Siatkówka. Ferdinando De Giorgi: Mecz z Rosją był strzałem prosto w serce. "Ciężki trening" brzmi jak alibi, bo nie jesteśmy w nim od dawna

- Twierdzenie, że ciężki trening to przyczyna porażek, jest dla mnie wymówką i nie jest to właściwa droga. Wszystkie inne drużyny są w dokładnie takiej samej sytuacji, jak my i ćwiczą podobnie. Czas przeznaczony na pracę typowo nad formą był w Spale, bo od chwili, kiedy jesteśmy w turnieju ciągle podróżujemy. We Włoszech po takim obozie przygotowawczym wygraliśmy dwa mecze - z Brazylią i gospodarzami. Czy wtedy nie byliśmy zmęczeni? Kiedy wygrywamy, to jesteśmy w pełni sił, a kiedy przegrywamy to dlatego, że pojawiło się przemęczenie treningiem? Coś tu nie gra - powiedział w rozmowie ze Sport.pl trener reprezentacji Polski, Ferdinando De Giorgi.

W czwartek polska reprezentacja przegrała czwarty mecz w tegorocznej Lidze Światowej. W katowickim Spodku biało-czerwoni ulegli 0:3 grającym w eksperymentalnym składzie Rosjanom. Bilans zespołu Ferdinando De Giorgiego to trzy zwycięskie i cztery przegrane spotkania, co powoduje, że Final Six, które było jednym z celów kadry na ten sezon, dość mocno się od niej oddaliło.

W sobotę rywalizacja w III turnieju interkontynentalnym Ligi Światowej przeniesie się do Łodzi. Polacy zagrają z Iranem i Stanami Zjednoczonymi.

Sara Kalisz: Czy to jest moment, w którym należy zacząć się martwić o formę pana zespołu?

Ferdinando De Giorgi: - Trudne pytanie. Nie jestem trenerem, który uważa, że jakakolwiek wygrana przyjdzie zespołowi łatwo. W naszej obecnej sytuacji mogę powiedzieć, że jest mi ciężko i bardzo mi przykro przez to, co w tej chwili czują moi zawodnicy, sztab szkoleniowy, kibice, jak i ja sam. Takie przegrane, jak z Rosją, czasem się jednak zdarzają.

Nigdy nie twierdziłem, że budowanie zespołu należy do najłatwiejszych zadań. Stworzenie go jest moją rolą i jest mi smutno, ponieważ w czwartek zagraliśmy bardzo źle i to na każdej możliwej płaszczyźnie - przede wszystkim technicznie i mentalnie. Istotne jest teraz, żeby nasz  kolejny ruch był przemyślany i właściwy. Nie zapominamy, że nadal pozostajemy w grze o Final Six Ligi Światowej.

Każdy trener martwi się o zespół niezależnie od tego, czy jego sytuacja jest dobra, czy zła. Jako szkoleniowiec nieustannie zastanawiam się, co zrobić lepiej, jak poprawić błędy i ile mogę dać swoim podopiecznym.

Wspomniał pan o właściwej reakcji na błędy. Na czym będzie się opierać pana?

- Po prostu muszę zrobić wszystko, by mój zespół wygrał kolejne spotkanie i to w dobrym stylu – z właściwą intensywnością i poprawnością zagrań. Musi to być mecz zupełnie inny niż ten z Rosją. To będzie najwłaściwsza reakcja drużyny. Problemem nie jest to, że jeden pojedynek zagraliśmy źle i przegraliśmy – chodzi o to, by na tyle dobrze zbudować drużynę, by po „wpadce” zespół odpowiednio na nią zareagował.

W drugiej rundzie fazy interkontynentalnej Ligi Światowej po przegranym spotkaniu z Brazylią odpowiedzieliśmy wygraną z Kanadą. Byłem wtedy spokojny, bo nasze zachowanie było poprawne. Nie zamierzam analizować poszczególnych elementów meczu z Rosją i koncentrować się na liczbach. Chcę po prostu dostać kolejną szansę na wygraną.

Czy wkalkulował pan jakiekolwiek porażki w rozpoczęcie współpracy z reprezentacją Polski?

