ME siatkarek. Po raz pierwszy od 12 lat Polki zaczęły mistrzostwa od porażki

Czasy, gdy z definicji zaliczało się Polki do faworytek i pewnych minimum półfinalistek mistrzostw Europy, minęły. Ostatni medal zdobyły one w 2009 roku, kolejnych nie widać. Teraz muszą ciężko walczyć o każdą wygraną. Z Czeszkami się nie udało - Polki uległy 2:3 i po raz pierwszy od 2001 roku rozpoczęły turniej od porażki.

Hala w postenerdowskim mieście Schwerin, w której polskie siatkarki rozpoczęły start w mistrzostwach Europy, powstała w 1962 roku i swymi składanymi drewnianymi krzesełkami, z których odpada farba, przypomina czasy odległe, kiedy istniała jeszcze NRD. Polska już wtedy liczyła się w europejskiej siatkówce, aby jednak dopiero w 2003 i 2005 roku sięgnąć po złote medale i prymat na kontynencie. Teraz, dekadę po tamtych wydarzeniach, straciła dawną pozycję i na mistrzostwa Europy do Schwerina jechała niewymieniana już w gronie faworytów. Wiele reprezentacji w Europie dysponowało zawodniczkami klasy porównywalnej z wieloma siatkarkami odmłodzonej drużyny Piotra Makowskiego, w której mieliśmy najbardziej doświadczoną Katarzynę Skowrońską-Dolatę (jedyne Złotko z epoki trenera Niemczyka), rutynowaną rozgrywającą Milenę Radecką (dawniej Sadurek), ograne Joannę Kaczor i libero Paulinę Maj oraz całą gwardię siatkarek młodych. Zespół miał rzucające się w oczy problemy z przyjęciem, co nakazywało z niepokojem oczekiwać mistrzostw.

Słowem: pamięć o dawnych sukcesach, pewne przyzwyczajenia i serce mówiły: muszą jak zwykle walczyć o medal, ale rozsądek podpowiadał, że tym razem będzie ciężko.

Na dodatek Polki trafiły podczas tegorocznych ME do bardzo trudnej grupy z broniącą tytułu Serbią oraz szturmującymi europejskie parkiety i niekoniecznie gorszymi od nich Czechami i Bułgarią. Bułgarki z wyrastającą na gwiazdę światowego formatu Elicą Wasiliewą w meczu otwarcia przegrywały z Serbią, ta miała piłkę meczową na 3:1 przy stanie 24:19. Przekonała się jednak, jak wielkie znaczenie ma jedna zawodniczka - kontuzja serbskiej siatkarki Brankicy Mihajlović zmieniła oblicze meczu i to Bułgaria wygrała po tie-breaku.

A w turnieju są jeszcze tradycyjne potęgi: Rosja, Włochy, Niemcy, Turcja oraz błyskawicznie rosnące w siłę zespoły Chorwacji czy Belgii. Czasy, gdy z definicji zaliczało się Polki do murowanych kandydatek do półfinału, minęły.

- W porównaniu z tym, jak przyjmowaliśmy zagrywkę jeszcze kilka tygodni temu, na ostatnich turniejach, teraz mamy wielką poprawę - zapewnił przed meczem z Czeszkami trener Piotr Makowski. - Kinga Kasprzak zrobiła w tym względzie wielkie postępy, podobnie Ewelina Sieczka.

A te dwie siatkarki musiały sobie radzić z czeskim serwisem. Kinga Kasprzak skręciła w czwartek nogę na nierównym parkiecie starej hali w Schwerinie, ale ostatecznie wyszła do boju na lewym skrzydle. A to zawodniczka młodego pokolenia, z którą wiążą się szczególne nadzieje.

Już w pierwszym secie meczu z Czeszkami biało-czerwone musiały gonić rywalki, ale dogoniły je w odpowiednim momencie przy stanie 23:24. Świetnie wtedy zagrała Ewelina Sieczka, a seta skończyła skrótem rozgrywająca Milena Radecka. Mecz przybierał momentami postać pojedynku polskiej drużyny z niebywałą Anetą Havlickovą - zawodniczką, która przy wzroście 190 cm waży 98 kg! A jednak umie latać i z powietrza atakować z niebywałą siłą. Większość czeskich piłek w ataku szła właśnie do niej.

Polki jednak też nie wykorzystywały wszystkich opcji, jakie miały. Unikały gry środkiem (raptem po dwie piłki do środkowych na set), nie uderzały z szóstej strefy, mało kiwały. Atakowały głównie Katarzyna Skowrońska-Dolata i Kinga Kasprzak. To były za proste środki, aby narzucić Czeszkom dominację. Powoli rosła ich przewaga. Najpierw wygrały drugiego seta, potem w trzecim odskoczyły na 17:12. Tego Polki nie były już w stanie odrobić. Na plac weszła Karolina Różycka, ale nawet z nią Polki znów przy stanie 11:12 zaczęły odstawać. Zryw miał miejsce w końcówce spotkania przy 21:23 - Polki wyrównały, obroniły piłkę meczową i po ataku specjalistki od końcówek Eweliny Sieczki doprowadziły do tie-breaku. Dramaturgia sięgnęła zenitu, ale Polki w piątym secie dotrzymały rywalkom kroku do stanu 6:6. Ciężka walka nie dała rezultatu.

Ostatni raz sytuacja, gdy Polska rozpoczęła mistrzostwa Europy od porażki, miała miejsce w 2001 roku w Bułgarii, jeszcze przed erą Złotek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.