Choć statystyka, w którą trudno na pierwszy rzut oka uwierzyć, bezczelnie utrzymuje, że polskim klubom w Lidze Mistrzów i Lidze Europy (a raczej, głównie, w ich eliminacjach) poszło lepiej, niż w zeszłym roku, to rzeczywistości nie da się oszukać.
O tym, że swoich sił w pucharach próbowały w tym sezonie Lech Poznań i Piast Gliwice, na ich szczęście, nikt już chyba nie pamięta. Śląsk Wrocław prezentował naprawdę niezły futbol, ale, ostatecznie, musiał uznać wyższość Sevilli i też nie dotarł do rundy grupowej LE. Dotarła tam tylko Legia, która była o krok od ustanowienia rekordu nie do pobicia i nie byłby to chlubny rekord. Ostatecznie, w ostatnim dla mistrza Polski meczu rozgrywek z Apollonem Limassol, udało się nie tylko zdobyć w końcu bramkę, ale i pierwsze punkty - i to aż trzy!
Nic dziwnego, że nikt nie kwapi się specjalnie do tego, żeby wygrać polską ekstraklasę...
Fot. Piotr Leśniowski
Problem z polską piłką jest tak poważny, że należało rozbić jego opis na dwie części. Osobna bura należy się bowiem klubom, a osobna reprezentacji, która zrobiła wszystko, co w jej mocy, żeby nie awansować na mundial w Brazylii. Właśnie w meczu z Polakami reprezentanci San Marino zdobyli swojego pierwszego (i ostatniego) gola minionych eliminacji. Ich bilans bramkowy wyniósł -53.
Fot. Marco Vasini AP
W ostatnim w tym roku rankingu FIFA Polacy zostali jednak docenieni. Z pozycji 78., jaką okupowali w listopadzie, awansowali dwa oczka wyżej. W pierwszych sparingach pod wodzą selekcjonera Adama Nawałki jednak nie porwali swą grą. Zobaczymy, co przyniesie w lutym losowanie eliminacji Euro 2016.
Mistrzostwa Europy siatkarek? Po prostu oddam głos Radosławowi Nawrotowi:
[...] gdy ważyły się losy awansu, polskie siatkarki zagrały najsłabszy mecz. Wyraźnie przegrały z Włoszkami baraż o ćwierćfinał i turniej kończą poza ósemką - po raz pierwszy od 18 lat! Polski zespół z europejskiej czołówki został zdegradowany do grupy średniaków. Ktoś, kto pamiętał drużyny Włoch i Polski jeszcze sprzed dwóch czy trzech lat, miałby duże problemy z poznaniem obu ekip, które wyszły na plac w Zurychu, by zagrać baraż o ćwierćfinał Mistrzostw Europy. Obydwie drużyny odmłodziły i bardzo zmieniły składy. To w jakimś stopniu tłumaczyło fakt, dlaczego dwaj potentaci europejskiej siatkówki sprzed kilku lat teraz w ogóle znaleźli się w takim barażu [...].
Fot. STEFFEN SCHMIDT AP
Mistrzostwa Europy siatkarzy? Po prostu oddam głos Rafałowi Stecowi:
Ten wieczór wejdzie do antologii traum naszej siatkówki. Polacy rozskakali się jak nigdy w bieżącym roku i prowadzili z Bułgarią 2:0 w setach, by baraż o ćwierćfinał mistrzostw Europy ostatecznie przegrać Polacy? - Stali się drużyną, którą zbyt łatwo zranić - wzdychał jeszcze przed meczem mistrz olimpijski z Montrealu Włodzimierz Sadalski. Proroczo.
Trener Andrea Anastasi mówił potem, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Odwrotnie niż Bartosz Kurek, który winę za przegranego w niesamowitych okolicznościach (Polacy prowadzili 9:6) tie-breaka wziął na siebie (popełnił dwa proste błędy, raz dając rywalom pierwszą piłkę meczową, raz dając im zwycięstwo).
"Koniec kadry, koniec trenera", "Żegnajcie mistrzostwa. Żegnaj Anastasi?", "Biało-czerwoni strąceni do piekła" - krzyczała potem prasa. Proroczo.
Jedna z najbardziej spektakularnych klęsk roku. Chociaż mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn trwały trzy tygodnie, to dla Polaków było to zaledwie sześć dni (4-9 września). Oczekiwania były dość duże - Polacy w sparingach prezentowali się nieźle a takiego składu, jaki do dyspozycji miał trener Dirk Bauermann, poprzedni selekcjonerzy mogliby mu tylko pozazdrościć. Jak stało się to, co się stało? Jak śpiewał Marek Grechuta: odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele...
Fot. Petr David Josek AP
Polacy odratowali się, wygrywając ostatnie spotkanie, ale byli o krok od zaliczenia najgorszego turniejowego występu w historii reprezentacji.
Bieguny polskiego szczypiorniaka niespodziewanie się odwróciły. Żeńska reprezentacja ma się całkiem dobrze, natomiast męska, od jakiegoś czasu nie będąca już dobrze nam znanym, gladiatorskim zaciągiem Wenty, zakończyła swój udział w styczniowych mistrzostwach świata już na 1/8 finału.
Pierwszą połowę Węgrzy wygrali z Polakami 10:9. Drugą - w wykonaniu biało-czerwonych naprawdę katastrofalną - wygrali już 17:10. Po turnieju selekcjoner Biegler pozostał na stanowisku. Teraz trzeba zastanowić się, co dalej.
Fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta