Twoi znajomi już nas lubią. Sprawdź którzy na Facebook.com/Sportpl ?
Zuzanna Czyżnielewska: Mocno to przeżyłyśmy. Gdybyśmy siedziały kolejny dzień pokojach, to byśmy się wzajemnie dołowały. Non stop na te same twarze i rozmowy o porażce - tego było za dużo, emocje za bardzo już się skumulowały. Wycieczka dała nam trochę oddechu, rozerwałyśmy się. Ucieszyło nas kupowanie pamiątek dla rodziny i znajomych. To wszystko pozwoliło nam pozytywnie nastroić się na mecz z Serbią.
- To też nam daje trochę pewności siebie, choć one przyjechały do Peru nieco wzmocnione. Na pewno nie jest tak, że wygrałyśmy z nimi w Serbii, to i teraz będziemy lepsze. One też będą chciały pokazać, że jako wicemistrzynie Europy nie przyjechały tutaj grać o 15. miejsce. Musimy się na nowo zmotywować.
- Trener słusznie powiedział na odprawie: w statystykach jesteśmy dość wysoko (drugie miejsce w bloku, piąte w zagrywce, ósme w przyjęciu, dziesiąte w ataku, ale dopiero trzynaste w rozegraniu i czternaste w obronie - przyp. red.). Jednak gdyby ktoś zrobił zestawienie własnych błędów, na pewno byśmy wygrały. Jakoś nam na tym turnieju uciekają zagrywki, robimy jakieś głupie błędy. Nie wiadomo dlaczego. Nigdy wcześniej nie było to tak widoczne. Jeśli potrafimy zrobić w meczu prawie 50 błędów własnych, to jest to jakiś rekord! Być może to w pewnym stopniu wina stresu. W końcu po raz pierwszy jesteśmy na tak ważnej imprezie, jak mistrzostwa świata. Mam nadzieję, że po tej I fazie grupowej już to ciśnienie z nas zeszło i będzie dobrze.
- Grupa trudna. Wiadomo jednak, że na tym turnieju po prostu nie ma słabych drużyn. Przyjechała tu elita, 16 najlepszych zespołów świata. Myślę, że nawet te, które wydają się być słabsze, są groźne. Każdy chce się pokazać, bo przecież gra dla swojego kraju. To jest bardzo silna motywacja i dlatego każdy może wygrać z każdym. Kilka meczów już to udowodniło. Trzeba po prostu wyjść na boisko i pokazać, kto jest mocniejszy w danym dniu.
- Przyznam, że strasznie mi zależy na tym, żeby tutaj coś osiągnąć. Możemy tylko zyskać na tym turnieju. Ja tak do tego podchodzę.
- Właściwie tak. Ale teraz dopiero okaże się, kto co potrafi. Tak naprawdę przegrałyśmy wszystkie trzy mecze. Prawdziwa próba dopiero przed nami. Wiadomo, że wywalczyć dziewiąte miejsce jest lepiej, niż jechać do domu z szesnastym. A rywalki w drugiej grupie też są niezłe. Trzeba pokazać charakter.
- Zespołowością. Serbia to był taki zlepek pojedynczych gwiazd, indywidualności. Część z nich gra w ekstraklasie, ma na koncie jakieś większe osiągnięcia, powołania do włoskiej ligi. My przyjechałyśmy tam jako kopciuszek - nieznane dziewczynki z Polski. Ale udało nam się stworzyć zespół, bo bardzo zależało nam na tym, żeby tu przyjechać i pierwszy raz zagrać w takiej imprezie, pokazać się, utrzeć nosa niektórym ludziom w Polsce. Bardzo się zmotywowałyśmy, zagrałyśmy zespołowo. Poza tym byłyśmy bardzo dobrze przygotowane taktycznie.
- Marzeniem każdej z nas tutaj było zdobyć medal. Wiadomo, że jak się już przyjeżdża na mistrzostwa, to tylko po podium. Nie ma co się oszukiwać, że z nami nie było inaczej. Ja naprawdę chciałam zdobyć medal. Trochę się zawiodłam. To jest takie głupie uczucie, bo na boisku oddałyśmy całe swoje zdrowie, wszystkie siły, ale w pewnych momentach robiłyśmy te głupie błędy. To nas najbardziej denerwowało. Gdybyśmy przegrały to sportowo, byłoby widać, że odstajemy od przeciwniczek, jesteśmy gorsze, to może lepiej byśmy zniosły porażkę. Ale my walczyłyśmy z każdym jak równy z równym. Zwycięstwo w każdym z meczów (z Koreą 2:3, z USA 1:3, z Belgią 1:3 - przyp. red.) był na wyciągnięcie ręki. W końcówkach nam nie wychodziło i niestety jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Można było spokojnie wygrać tę grupę, a się nie udało i stąd taka gorycz.
Trzy porażki i reprezentacja Polski ? poza ósemką