Oficjalne treningi obu reprezentacji zaplanowano na piątek. Dzień wcześniej polscy siatkarze dostali jednak szansę zapoznania się z niecodziennym boiskiem położonym w centrum piłkarskiego stadionu, a Serbowie musieli odbyć trening w małej arenie Ursynów. "Przegląd Sportowy" pisze, że Polacy odbyli nawet pełnowymiarowy trening, z którego można wywnioskować, że w pierwszej szóstce będą grać Paweł Zagumny, Mateusz Mika, Karol Kłos, Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Piotr Nowakowski oraz Paweł Zatorski.
To wszystko nie podoba się serbskiemu trenerowi Igorowi Kolakoviciowi. W dzienniku "Sportski Żurnal" pojawił się artykuł o dużo mówiącym tytule "Polacy trenowali na stadionie, Serbowie zatrzymani", w którym szkoleniowiec porównuje zachowanie Polaków do tego, co zrobili Rosjanie podczas Ligi Światowej. - Mieliśmy nadzieję, że dostaniemy takie same warunki jak Polacy, ale oni już pojawili się na stadionie, a my jeszcze nie. To jasne, że gospodarz nie chce, żebyśmy mieli takie same szanse. Ale to wszystko i tak nie wpłynie na nasze przygotowanie, jestem tego pewien. Mogę tylko porównać tę sytuację do tego, co zrobili Rosjanie w Surgucie [podczas tegorocznej Ligi Światowej - przyp. red.]. Zostaliśmy wówczas w ogóle pozbawieni możliwości trenowania w hali, gdzie graliśmy potem mecz - powiedział Kolaković.
Jak dwa dni wcześniej donosił "Przegląd Sportowy", na wcześniejszy trening naszych siatkarzy naciskał sztab kadry. - W przepisach jest napisane, że musimy obiekt udostępnić zespołom do zajęć dzień przed meczem. Tak też się stanie - mówił prezes PZPS Mirosław Przedpełski. Jeden z działaczy miał zdradzić, że czwartkowy trening będzie tylko "odbijaniem piłki na potrzeby telewizji, żeby Serbowie nie mieli pretensji".
Jak widać, nie do końca wyszło.