MŚ siatkarzy 2014. Trzy rzeczy po trzech setach z Australią

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski raczej się nie myli, kiedy mówi, że prawdziwy turniej dla polskich siatkarzy zacznie się dopiero w Łodzi, w której spotkają wymagających rywali. Tam w dużo wyższej formie powinien być łapiący już swój rytm Mariusz Wlazły, tam nie będzie nam wolno notować takich przestojów, jak w końcówce trzeciego seta wtorkowego meczu - to najważniejsze spostrzeżenia po wygranym 3:0 (25:17, 25:19, 25:22) spotkaniu Polski z Australią we Wrocławiu.
Australia - Polska 0:3 Australia - Polska 0:3 DAWID ANTECKI

1. Przed drugą fazą mistrzostw Polacy dobrze potrenują

Michałowi Winiarskiemu zdarzyło się zbyt nonszalancko zaatakować na pojedynczym bloku, Mariusz Wlazły kilka razy miał problemy właśnie w takich sytuacjach, nie umiał też wykorzystać przechodzącej piłki, Karolowi Kłosowi przytrafił się farfocel (61 km/h) posłany w siatkę z pola serwisowego, a Paweł Zagumny rozegrania genialne przeplatał mocno niedokładnymi nawet przy solidnym przyjęciu kolegów. Mimo tylu błędów Polacy wygrali pierwszego seta aż 25:17. Nawet przez moment nie grali pod presją. Ich potencjał zestawiony z możliwościami Australijczyków jest kosmiczny. A skoro tak, to tym większa różnica w poziomie powinna być widoczna między Polską i Wenezuelą oraz Polską i Kamerunem. Wszystko wskazuje na to, że w czwartek i sobotę zespół Stephane'a Antigi rozegra dwa mocne (bo o stawkę, jaką są punkty MŚ) sparingi przez niedzielnym spotkaniem z Argentyną. A i ono powinno być tylko solidną rozgrzewką przed drugą fazą turnieju, w której w Łodzi przyjdzie naszej drużynie zagrać m.in. z mocnymi już drużynami USA, Włoch oraz rewelacyjnym zespołem Iranu. - Tam zacznie się dla nas prawdziwy turniej. Jeśli po drodze stracimy jakiegoś seta, to tylko przez własną nieuwagę - mówi nawet prezes Polskiego Związku Piłki Siatkowej Mirosław Przedpełski.

Mariusz Wlazły Mariusz Wlazły Fot. Grzegorz Celejewski

2. Wlazły wygra nam ważny mecz

Można narzekać, że nasz atakujący kończy średnio mniej niż co drugą piłkę, że nie serwuje tak, jak potrafi, że - krótko mówiąc - nie jest tym Wlazłym, za którym kibice reprezentacji tęsknili. Ale trzeba pamiętać, że w sezonie reprezentacyjnym as Skry grał i trenował mało, bo prześladowały go kontuzje. Dla niego mecze z niezbyt wymagającymi rywalami są idealną okazją do wejścia w rytm meczowy. Próbkę swoich możliwości już dał. Kiedy w drugim secie Australia po raz pierwszy w spotkaniu wyszła na prowadzenie, wziął sprawy w swoje ręce. Najpierw zaatakował na 13:13, po chwili zaserwował z prędkością 113 km/h, dzięki czemu Michał Winiarski zdobył łatwy punkt z przechodzącej piłki. Serię dobrych zagrywek zakończył punktem na 16:13 po serwisie 116 km/h pewnie wykorzystał kontrę. Za kilka dni i po kilku meczach "Szampon" będzie w stanie takie rzeczy robić również wtedy, kiedy na noże będziemy walczyć z Włochami czy Amerykanami.

Siatkarskie MŚ: Polska - Australia 3:0 Siatkarskie MŚ: Polska - Australia 3:0 DAWID ANTECKI/ Agencja Wyborcza.pl

3. Za przestoje będą kary

W spotkaniach z rywalami ze światowej czołówki nasi siatkarze nie będą mogli zagrać tak, jak to zrobili w końcówce trzeciego seta. Prowadząc 24:18 wykorzystali dopiero piątą piłkę meczową. Niemoc z końcówki uwyraźniła wcześniejsze, słabsze momenty. Dobrze, że się przytrafiła, bo gdyby i w ostatnim secie rywale nie wyszli z 20 punktów, mówilibyśmy tylko o kolejnym pogromie w wykonaniu ludzi Antigi. A tak mamy pogrom, ale z małym minusem. Takim, którego trzeba się pozbyć przez spotkaniami z rywalami, którzy będą potrafili lepiej tę słabość wykorzystać.

Do II rundy awansują po cztery najlepsze drużyny z każdej z grup z zachowaniem wyników między nimi. Czwórka z "polskiej" grupy zagra z czterema najlepszymi drużynami z grupy D. Obecnie są to Iran (jedyna niepokonana ekipa), Belgia, Francja oraz USA. Druga runda rozpocznie się 10 września.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.