MŚ siatkówka 2018. Bułgaria - Polska. Gospodarze kombinują? "Trzeba przybić im piątkę za to, że są sprytni". Ale czy sprytniejsi od Polaków?

- Nie ma co się obrażać, tylko trzeba im przybić piątkę za to, że są tacy sprytni - mówi Artur Szalpuk. O czym? Oczywiście o tym, że kiedy w poniedziałkowy wieczór on z kolegami grał z Iranem, bułgarscy siatkarze kumulowali energię na mecz z Polską. Spotkanie kończące rywalizację w grupie D we wtorek o godzinie 19.40. Relacja na żywo w Sport.pl

Polacy 22 godziny, Bułgarzy 46 godzin – tyle odpoczynku przed wtorkowym meczem mieli jedni i drudzy. Gospodarze mistrzostw świata już w momencie tworzenia terminarza rozgrywek zadbali o to, by zwiększyć swoje szanse w starciu z obrońcami tytułu. Podopieczni Płamena Konstantinowa po raz ostatni przed spotkaniem z Polakami zagrali w niedzielę, pokonując 3:0 Kubę. Podopieczni Vitala Heynena musieli zagrać w poniedziałek z Iranem. Bułgarzy liczyli, że to będzie pięciosetowy thriller, który wymęczy ich ostatnich rywali.

>> Dawid Konarski: Końcówka to duża zasługa Kuby Kochanowskiego. Nie wstrzymywał ręki

Brazylia się kłóciła, Polska nie zamierza

- Bardzo mądrze. Zapewne też byśmy tak zrobili. Takie są prawa gospodarza. Nie ma co się obrażać, tylko trzeba im przybić piątkę za to, że są tacy sprytni – mówi Artur Szalpuk.

Bardzo mądrze, że Polacy nie zamierzają się denerwować tym, na co nie mają wpływu. Cztery lata temu, na mistrzostwach organizowanych w naszym kraju, mnóstwo energii na niepotrzebne kłótnie tracili Brazylijczycy. Najpierw nie podobało im się to, że po rozegraniu meczów pierwszej i drugiej fazy w Katowicach muszą się przenieść ze Spodka do Łodzi. Później robili awantury o to, że walcząc już w najlepszej „szóstce” o awans do półfinału przyszło im zagrać z Polską i Rosją dzień po dniu, a nasz zespół po meczu z nimi, a przed starciem z Rosją miał dzień odpoczynku.

Bułgarzy szykując się na Polskę po prostu starają się wykorzystać wszystko, co tylko wyda im się pomocne. Po ich meczu z Kubańczykami czekaliśmy na rozmowę z trenerem Konstantinowem. Odmówił jej, tłumacząc, że z Polakami może porozmawiać dopiero po naszym meczu. Chwilę wcześniej uciekł nam od lat grający w PlusLidze Nikołaj Penczew.

>> Grzegorz Łomacz: Przed meczem z Iranem nie robiliśmy zakładów, marzyła nam się wygrana za trzy punkty

Pełna koncentracja na grze to dla Bułgarów konieczność. Marząc o awansie do najlepszej „szóstki” mistrzostw powinni pokonać Polskę, bo już stracili punkty, ulegając Iranowi 1:3. Wygląda na to, że mecz z naszym zespołem będzie dla nich jeszcze trudniejszy.

- Są u siebie, a wszystkie drużyny lepiej grają przed własną publicznością. To będzie dla nas kolejny trudny sprawdzian, ale myślę, że go zaliczymy. Mam nadzieję, że pokażemy na tyle wysoki poziom sportowy, że wygramy spokojnie, że nie będą musiały decydować dwie piłki w każdym secie – mówi Jakub Kochanowski, dając do zrozumienia, że trzeba będzie zagrać tak, by przez cały czas mieć kontrolę nad meczem. – Pewnie będą mieli publiczność po swojej stronie, choć my też mamy tu sporo kibiców – dodaje Szalpuk. I mówi nawet tak: „Mam nadzieję, że na trybunach będzie więcej Polaków”.

>> Fabian Drzyzga: Marouf zapatrzył się w piękne oczy Kubiaka

Zagramy „u siebie”!

Czy to możliwe? Bułgarskie media od startu mistrzostw informowały, że wszystkie bilety sprzedano na jedno spotkanie w Warnie, to Bułgarii z Polską. Ale miejscowy zespół duże wsparcie z trybun miał już na swoich poprzednich spotkaniach – w mogącym pomieścić pięć tysięcy widzów Pałacu Kultury i Sportu ekipę Konstantinowa dopingowało 4850 kibiców na meczu z Finlandią, 4870 na spotkaniu z Iranem, i 4930 na starciu z Kubą (tylko Portoryko nie przyciągnęło zbyt wielu kibiców, było ich 2180). Oczywiście za każdym razem Bułgarzy stanowili zdecydowaną większość, przyćmili na trybunach nawet świetnie prezentujących się Finów.

Jednak we wtorek miejscowych może czekać niespodzianka. Teraz bułgarskie media informują, że aż 3200 z pięciu tysięcy biletów odpowiednio wcześnie wykupili kibice z Polski.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.