MŚ siatkarzy. Castellani: Dość o systemie rozgrywek! Chcemy wygrywać z każdym!

- Nie miałem wczoraj żadnych rozterek moralnych. Gdybym chciał przegrać, to bym to zrobił - mówił po meczu z Serbią szkoleniowiec biało-czerwonych i dodawał, że choć system rozgrywek MŚ jest absurdalny on i jego podopieczni skupiają się na wygrywaniu z każdym, a nie roztrząsaniu kwestii ułożenia rozgrywek.

Wczorajszy mecz pomiędzy Polska i Serbią był przedziwnym widowiskiem. Nasi rywale zachowywali się tak, jakby po raz pierwszy od dłuższego czasu znów grali w siatkówkę. Nie można było oprzeć się wrażeniu, że Serbowie po prostu nie chcą wygrać tego spotkania, co zresztą potwierdzały przedmeczowe wypowiedzi trenera serbskiej reprezentacji, który otwarcie przyznawał, że wolałby ten pojedynek przegrać. I wcale nie należy mu się dziwić, bo wygrana w tym pojedynku i zajęcie pierwszego miejsca w grupe F skazywały zwycięski zespół na morderczą ścieżkę w kolejnej fazie turnieju. - Dziwnie się czułem, bo po raz pierwszy patrzyłem na mecz swojej drużyny wiedząc, że wygrywam grupę i trafiam do najgorszej grupy w kolejnej fazie - przyznał po spotkaniu Daniel Castellani, szkoleniowiec Polaków.

Mimo to argentyński trener biało-czerwonych nie miał żadnych wątpliwości, że wygrać w tym meczu po prostu trzeba. - Nie miałem żadnych rozterek moralnych. Gdybym chciał wczoraj przegrać, to bym to zrobił. To, że wygraliśmy, jest najlepszym dowodem na to, że nie miałem takiego planu. W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że jeśli mamy na tych mistrzostwach osiągnąć jakiś wynik, to wszystko jedno, czy będziemy grać w Ankonie czy w innym miejscu. Mamy wygrać z najlepszymi, więc jedziemy tam, gdzie nas zaprowadzi wynik, a nie kalkulacje. Nie ma żadnych kalkulacji! - zapewniał Daniel Castellani. Dlaczego nie może być o nich mowy? - Ja chcę mieć czyste sumienie. Muszę mieć też szacunek dla swoich zawodników, którzy ciężko pracowali, trenowali. Nie przyjechaliśmy przecież tutaj kalkulować, tylko grać jak najlepiej to, co potrafimy - wyjaśnia trener biało-czerwonych.

Dziś, gdy wszyscy mówią tylko o absurdalnym systemie rozgrywek, przez który w jednej grupie drugiej fazy mistrzostw świata zagra trójka medalistów sprzed czterech lat, Daniel Castellani już o tym nie myśli. - Kto jest mocny, powinien wygrywać z wszystkimi. Tak właśnie staramy się robić - mówi i pytany, kto awansuje dalej z grupy N, czyli "grupy śmierci" nie ma najmniejszych wątpliwości: - My!

Więcej w serwisie Reprezentacja.net ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA