Amerykanki do trzeciego spotkania w drugiej fazie mistrzostw świata podchodziły po bolesnej porażce 0:3 z Polkami. Zawodniczki Karcha Kiraly'ego tylko w pierwszym secie prezentowały dobrą grę, a w kolejnych nie potrafiły postawić się solidnie grającym Biało-Czerwonym. Była to ich druga porażka na tej imprezie. W znacznie lepszych nastrojach były Turczynki, które po zwycięstwach 3:0 z Niemkami i Kanadyjkami celowały w kolejny triumf.
Spotkanie na szczycie "polskiej" grupy zapowiadało się bardzo interesująco. Był to też ważny mecz z perspektywy Polek, bowiem porażka Amerykanek przy zwycięstwie zawodniczek Stefano Lavariniego z Kanadą bardzo zbliżała nasz zespół do awansu do ćwierćfinału.
Mocny początek zanotowały Turczynki, które wyszły na 4:1. Rywalki stopniowo odrabiały straty, by z czasem doprowadzić do remisu 10:10. Cztery kolejne akcje padły łupem zawodniczek Giovaniego Guidettiego, a ich przewaga utrzymywała się do stanu 18:15. Wtedy serią pięciu wygranych akcji z rzędu popisały się mistrzynie olimpijskie z Tokio, obejmując prowadzenie. Amerykanki nie oddały go już do końca, zwyciężając 25:22.
Druga partia była bardzo wyrównana. Oba zespoły pilnowały wyniku i nie pozwalały rywalkom odskoczyć na więcej niż dwa punkty. Częściej na prowadzeniu znajdowały się siatkarki Turcji, które dążyły do wyrównania stanu meczu. Zawodniczki Guidettiego w decydującej fazie seta na każdy punkt ze strony rywalek odpowiadały dwoma po swojej stronie. To przełożyło się na wygraną 25:21.
W kolejnej odsłonie szybko na prowadzenie 6:3 wyszły Amerykanki. Przewaga zawodniczek Kiraly'ego utrzymywała się przez dłuższy czas, ale ambitna walka rywalek pozwoliła im wyrównać na 13:13. W późniejszych fragmentach mistrzynie olimpijskie ponownie zaczęły odskakiwać, choć Turczynki dwukrotnie były o krok od remisu. Końcówka nie pozostawiła już żadnych złudzeń, a trzy wygrane akcje dały siatkarkom ze Stanów Zjednoczonych zwycięstwo 25:20.
Wyrównany początek czwartego seta mógł zwiastować zaciętą rywalizację. Z czasem na prowadzenie 9:6 wysforowały się Amerykanki, a seria pięciu wygranych akcji z rzędu pozwoliła im odskoczyć na 14:8. To wyraźnie podłamało Turczynki, które nieudolnie próbowały gonić wynik (18:13). Z czasem wysiłek zawodniczek Guidettiego zaczął przynosić efekty, a ich pogoń mogła zakończyć się remisem (21:20). Mistrzynie olimpijskie z Pekinu nie dały już sobie wyrwać zwycięstwa, wygrywając 25:22 i notując triumf 3:1. To dało im awans na drugie miejsce w grupie F i daje realne szanse na awans do ćwierćfinału.