walczyć. Postawili na szczelniejszy blok, co przyniosło świetny rezultat zwłaszcza na frustrującym się Ngapecie (11:8). Przy kolejnych udanych zagraniach Nemanji Petrica ich przewaga szybko rosła (13:9), czego nie mógł powstrzymać nawet interweniujący Tillie. Set skończył się wynikiem 25:17 dla Serbii. Podobnie było zresztą w kolejnej partii, w której po początkowym remisie 9:9 obrońcy tytułu włączyli wyższy bieg i nagle odskoczyli od rywali na pięć punktów (16:11). Tak rozpędzonych Serbów trudno było powstrzymać i ostatecznie drużyna ta wygrała 25:18.
Przebudzenie Francji nastąpiło dopiero w tie-breaku. Wtedy też włączył się Ngapeth i można było zobaczyć, ile daje swojemu zespołowi charyzmatyczny zawodnik (7:5). As Boyera i kilka błędów Serbów doprowadziły do piłki setowej dla Trójkolorowych (14:11), którą wykorzystał Lyneel (15:11).
Francja – Serbia 3:2 (25:21, 25:20, 17:25, 18:25, 15:11)