MŚ w siatkówce. Mieli bilet i nie przyszli? Kibice zaginieni w akcji

Mecz Polska - Australia zobaczyły w Hali Stulecia zaledwie 5263 osoby. Rzecznik PZPS upiera się, że biletów sprzedano o tysiąc więcej, ale dlaczego kibice nie przyszli na hitowe spotkanie, wyjaśnić już nie potrafi.

Którym siatkarzem reprezentacji Polski jesteś? Sprawdź! [PSYCHOTEST]

Wszystko wskazywało na to, że wrocławska hala w meczu biało-czerwonych z Australijczykami pęknie w szwach. Inauguracyjny mecz na MŚ Polaków z Serbią na Stadionie Narodowym przyciągnął rekordowe 62 tys. widzów. We Wrocławiu miejsc było wielokrotnie mniej - ledwie 6,5 tys., bo to najmniejszy obiekt MŚ. Zainteresowanie występami Polaków nie miało raczej prawa zmaleć, tym bardziej że meczu - w przeciwieństwie do starcia z Serbią - nie pokazywała już otwarta telewizja.

Dlatego ogromnym zaskoczeniem były puste miejsca na trybunach. Według oficjalnego protokołu FIVB spotkanie Polaków z Australią zobaczyły tylko 5263 osoby. To aż o 1,3 tys. mniej, niż mieści hala.

Co na to przedstawiciele Polskiego Związku Piłki Siatkowej? Upierają się, że na meczu powinno zostać tylko 288 wolnych miejsc. Tyle wejściówek zostało w kasach. - Nasze dane mówią o 6,2 tys. sprzedanych biletów. To oznacza, że na meczu był niemal komplet widzów - mówi rzecznik PZPS Janusz Uznański. Skąd różnica niemal tysiąca osób w porównaniu z oficjalnym protokołem FIVB? - Naprawdę trudno powiedzieć. Może część osób z jakichś powodów na mecz nie mogła przyjechać, być może przeliczyli się ci, którzy zamierzali sprzedać bilety po zawyżonej cenie - mówił Uznański "Wyborczej" w środę po południu. Rzecznik przypomniał, że związek w ostatniej chwili przekazał do sprzedaży pulę 300 wejściówek po nominalnych cenach, dużo niższych niż u koników pod halą.

Wcześniej Uznański przekonywał, że być może delegat FIVB liczby kibiców nie doszacował. Według rzecznika część fanów mogła zejść ze swoich miejsc, oglądać mecz bliżej parkietu i w ten sposób pozostawić wolne krzesełka. Po południu Uznański przyznał jednak, że dane do protokołu FIVB są zgodne z prawdą, bo pochodzą z kołowrotków na bramkach. Czyli uwzględniają liczbę osób, które rzeczywiście weszły do hali. Nie ma więc mowy o pomyłce delegata.

Eksperci, których pytaliśmy o przyczyny niskiej frekwencji, mają inną teorię. Sugerują, że większość niewykorzystanych biletów mogła trafić do sponsorów. - PZPS miał sporo takich zobowiązań. Być może te firmy kupiły wejściówki, rozdały swoim pracownikom, a ci z oferty nie skorzystali - zastanawia się Władysław Pałaszewski, były trener i sędzia międzynarodowy. W podobnym tonie wypowiadał się tuż po meczu Polska - Australia Paweł Papke - były siatkarz, a obecnie członek władz związku. - Może zadecydowała polska mentalność. My jak mamy coś za darmo, to tego nie szanujemy - mówił Papke.

Rzecznik PZPS podkreśla, że związek biletów nie rozdawał. Nawet sponsorzy, trenerzy czy działacze za nie płacili. Od 100 do 400 zł. Według Uznańskiego na wszystkie mecze Polaków we Wrocławiu związek miał w sumie 1966 biletów. Część z nich miała trafić do zorganizowanych grup zagranicznych kibiców. Przeważająca większość została sprzedana.

Z pochodzących z wiarygodnego źródła danych, do których dotarliśmy, wynika jednak, że PZPS faktycznie miał w swojej puli trzy razy więcej biletów - tylko na 2 września zarezerwował sobie 1446 wejściówek, na 4 września - 1614, na 6 września - 1616, a na 7 września - 1471. W każdy z tych dni w Hali Stulecia grała bądź będzie grać reprezentacja Polski.

W czwartek o 20.15 siatkarze zmierzą się we Wrocławiu z Wenezuelą. Do środy na to spotkanie nie były wyprzedane wszystkie bilety. Ostatnią pulę można było kupić jeszcze w kasach Hali Stulecia. Podobnie jak wejściówki na sobotni mecz z Kamerunem.

Siatkarskie mistrzostwa świata potrwają do 21 września. W pierwszej fazie rywalami Polaków będą jeszcze siatkarze Wenezueli (4.09), Kamerunu (6.09) i Argentyny (7.09).

Do II rundy awansują po cztery najlepsze drużyny z każdej z grup z zachowaniem wyników między nimi. Czwórka z "polskiej" grupy zagra z czterema najlepszymi drużynami z grupy D. Obecnie są to Iran (jedyna niepokonana ekipa), Belgia, Francja oraz USA. Druga runda rozpocznie się 10 września.

Więcej o:
Copyright © Agora SA