Trener Organiki: Moje siatkarki są najlepsze!

- Chcę jak najszybciej nauczyć się polskiego. Chciałbym już teraz rozmawiać w waszym języku. I tak będzie, tylko dajcie mi jeszcze trochę czasu - mówi nowy szkoleniowiec siatkarek Organiki Budowlanych Mauro Masacci.

Damian Bąbol: Jakie ma pan wrażenia po pierwszych dniach spędzonych z nową drużyną?

Mauro Masacci: Bardzo dobre, ale tak naprawdę spotkałem się dopiero z połową zespołu. W treningach bierze udział na razie siedem zawodniczek. W środę doleciała do nas z Brazylii Luana De Paula. Czekamy na resztę siatkarek, które przebywają na zgrupowaniach kadry. Oczywiście musimy się uzbroić w cierpliwość, bo minie jeszcze trochę czasu, zanim spotkamy się w komplecie.

Brak połowy zespołu w tym okresie jest dla pana dużym problemem?

- Nie, to przecież normalna sytuacja. Niemal każdego roku rozgrywane są ważne imprezy, przed którymi reprezentantki swoich krajów przygotowują się na długich obozach. Wiadomo, że każdy trener chciałby jak najwięcej czasu spędzać ze wszystkimi zawodniczkami, z którymi będzie później współpracować w trakcie rozgrywek. Niestety, tak się nie da i muszę się z tym pogodzić.

Do drużyny dołączyło sześć nowych siatkarek. Jest pan usatysfakcjonowany transferami?

- Tak. Chciałbym jednak zaznaczyć, że bardzo mi się podoba, że Organika jest budowana wspólnymi siłami. Razem z prezesem Marcinem Chudzikiem decydowaliśmy o transferach. Uważam, że to jest najlepsze rozwiązanie. Cieszę się z nowych zawodniczek, które do nas już dołączyły, i tych, na które jeszcze czekamy. Bardzo jestem zadowolony z tego, że główny trzon drużyny się nie zmienił. Będę mógł liczyć na takie zawodniczki jak Marta Wójcik, Katarzyna Ciesielska, Karolina Kosek czy Joanna Mirek.

Najgłośniej się zrobiło po podpisaniu kontraktów z Aną Grbac i Helene Rousseaux...

- Helene widziałem tylko w dwóch meczach, kiedy grała w Volero Zurich. Ale dwa lata temu pracowałem w All Fin Volta Mantovana, w której występowała Liesbet Vindevoghel, bardzo dobra belgijska zawodniczka [będzie grała w Aluprofie Bielsko-Biała - przyp. red]. Właśnie ona poleciła mi Rousseaux. Ma dopiero 20 lat i jest bardzo utalentowaną i perspektywiczną siatkarką. Na pewno zdarzają się jej jeszcze czasem błędy, ale będziemy z nią dużo pracować. Grbac też jest młoda, przez dwa lata występowała we Włoszech [Pallavolo Perugia - przyp. red.]. Cieszę się, że do nas trafiła, ale czasami nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak mało osób zauważa, że w drużynie będziemy mieli dwie dobre rozgrywające, a nie tylko jedną. Nie zapominajmy o Wójcik, która w poprzednim sezonie doznała ciężkiej kontuzji, ale jest w coraz lepszej dyspozycji. W trakcie sezonu Marta na pewno będzie naszym niezwykle ważnym ogniwem. Podobnie jak każda inna siatkarka. W ogóle wyznaję zasadę, że każda zawodniczka w mojej drużynie jest najlepsza. Cały zespół jest najlepszy. Zawsze to będę powtarzał.

Jakie są szanse, że Grbac dołączy do drużyny jeszcze w tym miesiącu?

- Nie wiemy jeszcze dokładnie, czy tak się stanie. Na razie możemy tylko czekać. Zachowujemy jednak spokój. Do inauguracji ligi zostało jeszcze ponad dziesięć tygodni, a to naprawdę dużo czasu. Nie będzie żadnego problemu, jeśli Ana ostatecznie trafi do nas dopiero po zakończeniu wrześniowych mistrzostw Europy. Tak jak wcześniej powiedziałem, najlepiej byłoby, gdyby wszystkie zawodniczki mogły z nami teraz trenować, ale to niemożliwe.

Nie ma pan problemów z komunikacją z drużyną?

- Żadnego. Początek pracy z zespołem jest dla mnie bardzo ważny. Poznaję zawodniczki, a one mnie. Świetnie się dogadujemy, atmosfera jest bardzo dobra. Wszystkie siatkarki są gotowe i chętne do pracy. Cieszy mnie to.

Jak pan ocenia zbliżającą się PlusLigę? Tak mocnej nie było chyba jeszcze nigdy w historii...

- Czołowe zespoły dokonały znakomitych wzmocnień. Szczególnie Atom Trefl Sopot stworzył fantastyczną drużynę, ale inne zespoły też będą mocne. Muszę jeszcze poznać potencjał pozostałych klubów. Ale wiem, że będę miał najlepsze informacje o całej lidze. Marcin [Chudzik - przyp. red.] i Maciej Kosmol, mój asystent, mają ogromną wiedzę na temat PlusLigi. Mogę na nich liczyć.

Uczy się pan języka polskiego?

- Przez dwa lata pracowałem w Polsce. Ktoś może powiedzieć, że przez ten czas mogłem się spokojnie nauczyć waszego języka. Jest tylko jeden mały problem - kiedy byłem asystentem w reprezentacji, w sztabie pracowało czterech Włochów. Na co dzień więc porozumiewaliśmy się po włosku. Teraz jest inaczej i idealnie by było, gdybym jak najszybciej zaczął mówić po polsku. Chciałbym panu czy innemu polskiemu dziennikarzowi udzielać wywiadu w waszym języku. I tak niedługo będzie, dajcie mi tylko trochę czasu. Czasami na pewno popełnię jakiś błąd, ale chyba wybaczycie ( śmiech ).

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.