Spotkanie rozpoczęło się dla Brazylijczyków nieźle. Udało im się zablokować Maksima Michajłowa i wydawało się, że są na fali wznoszącej. Powstrzymał ją jednak coraz czujniejszy blok zespołu prowadzonego przez trenera Szlapnikowa i atakujący wyłącznie po prostej (czytelnie) Felipe Fonteles (11:1). Później gra Rosjan się rozpędziła, a kolejne bloki Kurkajewa i ataki Muserskiego powiększały liczbę punktów na ich koncie (23:20). Set zakończył się udanym zagraniem wspomnianego środkowego Sbornej (25:20).
Przed Canarinhos było trudne zadanie. W pierwszym secie grali na 28 procentach efektywności ataku, z zaledwie 12 procentami tego elementu ze strony Felipe Fontelesa (Rosjanie mieli 47 procent w ataku, ale pozwalali sobie na zbyt dużą liczbę błędów – aż 5 przy 1 ataku zablokowanym). W kolejnej partii obaj oponenci rywalizowali punkt za punkt wyłącznie do połowy seta (16:16). Atak Dmitrija Wołkowa i skuteczne uderzenie Jegora Kliuki dały Sbornej dwupunktowe prowadzenie (19:17), które tylko powiększała mimo dwóch dobrych akcji Wallace'a i Fontelesa. Na koniec partii Bruno popełnił błąd serwisowy (21:25).
Jeśli należałoby wskazać set, w którym Brazylia zagrała na najwyższym poziomie, to byłaby to partia numer 3. Już poprzednia (choćby 100 procent w ataku Fontelesa) zwiastowała lepszy poziom po stronie Canarinhos. Prowadzili prawie przez całą trzecią odsłonę meczu, dzięki asom Williama, blokom na Rosjanach i niezbyt mocnemu, choć skutecznemu atakowi Evandro (25:22). W sumie grali na 78 procentach skuteczności ataku i 50 przyjęcia.
W kolejnej partii Brazylijczycy prowadzili nawet trzema punktami (19:16), jednak końcówka seta w ich wykonaniu była momentami słabsza. Działo się to przede wszystkim przez mniejszą czujność w bloku i mniej dokładne przyjęcie. Rosjanie odrobili straty, zmuszając Canarinhos do bardziej oczywistych wyborów w ofensywie. Paradoksalnie te okazały się skuteczne – Wallace kończył ataki, a jego zespół ponownie wyszedł na prowadzenie dzięki lepszej postawie w polu serwisowym. Zespół Renana Dal Zotto doprowadził do tie-breaka (25:23). W nim świetna postawa atakującego Brazylii i seria błędów Rosjan w polu serwisowym dały Canarinhos najpierw prowadzenie (11:8), a następnie zwycięstwo m.in. po świetnej, długiej wymianie zakończonej blokiem na Michajłowie (15:12).
W kolejnym środowym meczu o 21.15 zmierzą się ze sobą gospodarze z Włoch i Serbowie.
Brazylia – Rosja 3:2 (20:25, 21:25, 25:22, 25:23, 15:12)
MŚ siatkówka. Bartosz Kurek mistrzem świata? Wpadka włoskich mediów
MŚ siatkówka. Bartosz Kwolek: Szkoda byłoby nie wykorzystać szansy