Jesteś kibicem i jesteś z Krakowa? Musisz zostać fanem Facebooka Kraków - Sport.pl ?
Amerykanie do Małopolski przylatują uskrzydleni zwycięstwem w turnieju finałowym Ligi Światowej rozgrywanym we Florencji. Znaczenie amerykańskiej siatkówki znacznie wykracza jednak poza same tylko turnieje. USA to bowiem kolebka wszystkiego, co nowe w tym sporcie.
Na uniwersytetach w USA powstają nie tylko najnowsze teorie z ekonomii i fizyki, ale także w zakresie siatkówki. To tam jeżdżą się szkolić najbardziej uznani trenerzy europejscy - co roku w Stanach pojawia się np. Andrea Anastasi, były selekcjoner reprezentacji Polski.
Amerykanie wciąż doskonalą systemy gry, wysublimowane sposoby rozegrania czy nowe ustawienia. Żadna drużyna nie może pochwalić się taką myślą taktyczną. Dziś amerykańska siatkówka to przemysł niemal taki sam jak niemiecka piłka nożna. Tyle że od lat brakuje jej wygranej na mundialu.
Czy uda im się w tym roku? Na pewno mają zawodnika, który mógłby poprowadzić drużynę do zwycięstwa. To Matthew Anderson, przyjmujący Zenita Kazań. Porównywany niegdyś z Bartoszem Kurkiem już prześcignął polskiego rywala. W tym momencie to jedna z największych gwiazd światowej siatkówki.
Anderson został uznany za najlepszego zawodnika ligi rosyjskiej, najsilniejszej na świecie. W kadrze narodowej gra jednak jako atakujący. Choć USA to silna drużyna, to jest jednak uboga w zawodników na tej pozycji i trener Alan Knipe zdecydował się przesunąć tam swoją gwiazdę. Także w tym miejscu Anderson spisuje się znakomicie - od 2011 roku jest najlepiej punktującym siatkarzem całej kadry. Wspiera go Taylor Sander, odkrycie ostatniej Ligi Światowej, a także świetni środkowi - David Lee i Maxwell Holt.
Na prawym nadgarstku Anderson wytatuował sobie puzzel - symbol autyzmu. - Przez to wspieram swojego siostrzeńca i innych cierpiących na to zaburzenie - mówi. Na mistrzostwach ten tatuaż widzieć będziemy bardzo często, bo właśnie prawą ręką Anderson zwykle punktuje.