Przed meczem z Egiptem polscy siatkarze zwracali uwagę przede wszystkim na trzy rzeczy: nietypową porę rozgrywania spotkania (11 godzina czasu miejscowego) oraz dobrego atakującego i dobrego rozgrywającego w szeregach rywali. Wystarczyło zerknąć w indywidualne statystyki turnieju. Ahmed Abdelhay był na pierwszym miejscu wśród najskuteczniejszych atakujących całych rozgrywek, a występujący we Włoszech Abdall Ahmed ustępował pola tylko genialnemu rozgrywającemu Luciano De Cecco z Argentyny. Mimo wszystko wydawało się, że Egipt nie sprawi Polakom poważnych kłopotów, wszak z siedmiu poprzednich spotkań wygrał zaledwie jedno.
Dlatego plan Polaków na ten mecz był taki: być w pełni skoncentrowanym, nie myśleć o tym, która jest godzina, ani o tym, czy wysoka czy niska jest klasa stojącego po drugiej stronie siatki przeciwnika, tylko po prostu pokazać, tak jak dzień wcześniej w meczu z USA, swoją najlepszą siatkówkę.
Jak się okazało planu tego podopiecznym Andrei Anastasiego nie do końca udało się zrealizować, ale co najważniejsze starcie z Egiptem wygrali.
Spotkanie - na które Polacy wyszli w składzie: Bartosz Kurek, Piotr Nowakowski, Zbigniew Bartman, Łukasz Żygadło, Marcin Możdżonek i Krzysztof Ignaczak - zaczęło się doskonale.
Biało-czerwoni po dwóch udanych zagraniach Kurka i zaskakującym ataku Abdelhaya w okolice tablicy świetlnej prowadzili 3:0. Wszystko wskazywało na to, że pójdzie gładko, ale jednak nasi siatkarze musieli się mocno namęczyć by wygrać pierwszą partię. Abdelhay poza tą początkową wpadką już praktycznie się nie mylił i jego piorunujące ataki wyprowadziły Egipcjan na pierwszą przerwę techniczną z dwupunktowym prowadzeniem 8:6. Polacy za to, atakowali niegroźnie, brakowało im mocy, dlatego w końcówce zrobiło się bardzo nerwowo i przegrywaliśmy już 12:16 i 18:21. Na szczęście w końcówce przebudził się Bartman. Jego dwie bomby z prawego skrzydła połączone z dwoma prostymi błędami rywali znów dały Polakom prowadzenie, którego nie oddali już do końca pierwszego seta.
W drugiej partii sytuacja się powtórzyła. Polacy, którzy w meczu z USA imponowali
grą, teraz popełniali - nomen omen - piramidalne błędy. Kurek przekroczył linię przy serwisie, wprowadzony tylko zagrywkę Paweł Zagumny posłał piłkę daleko w aut, Możdżonek trafił z dziewiątego metra w pół siatki, Michał Kubiak grał minutę i popsuł dwa przyjęcia, a Żygadło z Nowakowskim zrobili taką krótką, że ten drugi minął się z piłką. Nic dziwnego, że znowu były nerwy - Egipcjanie po kiwce Ahmeda prowadzili już 18:14. Na szczęście w końcówce rywale popełnili jeszcze więcej błędów niż Polacy i znów trochę na własne życzenie przegrali seta. Siatkówka jest grą błędów? Jeśli tak, to dostaliśmy na to dosłowny przykład.
Na szczęście trzecią partię Polacy wygrali już spokojnie. Duża w tym zasługa wybranego MVP spotkania Nowakowskiego, którego bloki były najjaśniejszym elementem gry biało-czerwonych. Cóż, nasi siatkarze zagrali najsłabszy obok przegranego 2:3 spotkania z Iranem, ale gra się podobno tak, jak przeciwnik pozwala, a ten pozwolił dziś na bardzo dużo. Wydaje się nawet, że to Egipcjanie mieli większy problem z nietypową porą rozgrywania meczu. Tuż po zakończeniu spotkania kamera uchwyciła ziewającego jednego z zawodników rywali.
Po ośmiu spotkaniach Polacy wciąż pozostają liderami turnieju. Teraz naszych siatkarzy czeka podróż do Tokio, gdzie zagrają ze znacznie bardziej wymagającymi rywalami - Włochami, Brazylią i Rosją. Dzięki zwycięstwie tych ostatnich
w innym porannym meczu z Kubą 3:1, nasi siatkarze mają ogromne szanse na wywalczenie awansu do igrzysk olimpijskich przysługujący trzem najlepszym zespołom turnieju. Uzyskają kwalifikację nawet, jeśli w Tokio wygrają jeden mecz - z Włochami 3:0 lub 3:1.
Tabela po 8. z 11. serii spotkań PŚ:
M Z P sety pkt
1. Polska 8 7 1 23-7 22
2. Rosja 8 7 1 21-6 21
3. Włochy 8 6 2 20-11 17
4. Brazylia 8 5 3 20-12 16
5. Kuba 8 5 3 17-13 14
6. Iran 8 5 3 15-16 12
7. USA 8 4 4 14-12 12
8. Argentyna 8 3 5 13-18 9
9. Japonia 8 2 7 12-19 8
10. Serbia 8 2 6 11-21 6
11. Chiny 8 1 7 6-21 4
12. Egipt 8 1 7 5-21 3
Na igrzyska awansują trzy zespoły.