W sobotę Polska pokonała Finlandię 3:1. Zespół prowadzony przez Vitala Heynena zaczął mecz znakomicie, wygrywając 25:20. Fantastycznie spisywał się Bartosz Kurek, którego mocne i szybkie ataki przypominały zagrania atakującego sprzed lat. Wszystko skończyło się wraz z początkiem kolejnej partii. Zawodnik nie był w stanie punktować ani razu, podobnie jak Michał Kubiak. Krańcową bezradnością zespołu był moment, w którym selekcjoner polskiej kadry prawie rzucił tabliczką o ziemię i przerwał grę. Krzycząc próbował zmotywować swój zespół, jednak Suomi i tak wygrała 28:26. Triumf w kolejnych dwóch setach przyszedł Polakom łatwo – 25:16, 25:15.
W kolejnym meczu biało-czerwoni zmierzą się z Iranem. Odbędzie się on w poniedziałek.
Ognia spodziewaliśmy się w meczach z Iranem i Bułgarią, a w drugim secie spotkania z Finami on również wystąpił. Co się stało, że zarówno polska publiczność, jak i pana zawodnicy tak bardzo się „podpalili” w drugim secie?
Vital Heynen: - Mam nadzieję, że jest to trochę przesadzone. Trzy z czterech setów zostały przez nas wygrane bardzo wyraźnie. Druga partia pokazała, że po prostu nie byliśmy wystarczająco mądrzy. Odrobiliśmy pięć punktów, mieliśmy setball, a nie potrafiliśmy tego wykorzystać.
W trzecim secie wszystko było jasne – wygraliśmy wyraźnie. Czasem tak się zdarza, że po pierwszej świetnej partii wszyscy spodziewają się, że reszta już pójdzie gładko, ale daliśmy rywalom zbyt wiele szans. Tak jak już kiedyś mówiłem – Finowie to świetni wojownicy. Nam dużo trudniej gra się z tak dobrze poukładanymi zespołami. W przypadku Kuby czy Iranu w pewnych aspektach było i będzie nam łatwiej.
Poza tym, jaki był wynik meczu Brazylia – Holandia? 3:1. To pokazuje, jak niewiele zostało zespołów, które po trzech spotkaniach mają w tabeli swoich grup 9 punktów. Wygraliśmy co nasze, a teraz możemy skupić się na spotkaniu z Iranem.
Bardzo był pan zdziwiony, kiedy na boisku zamiast podstawowego rozgrywającego Eemiego Tervaporttiego pojawił się Mikko Esko, z którym kiedyś grał pan w Noliko Maaseik?
- Bardziej byłem zaskoczony tym, kto wyszedł na pozycji drugiego atakującego. Co do reszty graczy, to byliśmy przygotowani. Nie znaliśmy tamtego siatkarza i mieliśmy na jego temat niewiele informacji.
Czyli Vitala Heynena da się czymś zaskoczyć.
- To już stwierdzenie, a nie pytanie, haha! Akceptuję je!
W połowie drugiego seta prawie wyrzucił pan swoją tabliczkę w stronę zawodników i wdał się z nimi w ostrą wymianę zdań. Co pan im powiedział?
- Oczywiście, że nie mogłem być zadowolony z tego, że sześć naszych piłek poszło w aut – to wystarczająco dużo jak na dwa całe mecze! Zrobiliśmy to w jednym secie na przestrzeni dziesięciu punktów... Moi zawodnicy wiedzieli, że są lepsi od Finlandii, ale nie grali jak jeden zespół. To są zawsze trudne momenty, ale cieszy mnie to, że mimo wszystko potrafimy się od nich odciąć i wrócić do gry – było już tak dwukrotnie, bo nie możemy zapomnieć o secie przegranym z Kubą. Kubiak wyjaśnił, jak mamy grać, był bardzo konkretny, więc spokojnie wróciliśmy do meczu z Finami.
Co do mojego zachowania, to nie ma się co do niego przywiązywać, bo na pewno będę się wściekał. Przed nami jeszcze wiele meczów i sporo momentów, w których nie będę szczęśliwy.
Mówi pan, że nie ma czegoś takiego, jak podstawowa szóstka polskiej kadry, ale widać, na kim opiera pan główny ciężar gry – na Kurku, Kubiaku, Nowakowskim, Szalpuku, Drzyzdze i Zatorskim. Sprytny wybieg?
- Od początku mówiłem o czternastu graczach i nadal będę to robił. To, czy prasa napisze o podstawowych szóstkach, siódemkach, dziewiątkach nic nie zmienia. Dla drużyny ważne jest to, jak gramy, co robimy, jakie mamy cele i jak je realizujemy. Każdym meczem staram się pokazać, że wszyscy zawodnicy mają swoją wartość i są ważni dla drużyny.
Skoro w meczu z Finlandią pokazał się ogień, to czego możemy się spodziewać, grając przeciwko Iranowi, który wzbudza chyba największe emocje w naszych zawodnikach?
- Uwielbiam grać przeciwko Saeid Marufowi! Jest to świetny facet i zawsze zdarza mi się mieć fajne „kłótnie” z nim w czasie meczu. Nie mogę się doczekać, aby zagrać naprzeciwko tak wysokiej klasy rozgrywającemu i zmierzyć się z czołową drużyną.
Z Iranem postaramy się zagrać dobrze. Wydaje mi się, że jesteśmy na drodze, na której powinniśmy być. Przychodzi pierwsze wielkie wyzwanie. Jesteśmy na nie gotowi.
Mistrzostwa świata siatkarzy 2018. Polacy wygrali, ale będzie ból głowy po Finlandii
MŚ Siatkówka 2018. Tabela "polskiej" grupy D. Jaka jest sytuacja po meczu Polska - Finlandia
Mistrzostwa świata w siatkówce 2018. Holandia sensacyjnie pokonała Brazylię [WYNIKI] [ZAPOWIEDŹ]