Rosyjscy siatkarze mogą grać tylko w Rosji

Przez najbliższe dwa lata rosyjscy siatkarze i siatkarki nie będą mogli wyjeżdżać do zagranicznych klubów. Administracyjnym zakazem federacja chce wzmocnić reprezentacje przed igrzyskami w Rio de Janeiro.

Rosja to siatkarska potęga. Męska reprezentacja jest aktualnym mistrzem olimpijskim, w światowym rankingu zajmuje siódme miejsce. Kobieca też jest siódma, a na igrzyskach w Londynie była piąta. W klubowych pucharach Rosjanie dominują jeszcze wyraźniej, wygrywali cztery ostatnie edycje Ligi Mistrzów. Także młodzieżowe rozgrywki to pasmo rosyjskich sukcesów.

Mimo to federacja zdecydowała się na wstrzymanie transferów za granicę na dwa lata. "Ze względu na potrzebę wzmocnienia żeńskiej i męskiej reprezentacji Rosji w przedolimpijskim i olimpijskim sezonie i zabezpieczenia występów kandydatów do nich w mistrzostwach Rosji czasowo wstrzymujemy wydawanie międzynarodowych certyfikatów" - napisała w komunikacie federacja siatkarska.

Teoretycznie w męskiej siatkówce nie ma to znaczenia, ponieważ wszyscy czołowi rosyjscy siatkarze grają w swoim kraju. Z szerokiej kadry w poprzednim sezonie za granicą występował jedynie Aleksiej Ostapienko, który był środkowym Piacenzy. Wrócił już jednak do ojczyzny. Na pewno zakaz pomoże kobiecym zespołom, bo Turcy od kilku lat kuszą nawet taką gwiazdę jak Jekaterina Gamowa.

Rosjanie nie chcieli wyjeżdżać, bo u siebie zarabiali znacznie więcej, niż były im w stanie zaoferować nawet najzamożniejsze drużyny z Turcji, Włoch czy Polski. Trener Zenita Kazań skarżył się, że swoim rezerwowym musi płacić więcej niż obcokrajowcom. A po sukcesie na igrzyskach w Londynie kontrakty jeszcze poszły w górę, bo siatkówka stała się w Rosji modna.

Ale nadszedł też kryzys. Lokomotiw Nowosybirsk, czołowy zespół Superligi, zwycięzca Ligi Mistrzów z 2013 r., nie zdołał zatrzymać świetnego Koreańczyka Oreola Camejo, który wybrał grę w Korei. - Hyundai wyłożył tak wielką kasę, że nie mogliśmy nic zrobić. A poza tym pieniędzy jest u nas dużo mniej niż jeszcze kilka lat temu - tłumaczył Andriej Woronkow łączący pracę w męskiej kadrze i Lokomotiwie. - Dlatego w nowym sezonie zostaniemy tylko z jednym obcokrajowcem [przepisy dopuszczają dwóch]. Nie możemy szastać pieniędzmi, gdy ludzie wokół mają kłopoty. Zostałoby to źle odebrane.

Rosyjscy dziennikarze podkreślają, że większość klubów ma problemy, nawet tacy potentaci, jak Zenit Kazań, Biełogorie Biełgorod czy Dynamo Moskwa. Oczywiście wciąż płacą dwa, a nawet trzy razy więcej niż najbogatsze zespoły w Polsce, jednak nie wiadomo, jak długo uda się utrzymać taki poziom wydatków. W Rosji obawiają się, że gdy Dmitrij Muserski czy Maksim Michajłow dostaną milionowe oferty z Azji czy Turcji, nie uda się ich zatrzymać.

Zamożnych klubów ubywa, więc Rosjanie się boją, że młodzi zawodnicy, następcy obecnych reprezentantów, poszukają pieniędzy za granicą. - Na razie od bogactwa w głowach im się przewraca i nie chcą ciężko trenować - narzekał Woronkow. Dlatego w najważniejszych turniejach zamierza oprzeć kadrę na 40-letnim Siergieju Tietiuchinie, wciąż uważanym za najlepszego siatkarza Rosji.

W piątek i sobotę weteran jeszcze nie zagra w spotkaniach Rosji z Polską w Lidze Światowej (w piątek i sobotę w Kazaniu). Gospodarze, którzy jak zawsze byli faworytami całych rozgrywek, po trzech seriach zajmują ostatnie miejsce w grupie, bez żadnego zwycięstwa.

Jeden zatrzymał Brazylię, Gdrugi rozbił Serbię, trzeci pognębił Polskę. Jak grają Irańczycy? [WIDEO]

źródło: Okazje.info

Więcej o: