MŚ siatkarzy. Drużyna ważniejsza niż Kurek. Trener Rosjan zszokowany jego brakiem

Bez Bartosza Kurka szanse Polski w mistrzostwach świata są dużo mniejsze - uważa Andriej Woronkow, trener Rosji, jednego z głównych kandydatów do złota. Inni myślą podobnie. Siatkarskie mistrzostwa świata zaczynają się 30 sierpnia od meczu Polska - Serbia na Stadionie Narodowym i potrwają do 21 września. Grupowymi rywalami Polaków oprócz Serbów są siatkarze z Australii (2.09), Wenezueli (4.09), Kamerunu (6.09) i Argentyny (7.09).

W imprezie uważanej za najważniejszą w historii polskiej siatkówki zabraknie naszej największej gwiazdy. Poprzedni selekcjoner Andrea Anastasi rozpoczynał od Kurka ustalanie składu, Stéphane Antiga całkiem go skreślił. Powody są niejasne, choć francuski szkoleniowiec utrzymuje, że jego decyzja miała podłoże wyłącznie sportowe. - Postanowiłem, że zabiorę czterech przyjmujących: Winiarskiego, Kubiaka, Buszka i Mikę. Kurek na treningach nie był wystarczająco skuteczny - tłumaczył Antiga.

Kurek nie był w najwyższej formie, ale nie miał wielu szans, by to zmienić. Ostatni raz w poważnym meczu grał pod koniec maja, w kwalifikacjach do mistrzostw Europy. W przegranym meczu ze Słowenią był najskuteczniejszy w zespole. Trzy tygodnie wcześniej zdobył z Lube Bancą Macerata mistrzostwo Włoch, będąc jednym z najlepszych zawodników finałów. W Lidze Światowej sporadycznie wchodził z rezerwy. Antiga konsekwentnie stawiał na aspirantów - Mateusza Mikę i Rafała Buszka. Obaj nie zawiedli, ale Polska nie awansowała do Final Six.

W tłumaczenia Antigi o sportowej porażce Kurka nie wierzy chyba nikt, kto interesuje się siatkówką. Sygnały o konflikcie między trenerem a zawodnikiem pojawiały się od kilku tygodni. Ponoć Kurek miał pretensje, że za mało grał.

- Nie jedzie, to znaczy, że ma kontuzję? - pytał "Wyborczą" zaskoczony Woronkow. - Chyba nie ma na świecie reprezentacji, która zrezygnowałaby z tej klasy zawodnika. To dla Polski ogromna strata, porównywalna z brakiem w Bułgarii Mateja Kazijskiego [jest skłócony z władzami federacji].

To prawda, bo ostatnie sukcesy Polski byłyby niemożliwe bez Kurka. Z nim w składzie zdobyliśmy pięć lat temu mistrzostwo Europy, a w 2011 roku brązowy medal, pokonując w decydującym spotkaniu Rosję. Rok później było zwycięstwo w LŚ, a Kurka wybrano na najlepszego zawodnika turnieju. Nie przypadkiem 25-letni obecnie siatkarz podpisał kontrakt najpierw z bajecznie zamożnym Dynamem Moskwa, a później najbogatszym klubem z Włoch.

Tacy zawodnicy jak Kurek są wyjątkowo cenieni, ponieważ potrafią zdobywać punkty, atakując z tzw. wysokiej piłki, czyli na podwójnym lub potrójnym bloku. Do tego potrzebne są dobre warunki fizyczne (Kurek ma 207 cm wzrostu), zasięg (ponad 350 cm w ataku), technika i siła. Dlatego wśród przyjmujących jest ich niewielu. To wspomniany wcześniej Kazijski, Kubańczyk Osmany Juantorena, Amerykanin Matthew Anderson czy Kubańczyk Wilfriedo León Venero.

Polskiej kadrze generalnie brakuje klasycznego bombardiera. Atakujący Mariusz Wlazły skacze wysoko, lecz najskuteczniejszy jest przy bardzo szybkim rozegraniu. Nieźle radzi sobie Winiarski, choć jego główny atut to przyjęcie zagrywki i defensywa. Zdaniem fachowców obarczenie go aż tak wieloma obowiązkami ofensywnymi nie jest dobre. Inni przyjmujący wybrani przez Antigę - Michał Kubiak, Buszek i Mika - nie są kilerami.

- Być może Antiga zdecydował się postawić na szybką grę, a do tego potrzeba perfekcyjnego przyjęcia - zastanawia się Jacek Nawrocki, trener reprezentacji Polski juniorów, a wcześniej odkrywca Kurka, którego ściągnął do PGE Skry Bełchatów. Bo słabszą stroną Kurka jest przyjęcie zagrywki. Ustępuje w tym Mice czy Kubiakowi, ale już Buszka przewyższa. Poza tym mocno i regularnie serwuje, więc byłby wsparciem dla Wlazłego.

Antiga i pomagający mu Philippe Blain duży nacisk kładą na obronę. Efekt jest niezły, ale z podbitej piłki trzeba wyprowadzić kontrę. Bez klasycznego bombardiera będzie to trudniejsze. Dlaczego więc Antiga i Blain pozbawili się tak wielkiego atutu? Jedna z teorii głosi, że to cecha francuskiej szkoły trenerskiej, która nakazuje poświęcać nawet największe gwiazdy, by zbudować drużynę. Po ogłoszeniu 14-osobowej kadry zawodnicy, zwłaszcza ci z najmniejszym stażem, mówili o wielkiej uldze. - Trener uznał, że inni przyjmujący będą bardziej przydatni, my to rozumiemy i nie zamierzamy płakać jak ludzie na forach internetowych - powiedział Sport.pl środkowy Karol Kłos.

- To bardzo ryzykowna decyzja, bo nie mamy wielu siatkarzy najwyższej klasy. Obronić ją może tylko sukces, jakim będzie awans do najlepszej czwórki - powiedział "Wyborczej" jeden z szefów PZPS.

Więcej o: