Siatkarskie MŚ. Rezende: Nigdy się nie poddajemy

W niedzielę Brazylia po raz trzeci z rzędu sięgnęła po tytuł mistrza świata. - Tutaj być może niektóre drużyny, jak na przykład Polska, myślały zbyt wiele o formule mistrzostw i zapomniały, że trzeba po prostu grać - mówił po finale trener Canarinhos, Bernardo Rezende.

- Kuba wczoraj była pod presją, ale był to inny rodzaj presji niż nasz - stwierdził po spotkaniu finałowym mistrzostw świata trener Canarinhos, Bernardo Rezende. - My ciągle musimy wygrywać, a drugie miejsce byłoby odebrane jako katastrofa. W przypadku Kuby ta presja jest związana z młodością. Naszym zadaniem było zdobycie kilku punktów z rzędu i później utrzymywanie tej przewagi, ponieważ jeżeli pozwoli się Kubie grać punkt za punkt, oni mogą się "rozkręcić". Nie mogliśmy im pozwolić "oddychać" - w przeciwnym razie są bardzo niebezpieczni. Są jak mina - jeżeli na nią nadepniesz, to wybucha - tłumaczył szkoleniowiec.

Kubańczycy popełniali wczoraj bardzo dużo błędów, a przede wszystkim nie straszyli rywali swoją mocną zagrywką. Brazylia natomiast spokojnie punktowała, wykorzystując każde potknięcie rywali, nie tracąc ani na chwilę kontroli nad spotkaniem. Wczorajsza wygrana to dla Brazylijczyków trzeci tytuł mistrzów świata z rzędu. - Ja nigdy nie traktuję zwycięstwa jako kolejnego - dla mnie to zawsze się "TO" zwycięstwo - mówił Rezende. - Te mistrzostwa były jednymi z najtrudniejszych, w których braliśmy udział. Mieliśmy dużo problemów kadrowych, przede wszystkim z rozgrywającymi i nie wszystko układało się po naszej myśli. Na drużynie ciążyła też większa presja. Przed mundialem przegraliśmy z Niemcami i wszyscy twierdzili, że Brazylia chyba nie jest już tak mocna jak wcześniej.

Szesnaście dni walki, przemieszczania się z miejsca na miejsce - mistrzostwa świata były bardzo wyczerpującym turniejem dla wszystkich drużyn biorących w nim udział. Czy przez ten długi czas nie pojawiały się momenty, w których chciałoby się powiedzieć "dość"? - Myślę, że każdy z nas miał swoje chwile słabości w tym turnieju, ale my nigdy się nie poddajemy. Nawet gdy nadchodzi ten zły moment, to następnego ranka przychodzimy na trening i znów dajemy z siebie wszystko. Jestem pewien, że każda drużyna ma takie chwile w czasie takiego długiego turnieju. Wszystko zależy jednak od tego, jak sobie z nimi radzi - przekonywał Brazylijczyk.

Bernardo Rezende pozostaje jeszcze dwa dni w Rzymie i chce je spędzić z rodziną. W mediach pojawiły się już spekulacje, że od nowego sezonu charyzmatyczny szkoleniowiec mógłby pracować z reprezentacją Polski. Rezende jednak szybko uciął wszelkie spekulacje na ten temat. - Nie przyjeżdżam do Polski - Castellani powinien zostać. W mojej opinii jest dobrym trenerem. To, co zrobił w zeszłym roku, było niesamowite. Teraz zdarzyła się jedna przegrana w bardzo trudnej grupie i wszystko skończyło się źle. Myślę jednak, że jego praca jest dobra - oceniał.

Więcej w serwisie Reprezentacja.net ?

Czy zgadzasz się z zarzutami Rezende pod adresem Polski?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.