- Nie, absolutnie nie pozwoliłem sobie na „bufor bezpieczeństwa”. Moim celem od zawsze było dawanie z siebie i z drużyny maksimum. Chciałem wygrać wszystko, choć wiedziałem, że jest to niemożliwe. Nie wkalkulowałem porażek, ale wiem, że każdy moment jest przydatny do budowy zespołu. Dzięki przegranym możemy nauczyć się znajdowania właściwych odpowiedzi, a to cenna nauka.

Od kilku tygodni z różnych stron słyszy się, że zespół jest w bardzo ciężkim treningu, i że nie zwalnia pan tempa. To można potraktować jako wyjaśnienie jego obecnej formy?

- Nie, dla mnie jest to typowe alibi. Ciężki trening skończyliśmy dawno, chyba ze dwadzieścia dni temu! Walczymy w trzecim turnieju Ligi Światowej. Kiedy ja mam znaleźć czas na bardzo wymagające zajęcia? My przecież ciągle gramy! Trenujemy normalnie – po godzinie, półtorej na jeden trening, czasami dwa razy dziennie. To naturalne, że jesteśmy w rozgrywkach Ligi Światowej i tylko na nie mamy czas, a resztę reprezentacyjnego życia „upychamy” w plan dnia jak tylko możemy.

Twierdzenie, że ciężki trening to przyczyna porażek, jest dla mnie wymówką i nie jest to właściwa droga. Wszystkie inne drużyny są w dokładnie takiej samej sytuacji, jak my i ćwiczą podobnie. Czas przeznaczony na pracę typowo nad formą był w Spale, bo od chwili, kiedy jesteśmy w turnieju ciągle podróżujemy. We Włoszech po takim obozie przygotowawczym wygraliśmy dwa mecze – z Brazylią i gospodarzami. Czy wtedy nie byliśmy zmęczeni? Kiedy wygrywamy, to jesteśmy w pełni sił, a kiedy przegrywamy to dlatego, że pojawiło się przemęczenie treningiem? Coś tu nie gra.

Szukanie wymówek to najgorsze, co można zrobić. Jeśli zaczyna się myśleć, że problem leży w innej osobie lub rzeczy, to gubi się koncentrację na swojej własnej sytuacji. Nasza to teraz czarno na białym wynik z meczu z Rosją.

Co powie pan swoim zawodnikom po meczu z Rosją?

- Nie powiem nic szczególnego, ponieważ zawodnicy już wszystko wiedzą. Wiem, że chcą poprawić się w kolejnym meczu i zdają sobie sprawę z tego, że ja również na to liczę. Przez to, że najbliższe spotkania są blisko siebie, nie będzie zbyt wiele czasu na rozmowy i na zmiany. Pozostaje nam tylko skoncentrować się na celu i dołożyć starań, by dać z siebie wszystko w kolejnym pojedynku.

Widzi pan jakiegoś zawodnika lub cechę drużyny, z której w tej chwili jest pan zadowolony?

- Nie zamierzam skupiać się na tym, co jest indywidualnie, a na całej drużynie. Spotkanie z Rosją było dla mnie ciosem prosto w serce, bo zawodnicy chcieli wygrać, a zagrali bardzo złe spotkanie. Jeszcze raz podkreślę, że jest mi z tego powodu bardzo przykro. Nie zmienia to faktu, że wszyscy gracze są dla mnie niezwykle ważni. Po zakończeniu Ligi Światowej, a mam nadzieję, że będzie to w Brazylii, sprawdzę wszystkie założenia i ocenię naszą sytuację. Decyzje podejmę jednak dopiero po ostatnim gwizdku trwającego turnieju i zobaczę, co będzie trzeba zmienić.

Czyli nie wyklucza pan zmian w składzie po Lidze Światowej?

- Nie, nie wykluczam. Niemniej jednak najważniejsze jest to, byśmy w ogóle dostali się do Final Six.

Jak ważne jest ono dla pana planu budowania reprezentacji Polski?

- Jest bardzo ważne. Final Six Ligi Światowej to wielki turniej. Każdy mecz w takich rozgrywkach to niezwykła okazja do przetestowania formy z najlepszymi reprezentacjami na świecie. Można zbudować pewność siebie, a to istotne dla realizacji mojego planu na kadrę. Ciągle jesteśmy w grze, jeszcze nie skończyliśmy walczyć. Zrobimy wszystko, by osiągnąć nasz cel.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.