7 lutego Polski Związek Piłki Siatkowej ogłosi nazwisko nowego selekcjonera reprezentacji Polski. W rywalizacji o stanowisko pozostali Piotr Gruszka, Vital Heynen oraz Andrzej Kowal. Spekuluje się, że największe szanse ma Belg, który podczas wstępnej rozmowy kwalifikacyjnej miał zostać oceniony najwyżej z kandydatów.
Piotr Gruszka z kolei nazwany był "kandydatem ludu" i początkowo stawiano go w roli faworyta konkursu. Prezes PZPS, Jacek Kasprzyk, wspominał wielokrotnie, że za sterami polskiej kadry widziałby rodaka. W czasie sezonu 2017/2018 sytuacja trenera GKS-u Katowice uległa zmianie. Wszystko przez słabe wyniki osiągane przez jego zespół klubowy. Drużyna ze stolicy Śląska przegrała ostatnio 10 na 11 spotkań
Piotr Gruszka: Jestem bardzo spokojny i nie odczuwam większych emocji. Powiem szczerze, że nie wiem, jak będzie wyglądało spotkanie 7 lutego. Powiedziano nam, że cała trójka ma się stawić podczas zebrania Zarządu i ponownie przedstawić swoją koncepcje na kadrę. Myślę, że nie nakażą mi od podstaw opisać mojego pomysłu, bo nic się nie zmieniło, ale będę musiał przedstawić go w skrócie.
- Wydaje mi się, że jeśli oceniający będą myśleć tymi kategoriami, to owszem. Nie będę zachęcał do tego, by zapomnieć o tym, co dzieje się w tej chwili z GKS-em, ale mimo wszystko ja sam oddzielam to, co robię w kadrze od tego, jak działam w klubie. Nie zajmuję się drużyną, która ma medalowe aspiracje, choć na pewno ma wyższe ambicje niż to, co w tej chwili prezentuje.
Najgorsze jest to, że my nie gramy złej siatkówki, ale nasz styl nie przekłada się na zwycięstwa. To boli najbardziej, bo nie ma wymiernych korzyści z tego, jak pracujemy, a pracujemy dobrze. Wierzę jednak, że przełamanie przyjdzie.
Czy ostatnie niepowodzenia zaważą na ocenie mojej osoby? Może się tak wydarzyć. Praca w klubie jest w tej chwili przedstawiana jako nadrzędny argument oceny kandydatów. Przy opisie Vitala mówi się, że wygrał ze 20 meczów, czego mu ogromnie gratuluje, i dodaje się również, że Andrzej Kowal wyprowadził swój zespół z przestoju i przerwał passę ZAKSY. Znając środowisko siatkarskie zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnie wyniki GKS-u nie są na moją korzyść.
- Myślę, że negatywne komentarze będą się pojawiać niezależnie od tego czy będę się tego obawiał, czy nie. Jeśli dana osoba wypowie takie słowa, to warto pamiętać, że w każdym człowieku można znaleźć powody do krytyki. Jeżeli ktoś będzie podobnie podchodził do sprawy i wywodzi się ze środowiska siatkarskiego, to nie obrazi mnie, ale przede wszystkim dyscyplinę i ludzi, którzy przy niej pracują.
Strach zawsze przed czymś paraliżuje. Nauczyłem się tego, że krytyka jest nieodzowną częścią życia sportowca i to wcale nie jest tak, że ona do mnie nie dociera. Moim priorytetem nie jest jednak to, by się na niej skupiać. Jeśli obawiałbym się tego, że ktoś w internecie czy telewizji powie, że nie mam prawa startować w konkursie na selekcjonera, bo mój klub sobie nie radzi, to dość szybko wyciągnąłbym białą chusteczkę i zaczął nią machać, poddając się.
