Wielu kibiców przed turniejem drżało o pozycję libero w naszej reprezentacji, bowiem w trakcie sparingów wyglądało to różnie. I Piotr Gacek i Krzysztof Ignaczak grali w kratkę, ale ja wiedziałem, że na najważniejsze mecze obaj potrafią się sprężyć i wspiąć na wyżyny. Ale to, co pokazuje w tych mistrzostwach Ignaczak to majstersztyk. Dobry w przyjęciu, znakomity w obronie, znalazł się w czołówce rankingów na swojej pozycji. Do tego - jak wcześniej - jest dobrym duchem tego zespołu, a jego obrony, zakończone później skutecznymi kontrami, potrafią poderwać cały zespół.
Tak samo poderwać kolegów potrafi Piotr Gruszka. Zawodnik jakiego ciężko będzie znaleźć w naszym kraju w momencie, gdy Grucha skończy swoją przygodę z siatkówką. Jak przystało na lidera drużyny nie zawodzi na tych mistrzostwach, włączając się w decydujących momentach meczów. To ten sam Gruszka z mistrzostw Europy, to ten sam atakujący najlepszego w Europie zespołu.
W punktacji z kolei liderem jest Bartosz Kurek, co nikogo nie dziwi. Zawodnik z tendencją do czasowego podpalenia się, w tych mistrzostwach potrafi skończyć najtrudniejsze piłki, długie akcje, trudne zagrania. Ma jeszcze spore rezerwy, ale biorąc pod uwagę to, że gra z urazem, wywiązuje się ze swojej roli znakomicie. A przecież to wciąż bardzo młody chłopak.
Obawy wśród kibiców były też o Michała Winiarskiego i o jego dyspozycję. Tymczasem w defensywie spełnia swoją rolę w stu procentach, pokrywając sporą część boiska i skutecznie obsługując Pawła Zagumnego. W ataku kończy tyle ile trzeba i atakuje z taką częstotliwością, jaka jest w danym momencie potrzebna. Potrafi zostać liderem zespołu w ataku, jak i jego uzupełnieniem. Pod formą z pewnością nie jest.
Tak samo jak Zagumny, który jednak dość dziwnie gra piłki na skrzydła. Wszyscy przyzwyczailiśmy się do szybkich, dość niskich wystaw Gumy, a tutaj więcej jest piłek wyższych. Kurkowi akurat to odpowiada, ale co z innymi graczami? Chyba, że taka jest taktyka. Jeśli tak, to nie można mieć żadnych pretensji, czy żalów. Na razie przecież wystawy te przynoszą znakomity skutek. A do tego współpraca ze środkowymi, z której Zagumny słynie...
I właśnie środkowi. Tutaj miała być dziura po Danielu Plińskim, a na razie jej nie widać. Marcin Możdżonek i Piotr Nowakowski grają dobre zawody, a ten drugi wyniósł się ponad przeciętność. Niektórzy pewnie się nawet dziwią, że potrafi on tak grać, jak prezentuje to we Włoszech. Jeśli tylko utrzyma formę, może być jednym z bohaterów imprezy. A jeszcze dwa miesiące temu miał być poza kadrą...
Z rezerwowych natomiast na pochwałę zasługuje szczególnie Zbigniew Bartman, który dostał najwięcej szans na pokazanie się. Szansę tą wykorzystał zresztą znakomicie, bowiem zastąpił z nawiązką Bartka Kurka. Jeśli więc - odpukać - ten będzie miał słabszą chwilę, ma kto go zastąpić.
Wszystkich jak na razie trzeba chwalić, bo w sumie wygrywamy. W tym całym towarzystwie jest jednak też jeden minus, a mianowicie postawa Mariusza Wlazłego. Jak do tej pory tylko on nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Gruszka, choć znowu w polskiej lidze grał na przyjęciu, bije Wlazłego na głowę na tych mistrzostwach, a atakujący Skry Bełchatów wyraźnie szuka formy.
Oby ją znalazł, bo to zawodnik potrafiący w pojedynkę rozstrzygać losy meczów. W tej dyspozycji jednak nie ma co na to liczyć, bowiem ani w ataku, ani w polu zagrywki to nie jest ten sam Wlazły co jeszcze kilka lat temu. Czy wyobrażalibyście sobie wicemistrzostwo świata z Japonii bez niego? A czy teraz medal bez jego udziału może stać się faktem? Bardziej można to sobie wyobrazić teraz, bo z nim w szóstce mogło być ciężko, choćby w meczu z Niemcami.
Wlazły zresztą od pewnego czasu już nie gra tego, do czego nas przyzwyczaił. Zawodnik to ponadprzeciętny, ale wydaje mi się, że stanął w pewnym momencie w rozwoju. Może nawet delikatnie się cofnął, albo to świat poszedł do przodu, a Wlazły został taki sam. W każdym razie efekt jest taki, że kadra nie może już na niego liczyć w takim samym wymiarze jak wcześniej. No chyba że chodzi o załatwienie jakiś spraw. Na razie bowiem Wlazły bardziej pomaga w załatwieniu większej ilości skarpet, niż w grze. Mam nadzieję jednak, że jeszcze na tych mistrzostwach się to zmieni, bo potężne jego ataki i zagrywki, mogą być bezcenne w starciu np. z Rosją, Brazylią czy Kubą.
Podyskutuj z autorem - na jego blogu ?