Liga Narodów. Polska - Chiny 3:0. Szalpuk najlepszy, piękni dwudziestoleni

Świetna gra Artura Szalpuka, bardzo dobre wejście do drużyny Bartosza Kwolka, dojrzałość jego 20-letniego rówieśnika Jakuba Kochanowskiego - to wszystko dało Polsce kolejne, piąte już, zwycięstwo w Lidze Narodów. Tym razem niepokonani liderzy rozgrywek wygrali w Łodzi z Chinami 3:0 (25:19, 25:18, 25:21). W niedzielę Polska zagra z Niemcami. Relacja na żywo w Sport.pl od godz. 16
Polacy pokonali w piątek Koreę 3:0. W sobotę o godz. 16 Polska zagra w Krakowie z Rosją. Polacy pokonali w piątek Koreę 3:0. W sobotę o godz. 16 Polska zagra w Krakowie z Rosją. GRZEGORZ CELEJEWSKI

Szalpuk lepszą wersją Chińczyka

Przed meczem z Polską Chuan Jiang był drugim najlepiej punktującym zawodnikiem Ligi Narodów. W czterech spotkaniach Chińczyków zdobył 80 punktów. Lepszy - o sześć "oczek" - ze wszystkich uczestników rozgrywek był tylko reprezentujący Włochy Ivan Zajcew. Chiński atakujący ma dobry procent skuteczności (55, co w rankingu najlepiej atakujących plasowało go na piątej pozycji, zaraz za mającym 57 proc. Michałem Kubiakiem). Na pewno jest kluczowym zawodnikiem kadry prowadzonej przez Raula Lozano.

Ale gwiazdą nie jest. To typowe, że w słabszych zespołach atakujący się wyróżniają, bo to na nich opiera się taktyka.

Polacy mają o wiele lepszą tzw. dystrybucję, co nie znaczy, że indywidualnie nie potrafią błysnąć. W pierwszym secie meczu z Chinami udowodnił to Artur Szalpuk. W ataku zdobył osiem punktów ze wszystkich 12 uzyskanych w tym elemencie przez nasz zespół. Miał przy tym znakomitą, 80-procentową skuteczność. Do tego dołożył dwa asy serwisowe. Na pewno to on był bohaterem partii otwarcia, którą wygraliśmy do 19.

Piękni dwudziestoletni

Ale błyszczał nie tylko Szalpuk. Przy stanie 11:9 na zagrywkę poszedł Bartosz Kwolek. Zaserwował asa i jeszcze dwie takie piłki, po których zdobyliśmy punkty i uciekliśmy rywalom na 14:9. W końcówce dorzucił jeszcze dwie serwisowe bomby dające nam punkty na 23:18 i 24:18.

Kwolek nie serwował może aż tak wspaniale jak Mateusz Bieniek w piątkowym meczu z Francją (wyprowadził nas ze stanu 14:17 na 22:17 w drugim secie), ale do starszego kolegi nie brakowało mu wiele. W drugiej partii znów pomógł drużynie powiększyć przewagę z 17:13 na 19:13. W swoim pierwszym reprezentacyjnym meczu o stawkę spisywał się świetnie, nawet jeśli w ataku ma jeszcze co poprawiać (po dwóch setach miał bilans 5/13)

Kwolek wprowadza się do drużyny w stylu, który każe wierzyć, że już za chwilę będzie jej tak mocnym punktem, jak Jakub Kochanowski (ma imponujące wyczucie w bloku, obok Kubiaka jest na razie naszym najlepszym zawodnikiem w Lidze Narodów). Oni dwaj są w kadrze przedstawicielami drużyny, która rok temu w świetnym stylu zdobyła złoty medal mistrzostw świata do lat 21. Kochanowski zgarnął tam tytuł MVP imprezy, Kwolek został uznany najlepszym przyjmującym. Obaj urodzili się dokładnie tego samego dnia - 17 lipca 1997 roku. Przyszłość musi należeć do nich.

W ataku Maciej Muzaj W ataku Maciej Muzaj DOMINIK GAJDA

Muzaj się pokazał

Kwolek, Kochanowski i Szalpuk prowadzili Polskę do zwycięstwa w drugim secie, którego zaczęliśmy jednak od drzemki. Przy stanie 1:5 pobudkę zarządził Heynen. Belg poprosił o czas i już za moment było 6:6, a wkrótce 16:12, 20:13 i 25:18. Obok bohaterów pierwszego seta dobrze zaczął sobie radzić Maciej Muzaj. Atakujący wprowadzony za Dawida Konarskiego dostał dwie piłki i obie skończył. Mający 208 cm wzrostu 24-latek to materiał na kapitalnego atakującego. Przed rokiem nie poradził sobie w kadrze mentalnie i przegrał walkę o miejsce w składzie na mistrzostwa Europy. Może u Heynena pójdzie mu lepiej niż u Ferdinando De Giorgiego.

Sztuczki Lozano nie pomogły

Punkt na 6:6 w drugiej partii Szalpuk zdobył, mocno atakując pod nogi stojącego przy linii bocznej Lozano. Były trener polskiej kadry musiał dokładnie widzieć, że było "w boisko", a mimo to poprosił o wideoweryfikację. Nie czekając na werdykt sędziów stojący w kwadracie dla rezerwowych Kubiak instruował dziewczynę podającą piłki, by jedną już rzuciła do Kwolka. I rzeczywiście przyjmujący za chwilę serwował, bo powtórka pokazała, że piłka zmieściła się w boisku i to całym obwodem. Doświadczony Lozano zapewne poprosił o powtórkę tylko dlatego, by spróbować wybić Polaków z uderzenia. Tego nie był w stanie zrobić w żaden sposób. Nadzieję, że jego zespół ugra cokolwiek mógł mieć chyba tylko przez ten początkowy fragment drugiego seta, gdy Chińczycy prowadzili 5:1.

Polska - Korea Polska - Korea JAKUB PORZYCKI

Polska 5 na 5

Dla Chińczyków porażka z Polakami była czwartą w piątym meczu Ligi Narodów. Oni przyjechali do Łodzi z Ningbo, gdzie przed tygodniem przegrali z Bułgarią 2:3, wygrali z Argentyną 3:0 i ulegli USA 1:3. W Łodzi w piątek przegrali z Niemcami 1:3, teraz z nami 0:3, został im jeszcze mecz z Francuzami.

Nam przed wylotem do Japonii, USA i Australii zostało jeszcze spotkanie z Niemcami. Warto byłoby odnieść szóste zwycięstwo w szóstym meczu. Wtedy - mimo eksperymentalnie zestawianych składów na wyjazdowe turnieje - nie będzie nam już wiele brakowało do zakwalifikowania się do Final Six, które na początku lipca odbędzie się we Francji.

Rotacja trwa i się opłaca

Zwycięstwa naszej kadry cieszą i są ważne, ale najważniejsze jest to, że trener Heynen osiąga je, cały czas rotując składem, zgodnie z tym, co zapowiadał. Na Chiny wybrał następującą "szóstkę": Piotr Nowakowski, Dawid Konarski, Artur Szalpuk, Fabian Drzyzga, Jakub Kochanowski, Bartosz Kwolek i jako libero Paweł Zatorski.

Belg zmienia podstawową "szóstkę", zmienia też zawodników w trakcie meczów, u niego naprawdę grają wszyscy i wszyscy budują pewność siebie. To może zaprocentować już za chwilę, gdy na trudnych wyjazdach zabraknie tak doświadczonych zawodników jak Kubiak.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.