Nie decyduję jednak, czy będę trenerem kadry czy nie. Ostrzegam również, by nie robić z tego tematu zastępczego dla mediów, prezesów, działaczy czy sponsorów. Jeśli będziemy skupiali się na tym, co dzieje się dookoła, to nie skoncentrujemy się na tym, co zrobić, by kadra działała lepiej i wygrywała medale. I znów będziemy wynajdować tematy do narzekania, wskazując 10 powodów, dla których dany kandydat czy wybrany selekcjoner nie da sobie rady.
- W tym momencie patrzę wyłącznie na "tu i teraz", czyli chcę zrobić wszystko, by pomóc GKS-owi w wyjściu z trudnej sytuacji. Owszem, sezon zaczęliśmy dobrze, jednak zdawałem sobie sprawę, że im dalej w ligę, tym będzie ciężej. To jest sport - raz wszystko się układa i wygrywasz, innym razem nic się nie układa i zwyciężasz, a jeszcze innym wszystko jest dobrze, ale efekt cię nie zadowala.
Tyle razy w życiu dostałem w łeb, że chyba nic nie jest mnie w stanie powstrzymać przed dalszą walką o swoje. Ze wszystkim w życiu się mierzę. Porażki są nierozerwalną częścią sportu, więc z nimi również trzeba sobie poradzić. Dam sobie z nimi radę, ponieważ otrzymuję bardzo duże wsparcie z klubu, od rodziny i przyjaciół.
Normalne jest to, że w zespole pojawiła się niepewność, a zaufanie zostało nadszarpnięte, ale widząc, jak pracuje grupa, jestem przekonany, że pozytywne efekty przyjdą wkrótce.
- Chciałbym, by wierzyli w stu procentach. Nawet jeśli tak nie jest, to uważam, że w naszej sytuacji naturalne jest, że pojawiają się podobne negatywne symptomy.
- Tak. Jest to jeden z ludzi, o których wspomniałem w kontekście możliwej współpracy. Nie chciałem jednak palcem wskazać swoich wymagań, bo o sztabie wolałem rozmawiać dopiero w momencie, kiedy wszystko będzie jasne. Po prostu opisałem grono osób, z którymi chciałbym w przyszłości pracować.
Mieszko tak, jak ja jest młodym "gniewnym" siatkówki, mamy podobny sposób patrzenia na sport i obydwoje równie mocno chcemy poświęcić się projektowi reprezentacji.
- Trochę tak. Było chyba nie po kolei, ale to już nie ma znaczenia. Nie ma sensu się na tym skupiać, ponieważ konkurs trwa bardzo długo.
- Oczywiście, że za długo. Nie chodzi mi o to, że przez to będzie mniej czasu na obserwację potencjalnych kadrowiczów, ale o to, że mnoży się tematy zastępcze odnoszące się do wyborów. To jest zupełnie normalne - kiedy nic się nie dzieje, to media szukają kolejnych informacji. Patrzy się, kto przyjechał na Puchar Polski, a kto nie...
- Pracuję w Polsce, a siatkówkę oglądam dzięki Polsatowi. Zobaczyłem transmisję z tego, co mnie interesowało, czyli meczu i dzięki temu po raz kolejny nie musiałem w kuluarach rozmawiać z różnymi ludźmi. To mnie nie interesuje. Jestem kandydatem, któremu ludzie zaufają lub nie - przed wyborem nie muszę pytać każdego, jakie mam szanse.
Co więcej, znam zespoły, które mierzyły się w PP, ponieważ rozpisuję je na co dzień. Nie musiałem się komukolwiek pokazać, bo ktoś na to liczył - to w ogóle nie jestem ja. Nie robię tego, co ktoś chce, a skupiam się wyłącznie na tym, czego ja chcę.
- Tak. W moim charakterze nie leży poddawanie się i wywieszanie białej flagi - nie zrobię tego. Strach jest słabym elementem życia, ale i trudnym. Nie przeraża mnie jednak, bo mam o co i z kim walczyć.