Siatkówka. Andrzej Peć: Nie powtórzymy błędu z Mistrzostw Europy

Polskie kadetki w piątek o 11.30 czasu polskiego rozpoczną występy w mistrzostwach świata w Ankarze. Zmierzą się z egzotycznym Egiptem. W kolejnych dniach zagrają z Algierią i Turcją. - Dziewczyny zarzekają się, że nie popełnią tego błędu, co na mistrzostwach Europy. Wtedy porażka w pierwszym meczu kosztowała nas brak awansu do strefy medalowej - przypomina trener Andrzej Peć.

Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?

Marta Gula: Dziewczyny już zdobyły złoty medal Mistrzostw Europy Wschodniej, zajęły piąte miejsce na ME, piąte na Olimpijskim Festiwalu Młodzieży Europy (EYOF). Ten zespół daje nadzieję na kolejne sukcesy?

Andrzej Peć, trener reprezentacji Polski kadetek: Z pewnością będzie się liczył w Europie i na świecie. To perspektywiczna drużyna. Drzemie w niej ogromny potencjał. Na ostatnich mistrzostwach Europy zajęliśmy piąte miejsce. Jeśli na kolejnych nam się nie poszczęści i też nie zdobędziemy medalu, ale będziemy blisko europejskiej czy światowej czołówki, będzie to dla dziewczyn bardzo cenne doświadczenie na przyszłość. Kilka siatkarek z tego rocznika będzie w przyszłości stanowiło o sile naszej reprezentacji. W turniejach wszystko zależy od drabinki, na kogo się trafi, jak się poukładają pary w ćwierćfinałach i półfinałach...

To brzmi tak, jakby medale były w tym wszystkim drugoplanowe. Najważniejsze, żeby się ogrywały z pożytkiem dla reprezentacji seniorskiej w przyszłości...

- Medale są ważne i każdy chce je zdobyć, ale trzeba też być realistą. Często kibice zarzucają trenerowi, że ostrożnie wypowiada się o szansach na medal. Mówią: "Co to za trener, skoro skazuje zespół na porażki?". Z drugiej strony, jeśli trener zapowiada medal, a drużyna zajmuje ósme miejsce, znów są pretensje, że nie dotrzymał słowa. Staramy się podchodzić do tego bardziej realistycznie. Mobilizujemy dziewczyny, żeby wygrywały każdy mecz i grały jak najlepiej potrafią. Jeżeli jesteśmy pewni, że możemy powalczyć o medale, to takie zadania przed nimi stawiamy. Tak było na ostatnich mistrzostwach Europy. Na tamtym turnieju mogliśmy stanąć na podium. To była realistyczna ocena siły zespołu.

A jak Pan ją ocenia teraz, przed mundialem?

- Z Egiptem, Algierią i Turcją w grupie zakładam awans do pierwszej ósemki. Później wszystko będzie zależeć od tego, na kogo trafimy. Droga do medali może nam się ułożyć dość łatwo, ale też możemy trafić np. na Brazylijki i Chinki. Wtedy będzie trudniej, ale nie ma zespołów niepokonanych. W sporcie, zwłaszcza młodzieżowym, wszystko jest możliwe. Furtka do medali jest otwarta. Pytanie, czy droga będzie łatwa, czy wyboista.

Nie obawia się pierwszego meczu MŚ? Z egzotycznym i łatwym rywalem - Egiptem - trzeba wygrać.

- Dziewczyny się zarzekają, że nie popełnią błędu z ME, kiedy porażka ze Słowenią 2:3 kosztowała nas miejsce w strefie medalowej. Zdają sobie sprawę, że zwycięstwo z Egiptem może być bardzo ważne w dalszej fazie turnieju. Z Turcją będziemy walczyć o pierwsze miejsce w grupie. Zwycięstwo to łatwiejsze rywalki w kolejnej fazie turnieju. Myślę też, że dziewczyny będą chciały się zrewanżować Turczynkom za dwie porażki z EYOF.

Czasami za bardzo martwimy się tym, co zagra przeciwnik, zamiast skupić się na własnej grze. Żeby to, co trenowaliśmy, wychodziło na boisku.

Byłam bardzo zaskoczona wynikiem ostatniego meczu z Turczynkami. Gładka porażka do 15, 20 i 13. Skąd taki wynik?

- W całym turnieju wygrywały te zespoły, które lepiej zagrywały. Podejrzewam, że zagrywka będzie decydująca też na tym mundialu. Dlatego musimy poprawić przyjęcie. Funkcjonowało dobrze na mistrzostwach Europy i stąd brała się dobra gra na siatce. Na EYOF z przyjęciem było dużo gorzej. Potem wystawy szły wysoko i były czytelne dla przeciwnika.

Przygotowując się do tych mistrzostw skupiliście się więc na przyjęciu i zagrywce?

- Po powrocie z Trabzonu na przygotowania mieliśmy tylko tydzień. W tym czasie można zrobić niewiele. Zwróciliśmy na to uwagę, ale też np. na zmiany kierunków ataku, bo tego też nam brakowało na EYOF. Po dobrym przyjęciu trzeba jeszcze ominąć blok przeciwnika. Poza tym wymieniłem libero. Magda Kuziak, która pojechała na EYOF przyjmowała w turnieju na poziomie 37 proc. Tutaj jest z nami Ania Korabiec, która na zgrupowaniu miała przyjmowała ze skutecznością 50-60 proc., a wcześniej bardzo dobrze wypadła też na ME. Jej powrót na boisko zdecydowanie nam pomoże. Atakującą Zuzannę Pieczkę zastąpiła ostatnio skuteczniejsza Patrycja Flakus, która też była z nami na ME.

Patrycja Flakus w maju w czasie ME zawiodła...

- Dlatego nie pojechała na EYOF. Chciałem dać jej drugiej szansę. To, że Patrycja nie pojechała do Trabzonu, wpłynęło na nią pozytywnie. Jest bardziej zmotywowana, lepiej prezentuje się na treningach. To zupełnie inna dziewczyna niż na ME.

Katarzyna Skowrońska-Dolata: ? Teraz cierpię

Więcej o:
Copyright © Agora SA