Serwis siatkówka na Sport.pl i interaktywny kalendarz ?
W grudniu 2012 roku mecz siatkarzy na Stadionie Narodowym wymyślił sobie Mirosław Przedpełski. Prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej chciał, by nasza reprezentacja zmierzyła się w Warszawie z Brazylią, w Lidze Światowej 2013. Ostatecznie z najlepszą drużyną ostatnich lat biało-czerwoni przed rokiem na Narodowym tylko trenowali, a o punkty walczyli na Torwarze. - Tu jest pięknie. Powinniśmy tu grać - mówił wtedy Felipe Fonteles. Ale nie wszyscy podzielali jego entuzjazm.
Związkowi działacze, zdenerwowani nieprzychylnymi opiniami dziennikarzy i kibiców, w pełnym ironii oświadczeniu pisali: "Wśród zarzutów pojawia się m.in. zbyt duża odległość od miejsc na koronie stadionu do boiska siatkarskiego, która rzekomo uniemożliwi oglądanie meczu bez użycia lornetki. Idąc tropem tej argumentacji stwierdzamy, iż odległość od niektórych sektorów korony stadionu do bramek, czyli miejsca, w którym rozgrywają się najbardziej emocjonujące fragmenty meczów [piłkarskich], jest dwukrotnie większa. Sama piłka do siatkówki jest podobnych gabarytów co piłka do nogi, a zawodnicy więksi. Nie wydaje się również, by kibice siatkówki mieli gorszy wzrok niż kibice piłki nożnej".
Entuzjastą gry na Narodowym od początku był ówczesny trener naszej drużyny Andrea Anastasi, ale jego siatkarze z jednej strony twierdzili, że warto spróbować choćby dla przypuszczalnie niezapomnianej atmosfery, a z drugiej wymieniali liczne obawy. - Grać można tylko wieczorem, bo nawet przez zamknięty dach może nam przeszkadzać światło - mówił Marcin Możdżonek. - Rozgrywającemu o wiele łatwiej znaleźć punkty odniesienia w hali - przekonywał Łukasz Żygadło. - Oświetlenie może nam przeszkadzać przy serwowaniu i atakowaniu, utrudniać grę mogą też przeciągi - dodawał Zbigniew Bartman.
W przeddzień meczu wygląda na to, że wszystkie problemy zostały rozwiązane. - W momencie gdy gasły ostatnie światła po memoriale Kamili Skolimowskiej, już zaczął z jednej z bram wyjeżdżać ciężki sprzęt: zaczęło się zrywanie murawy, zwijanie infrastruktury memoriału i ruszyła operacja "mecz otwarcia". Tym meczem pobijemy frekwencyjny rekord stadionu - mówi nam Piotr Glinkowski, menedżer ds. relacji publicznych Stadionu Narodowego.
Sobotnie spotkanie z trybun zobaczy 62 tys. kibiców. Piłkarskie mecze na tym obiekcie może obserwować 58,5 tys. widzów. Ale boisko dla siatkarzy zostało otoczone dodatkowymi trybunami, które pomieszczą 11 tys. ludzi. Dlaczego więc pojemność stadionu wynosi teraz 62, a nie 69,5 tys. miejsc? Ze względu na słabą widoczność z dolnych rzędów stałych trybun organizatorzy wyłączyli je z użytku.
Glinkowski zapewnia, że przygotowania trybun oraz boiska były największą operacją w historii stadionu. Na Narodowy przyjechało w sumie aż 50 tirów ze sprzętem. Dodatkowe trybuny, scena potrzebna na ceremonię otwarcia, telebimy, boisko i jego drewniana podbudowa ważyły w sumie 300 ton.
Prace, na wykonanie których trzy tysiące zaangażowanych osób miało tylko pięć pełnych dni (w piątek obiekt musiał być już gotowy na oficjalne treningi obu drużyn), przebiegły sprawnie, bo nad wszystkim czuwali fachowcy z firm Event.co i Peri. Sprawdzili się już m.in. rok temu, przy organizacji mistrzostw świata w siatkówce plażowej w Starych Jabłonkach i zimą bieżącego roku w Sopocie. Tam, szykując Ergo Arenę na halowe mistrzostwa świata w lekkoatletyce, musieli podnieść płytę boiska obiektu aż o trzy metry. Na Narodowym boisko trzeba było podnieść tylko o 40 cm.
W ten sposób rozwiązano problem z mocowaniem słupków, na których wisi siatka. Przepisy Międzynarodowej Federacji Piłki Siatkowej (FIVB) mówią, że muszą one wytrzymać napór trzech ton, czego bez budowy podestu nie udałoby się zapewnić, bo w betonowej płycie Narodowego nie można wiercić (pod nią znajdują się podziemne parkingi, których konstrukcja mogłaby zostać naruszona wskutek takich prac).
Rzecznik prasowy Polskiego Związku Piłki Siatkowej zapewnia, że wypełnione zostaną wszystkie punkty regulaminu FIVB. Ten określa m.in. temperaturę, natężenie światła i minimalną wysokość od boiska do sufitu hali czy - jak w przypadku meczu z Serbami - stadionu. - Temperatura ma wynosić minimum 16 stopni Celsjusza, więc nie będzie problemu, światło ma mieć przynajmniej 1500 luksów [Narodowy ma 2400 luksów], a minimalna wysokość od boiska do sufitu wynosi 14 metrów, więc mamy taki zapas, że boisko moglibyśmy zbudować nawet nie 40 cm nad betonową płytą, a powyżej pierwszego poziomu trybun - mówi Janusz Uznański. Przed rozpoczęciem gry zostaną też zamknięte wszystkie bramy, by zawodnicy nie byli narażeni na przeciągi.
