Jak smutne są puste trybuny najlepiej widać było podczas transmisji z mistrzostw Europy mężczyzn. W Izmirze i Stambule na wielu meczach było po 200-300 widzów.
W piątek w czterech polskich miasta rozpoczyna się EuroVolley siatkarek. Hale w Bydgoszczy (6 tys. widzów), we Wrocławiu (5 tys.), Katowicach (10 tys.) i Łodzi (14 tys.) także mogą świecić pustkami. Bilety na mecze grupowe mistrzostw siatkarek są tańsze niż na mistrzostwa Europy koszykarzy (30, 45 i 60 zł, droższe na kolejne), ale i tak nie ma chętnych. Szczególnie we Wrocławiu, Katowicach i Bydgoszczy, gdzie nie grają Polki.
Ponieważ PZPS chce lepiej wypaść w oczach CEV (europejska federacja) niż Turcja, związek znalazł sposób - ściągnie za darmo dzieci i młodzież. W Bydgoszczy, gdzie grają reprezentacje Rosji, Belgii, Bułgarii i Białorusi, kilka dni temu miejski wydział edukacji rozesłał do wszystkich szkół polecenie przygotowania list uczniów i nauczycieli, którzy się będą nimi opiekować podczas meczów. - Nasze dzieci pójdą do hali Łuczniczka. Zaraz przesyłam listę do urzędu miasta - mówi Marzena Mirowska, dyrektorka Zespołu Szkół nr 28.
EuroVolley w Łuczniczce rozpoczyna się w piątek, a potem jeszcze w sobotę i niedzielę odbędą się po dwa mecze. Bydgoski ratusz ma ściągać do hali 1,1 tys. uczniów każdego dnia. - We wszystkich miastach tak działamy - potwierdza Beata Piątek, sekretarz komitetu organizacyjnego mistrzostw Europy.
Małgorzata Niemczyk: ? Nie ma klepania po tyłkach