Japończyk, który ma 170 cm wzrostu to wysoki mężczyzna. Karol Kłos już z Osaki, w której nasi siatkarze odbyli ostatnie treningi przed Pucharem Świata, pokazywał, że w Japonii może się czuć jak Guliwer w Krainie Liliputów. Czy hotel nieprzystosowany dla wysokich sportowców przydzielili nam organizatorzy? Nic z tych rzeczy. Za pobyt w Osace płacił jeszcze Polski Związek Piłki Siatkowej. Wyższe wnętrza i dłuższe łóżka trudno znaleźć.
W tym samym hotelu niespodzianka czekała na Oskara Kaczmarczyka. Główny statystyk naszej kadry po wejściu do swojego pokoju mógł się zastanawiać, czy aby nie trafił do magazynku na ręczniki dla wszystkich gości. Asystent Stephane'a Antigi wyciągnął jednak inne wnioski i podzielił się nimi na Twitterze.
Chyba tu ktoś daje mi do zrozumienia, że powinienem się dużo kąpać ;) pic.twitter.com/QyPnNTF88V
? Oskar Kaczmarczyk (@okaczmarczyk) wrzesień 3, 2015
Na Twitterze ciekawostką dotyczącą pracy dziennikarzy obecnych w Japonii podzieliła się Anna Bagińska. Korespondentka portalu Siatka.org poinformowała, że przed wejściem do biura prasowego buty trzeba zamienić na kapcie, które kojarzą się z takimi, jakie swoim gościom oferują muzea.
Rok temu zastanawialiśmy się, co zobaczą kibice, którzy przyjdą na mecz Polska - Serbia na Stadionie Narodowym w Warszawie. Ludzie stojący za organizacją spotkania otwierającego mistrzostwa świata słusznie przekonywali, że lornetki nie będą potrzebne, tak jak nie są niezbędne na meczach piłki nożnej, gdzie przecież ani piłka nie jest większa od tej do siatkówki, ani tym bardziej pole karne, w którym dzieją się przecież najciekawsze rzeczy, nie ma większych wymiarów niż siatkarskie boisko. Japończyków na pewno by nie przekonali. Oni na mecze Pucharu Świata przychodzą wyposażeni w lornetki, jak do teatru albo opery.
Jeszcze więcej widzą sędziowie. Obwieszeni elektroniką tak jak widoczny na zdjęciu Kanadyjczyk Taras Ilkiw, przypominają roboty. Jeśli obciąży się ich jeszcze bardziej, po meczach - tak jak zawodnicy - będą potrzebowali pomocy fizjoterapeutów.
Oglądając mecze Pucharu Świata musieliście słyszeć spikera dopingującego raz jeden, raz drugi zespół. Wspierają go dzieci. To one stanowią znaczną część zazwyczaj tylko kilkusetoosobowej publiczności. Przed spotkaniami dzieciakom rozdawane są flagi drużyn, które akurat grają, a później doping jest sterowany tak, by było sprawiedliwie.
Za oprawą meczów jak na polskich mistrzostwach świata tęsknimy pewnie nie tylko my. Japończycy hale mają niebrzydkie, ale o specjalne miejsca dla specjalnych gości się nie postarali. Te krzesła naprawdę są przygotowane dla VIP-ów. A taki standard zapewniono im nie tylko w Toyamie.
Na koniec hit. Uprzejmi Japończycy tak mocno weszli w rolę gospodarza, że gości instruują nawet, jak należy pokonywać schody. Tą ciekawostką z kibicami podzielił się Piotr Nowakowski na Snapchacie.