ANDRIEJ WORONKOW: Jeśli nasza drużyna zacznie grać razem, będzie miała jeden wspólny cel, a nie pojedyncze zadania stawiane sobie przez poszczególnych zawodników, wtedy będzie w stanie osiągnąć bardzo dobry wynik. Tak właśnie było w ubiegłym roku [Rosja wygrała Ligę Światową i mistrzostwa Europy]. Dlatego największy nacisk kładziemy na to, żeby wszystkie elementy siatkarskie i psychologiczne zjednoczyły grupę.
- To trudna sytuacja, bo mistrzostwa są bardzo trudną imprezą, także ze względu na liczbę gier. Wszyscy przygotowują się do nich bardzo starannie, mobilizując wszystkie siły. Brak nawet jednego zawodnika, na którego postawiliśmy, jest olbrzymim osłabieniem. W krótkim czasie trzeba znaleźć dla niego zamianę.
- Mamy szeroką kadrę, a debiutanci, jak Sawin czy Ziemczenok, pokazują, że nasz wybór był prawidłowy. Pozostaje tylko jeszcze trochę popracować, by dokonać na MŚ czegoś wielkiego.
- Jeśli brać pod uwagę igrzyska olimpijskie i ubiegłoroczną Ligę Światową, to można uznać nas za faworytów. Jednak MŚ Rosja nie wygrała nigdy [ostatnie zwycięstwo należało do ZSRR w 1982 r.], a medalu nie zdobyliśmy od 2002 roku. Teraz staramy się zmieniać historię. W poprzedniej LŚ się udało...
- To bezsprzecznie ogromna strata dla całej rosyjskiej siatkówki. On jednak zdecydował, że skoncentruje się tylko na występach w klubie, a najważniejszym powodem była troska o zdrowie. Bardzo chciałbym, żeby dalej pomagał reprezentacji i dawał przykład młodym zawodnikom, by starali się dorównać mu poziomem. Mieć obok siebie taki wzór, to w sportowej psychologii coś bardzo ważnego. Przecież Tietiuchin wystąpił na pięciu igrzyskach olimpijskich. Ale, niestety, nic już nie zmienimy. Gorzej jednak, że ci, którzy w ubiegłym roku mieli wielki wkład w sukcesy, teraz nie mogą pomóc. Michajłow, Siwożelez i Werbow to 24 proc. naszej drużyny ze zwycięskiej LŚ.
- Na pewno będzie się liczyć reprezentacja Polski, tym bardziej że jest gospodarzem.
- To wielkie osłabienie. Jeśli przyczyną nieobecności nie jest kontuzja, to nie jest dobrze. Zadaniem szkoleniowca prowadzącego kadrę jest tak postępować, by grali w niej wszyscy najlepsi. Nie wolno się obrażać na zawodników. U nas też są ludzie o trudnych charakterach, ale udało mi się z nimi dogadać. Weźmy choćby Bułgarię, w której nie gra Matej Kazijski. Na jej przykładzie widać, jak konflikty osłabiają drużynę. Nie ma na świecie reprezentacji, która łatwo zrezygnowałaby z siatkarza klasy Kurka. Bez niego szanse Polski z pewnością będą mniejsze. To jednak wybór waszego trenera. Jeśli Polska osiągnie sukces, Antiga się obroni, lecz jeśli nie będzie dobrego wyniku, na niego spadnie odpowiedzialność.
- Myślę, że nie pomyślał, co robi, to młody człowiek. Miał problemy ze zdrowiem i chciał się wyleczyć. Gdyby mi o tym powiedział, prawdopodobnie inaczej ułożylibyśmy mu plany treningowe. Powinien przyjechać i dogadać się, a nie kategorycznie rezygnować. To jednak tylko jednostkowy przypadek, bo teraz u nas jest dobra tendencja, że kadrze się nie odmawia. Nastała wręcz moda na reprezentację, wszyscy traktują ją bardzo prestiżowo. Choć krajowe mistrzostwa są u nas bardzo długie i trudne, to siatkarze bez narzekania przyjeżdżają na zgrupowania i ciężko pracują. Mimo że wszyscy zarabiamy pieniądze w klubach, to nikomu nie przyjdzie na myśl, żeby odpuścić grę w kadrze.
- Wszyscy jesteśmy tutaj za darmo, nie dostajemy z naszej federacji ani rubla.
- Odmówiliśmy pobierania pieniędzy za czas spędzony w kadrze. Wszyscy, i trenerzy, i siatkarze.
- Tak jak mówiłem, Polska. Plus uczestnicy finałów Ligi Światowej, a więc Brazylia, Stany Zjednoczone, Włochy i Iran. Bardzo groźna będzie też reprezentacja Francji. W ćwierćfinale ubiegłorocznych mistrzostw Europy sprawiła nam ogromne problemy. Z trudem ją pokonaliśmy. Nie można zapominać też o Serbii mającej młodą drużynę, która mimo zmian w składzie w każdej imprezie walczy o medale. W ostatnich mistrzostwach Europy zdobyła brąz. Bardzo ważne będzie przez cały czas grać równo i stabilnie, żeby nie dopuścić do niespodziewanych porażek.
- Zaliczam ją do głównych faworytów. W LŚ początek miała niezbyt dobry, ale przypuszczam, że tak trener zaplanował przygotowania do najważniejszej imprezy. A Brazylia i tak zagrała w finale [przegrała z USA] i generalnie z upływem czasu wyglądała coraz lepiej. Poza tym ma najwygodniejszy terminarz, bo zaczyna turniej w Katowicach i zostaje w tym mieście na kolejną fazę. To naprawdę duży atut, żeby przez cały długi turniej rozgrywać mecze w tej samej sali. Przecież nawet Polska będzie jeździć po kraju: z Warszawy do Wrocławia, a później do Łodzi, i traciła czas oraz siły. A my najpierw mamy Gdańsk, później jedziemy do Wrocławia, a następnie do Katowic.
- Był czas, żeby odpowiednio przygotować się nawet do tak długiego turnieju. Jeśli ktoś pracował pod tym kątem w czasie LŚ i potem, to zrobił wszystko, by wytrzymać MŚ. Turniej jest tak samo długi dla wszystkich, więc naprawdę wygra najlepszy.