W sezonie 2017/2018 ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wygrała rundę zasadniczą PlusLigi i awansowała do Final Four Ligi Mistrzów. Zespół prowadzony przez Andreę Gardiniego typowany był jako faworyt rywalizacji o mistrzostwo Polski, szczególnie, że to właśnie ta drużyna miała bronić tytułu. W dwóch poprzednich sezonach klub z Opolszczyzny za kadencji Ferdinando De Giorgiego wygrywał złote medale siatkarskiej ekstraklasy mężczyzn. W tym roku musiał jednak obejść się smakiem.
W pierwszym meczu finałowym 3:0 wygrała PGE Skra Bełchatów. Z kolei sobotnie spotkanie kędzierzynianie rozpoczęli od wysokiej wygranej w pierwszej partii 25:15, a w drugiej prowadzili 11:7. Wtedy ich gra straciła na jakości - coraz bardziej odczuwalna była słaba postawa atakującego drużyny, Maurice'a Torresa, a oponenci zaczęli grać lepiej. Ostatecznie to bełchatowianie wygrali mecz 3:1 i cieszyli się ze zdobycia tytułu.
Bartosz Bednorz, przyjmujący bełchatowian, występuje w Skrze od 2016 roku. Sezon 2017/2018 był pierwszym, w którym miał szansę w pełni zaprezentować swoje umiejętności. Statystycznie był najlepszym zawodnikiem na swojej pozycji w PlusLidze. Kolejne rozgrywki najprawdopodobniej spędzi poza Polską, w Serie A.
Czym jest dla pana złoty medal mistrzostw Polski?
Bartosz Bednorz: - Jest to doskonałe zwieńczenie sezonu. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by osiągnąć ten sukces - więcej się nie dało. Mieliśmy wzloty i upadki, ale do samego końca byliśmy jednym zespołem i zdobyliśmy upragniony złoty medal, z czego bardzo się cieszę.
Łatwo było uwierzyć, że zwycięzca rundy zasadniczej i obrońca tytułu jest do pokonania?
- Więcej spotkań z ZAKSĄ wygraliśmy niż przegraliśmy, dlatego czuliśmy, że mamy przewagę nad kędzierzynianami. Do samego końca wspominałem, że nie można lekceważyć przeciwnika, szczególnie jeśli wygrał rundę zasadniczą i jest obrońcą tytułu. W końcu jednak nastąpiła zmiana na tronie siatkarskiej ekstraklasy mężczyzn, ale nie było o nią łatwo. Euforia jest niesamowita - będziemy długo świętować!
Ten sezon był pierwszym, w którym występował pan jako podstawowy zawodnik PGE Skry Bełchatów. Czuje pan, że w wieku 24 lat dorósł do roli lidera?
- Jestem bardzo zadowolony z tego sukcesu. Po raz pierwszy miałem okazję być jednym z podstawowych graczy PGE Skry i to było bardzo duże wyróżnienie. Dziękuję trenerowi Roberto Piazzie za okazane zaufanie. Ten dobry sezon zakończył się powołaniem do kadry, a jest to dla mnie wielkie wyróżnienie. Już nie mogę się doczekać gry w barwach narodowych!
Odchodzi pan ze Skry, prawda?
- Najprawdopodobniej odejdę z PGE Skry Bełchatów.
Mówi się, że przenosi się pan do Włoch. Prawda czy tylko pogłoska?
- Możliwe, że tak będzie, choć nie jestem jeszcze pewny do końca. Rozmowy trwają.