Mając te dane, łatwo zrozumieć, dlaczego Kolaković diametralnie zmienił podejście do gry na stadionie piłkarskim. - Nie rozumiem tego pomysłu. Tu nie ma warunków do gry w siatkówkę, to jest miejsce ewidentnie przeznaczone tylko do gry w piłkę nożną. Dla nas jest za zimno, piłki latają tu za szybko - denerwował się przed rokiem, po treningu na kopenhaskim stadionie Parken.
Duńczycy zorganizowali na nim półfinały oraz mecze o medale ME. Na swoim obiekcie nie mieli dachu, więc skonstruowali go z wielkich poduszek powietrznych. Boisko usytuowali w miejscu, w którym zazwyczaj stoi jedna z bramek, bo jak tłumaczyli - chcieli dać siatkarzom namiastkę warunków halowych, w jakich są otoczeni trybunami. Pomysł nie wypalił nie tylko ze względu na organizacyjne niedociągnięcia. Spotkania oglądało zaledwie po pięć tysięcy widzów, a na finał bilety kupiło siedem tysięcy kibiców.
Gry przed 62 tysiącami ludzi kochających siatkówkę Polakom i Serbom wielu zazdrości. - Macie wspaniały stadion. Gratuluję wam, bo wiem, że to będzie niezapomniany mecz - mówi Bernardo Rezende. - Kiedyś grałem na Maracanie przeciwko drużynie Związku Radzieckiego. Bardzo przeszkadzał nam deszcz. U was wszystko będzie perfekcyjnie - dodaje trener Brazylii.
Którym siatkarzem reprezentacji Polski jesteś? Sprawdź! [PSYCHOTEST]
Mecz, o którym mówi, odbył się 26 lipca 1983 roku. Wtedy w Rio de Janeiro towarzysko spotkali się wicemistrz i mistrz świata. Gospodarze w obecności 95 887 kibiców zrewanżowali się Rosjanom za porażkę z finału argentyńskich MŚ 1982, wygrywając 3:1. To do dziś niepobity rekord frekwencji na siatkarskim meczu (rok później, na stadionie Morumbi w Sao Paulo, zwycięstwo Brazylii nad USA 3:0 w rewanżu za przegrany finał Igrzysk Olimpijskich w Los Angeles, obejrzało z trybun 60 tys. ludzi). Ale zapamiętany został nie tylko dlatego. Wydarzenie transmitowane m.in. przez brytyjską telewizję BBC i amerykańską ABC, miało niezwykły przebieg. - Wyjście z szatni i zobaczenie ogromnych, pełnych trybun Maracany było najlepszą chwilą w mojej karierze - mówi Renan Dal Zotto, który może się przecież pochwalić m.in. srebrnymi medalami MŚ 1982 oraz IO 1984. - Wszystkim nam bardzo zależało, żeby dograć mecz mimo padającego deszczu. Atmosfera była znakomita - opowiadał po latach Wiaczesław Płatonow. To trener ZSRR wpadł na pomysł przyniesienia z szatni dywanów i pokrycia nimi mokrego parkietu, który wcześniej zawodnicy starali się wytrzeć własnymi ręcznikami. Siatkarze osobiście dywany ułożyli, wyznaczyli na nich linie, korzystając z taśmy samoprzylepnej i walczyli dalej. Niektórzy próbowali nawet grać na boso.
Takich historii w sobotę nie zobaczymy, ale możemy być pewni, że stanie się to, co zaplanowaliśmy - świat będzie mówił, że w Polsce rozegrano mecz siatkarskich mistrzostw świata z największą frekwencją w historii. W 1949 i 1952 roku podczas MŚ grano na stadionach w Pradze i Moskwie, ale i bez takiej frekwencji, i bez takiego rozmachu. Wówczas po prostu linie do gry w siatkówkę wyznaczano na boisku piłkarskim.
Na Narodowym 62 tysiące ludzi na trybunach stadionu i na tych, którymi otoczono podest z boiskiem, zrobi wspaniałą otoczkę meczu. A czy ten mecz będzie wspaniały dla naszej reprezentacji? Według bukmacherów najbardziej prawdopodobnym wynikiem jest powtórka z Rio, a więc zwycięstwo gospodarzy 3:1 (Fortuna na taki rezultat oferuje kurs 3,2). Takie rozstrzygnięcie na starcie rywalizacji w grupie A dałoby Polakom trzy punkty w starciu z najtrudniejszym rywalem. Dla nas to może nawet ważniejsze od wszystkich wrażeń, jakie z Narodowego odbiorą widzowie w 168 krajach, które zdecydowały się transmitować siatkarskie mistrzostwa.
Siatkarskie mistrzostwa świata zaczynają się 30 sierpnia od meczu Polska - Serbia na Stadionie Narodowym i potrwają do 21 września. Grupowymi rywalami Polaków oprócz Serbów są siatkarze z Australii (2.09), Wenezueli (4.09), Kamerunu (6.09) i Argentyny (7.09).