ME Siatkarzy. Anastasi: Oczywiście jestem przeszczęśliwy

Siatkarska reprezentacja Polski pokonała w ćwierćfinale ME Słowację 3:0. - Widzieliśmy, jak z nich uchodzi powietrze, jak tracą wiarę - powiedział po meczu Krzysztof Ignaczak. - Moje serce jest teraz biało-czerwone - wyznał trener Polaków, Andrea Anastasi.

Masz dla nas temat? Zgłoś to na Facebook.com/Sportpl ?

Aż trudno uwierzyć, że polscy siatkarze walczyli w czwartek o półfinał mistrzostw Europy. Po raz pierwszy na turnieju nie oddali seta, Słowacja nawet nie próbowała zmusić ich do krańcowego wysiłku. Czytaj relację z meczu Polska - Słowacja.

Po meczu powiedzieli:

Krzysztof Ignaczak (libero): Ta przeprawa mogła być znacznie cięższa, bo oni wczoraj odpoczywali, a my najedliśmy się w meczu z Czechami mnóstwo nerwów. Ale też wiedzieliśmy, że jak w fazie grupowej rozegrali dwa mecze życia, to wcale nie znaczy, że będą tak wyglądali do końca turnieju. Raczej oczekiwaliśmy, że to długo nie potrwa. Najpierw wygrywali na fantazji, potem - w ostatnim spotkaniu grupowym - już mieli spore kłopoty. Teraz przyszła presja, poczuli, że walka idzie o duże cele. To się od razu odbiło na poziomie ich gry, dla nich większa stawka to nie jest sprawa normalna. Widzieliśmy, jak z nich uchodzi powietrze, jak tracą wiarę. Wtedy problem mogliśmy mieć już tylko sami z sobą, mentalny - nie mieliśmy prawa ich zlekceważyć. Udało się.

Andrea Anastasi (trener Polaków): Dla mnie to było trudne spotkanie pod względem emocjonalnym, bo Emanuele (Zanini, trener Słowacji - red.) był przez wiele lat kimś więcej niż moim asystentem w klubie i reprezentacji. Mieszkaliśmy 100 metrów od siebie, nasze żony chodziły razem na basen, żyliśmy obok siebie.

Ale oczywiście jestem przeszczęśliwy, moje serce jest teraz biało-czerwone. I nie martwiłem się, gdy słyszałem, że w Katowicach była katastrofa - to był turniej towarzyski, a mnie nie obchodzą turnieje towarzyskie. Chcę medali ważnych imprez. Zadowolę się każdym kolorem, choć wiem, że mogę stać się pierwszym w historii, który wygra mistrzostwa Europy z trzema różnymi reprezentacjami. Jeśli chłopcy zagraliby bardzo dobrze dwa tygodnie temu, to nie byłbym dobrym trenerem. Oni mieli grać znakomicie w mistrzostwach Europy i na razie się udaje.

Zdaję sobie jednak sprawę, że Rosjanie są lepsi od nas i w ogóle zdecydowanie najlepsi na kontynencie. Przynajmniej teraz, może w przyszłości ich dościgniemy.

Ja tak wspaniałą drużynę miałem w 1999 roku, gdy zdobywałem złoto z Włochami. Wygrywaliśmy wtedy tak łatwo, nie miałem właściwie żadnych problemów, dowodziłem wybitnymi graczami... Dziś kłopoty mam, ale swoim siatkarzom ufam, a oni ufają mnie. I wiem, że na ME może nadal, tak jak w trakcie Ligi Światowej, poprawiać się z meczu na mecz. W siatkówce na szczęście nie trzeba być perfekcyjnym, żeby zwyciężać.

Siatkarze przed Euro: Zaniechania trenera, błędy w selekcji, tak źle jeszcze nie było

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.