Siatkarska LM. Skra walczy o pierwszy awans do Final Four

PGE Skra Bełchatów jeszcze nigdy nie wygrała meczu pucharowego w Rosji. - Zawsze musi być ten pierwszy raz - mówią jej siatkarze, zapowiadając pokonanie Zenitu Kazań oraz awans do finału Ligi Mistrzów.

Zespół z Bełchatowa dwukrotnie grał w Final Four, ale za każdym razem dostawał się do niego jako organizator. Teraz wreszcie może mu się to udać po eliminacjach, choć trafił na rywala najtrudniejszego z możliwych. - Gdyby zapytano mnie, z kim przede wszystkim nie chcę grać, wskazałbym na Zenit - mówi trener Jacek Nawrocki. - Uważam jednak, że jesteśmy w stanie go pokonać.

Jednak samo zwycięstwo nie wystarczy, bo tydzień temu bełchatowianie przegrali w Łodzi 2:3. Gdyby mistrzom Polski udało się wyrównać stan rywalizacji, konieczny będzie dodatkowy set, nazywany złotym. Skra już jeden taki rozegrała, w poprzedniej rundzie z Roeselare. Tyle że wówczas była gospodarzem, a teraz wystąpi w nowej hali w Kazaniu.

Drużyna z Bełchatowa zagra w Rosji po raz siódmy. Sześć wcześniejszych meczów przegrała, choć żaden z przeciwników nie był tak silny jak Zenit. Z drugiej strony Skra też nigdy nie grała tak dobrze jak w tym sezonie. - Wtedy włoskie Trentino też nas ogrywało, a w niemieckim Friedrichshafen dostawaliśmy lanie, nie mogąc zdobyć nawet seta. Teraz wszystko się zmieniło - podkreśla Michał Bąkiewicz.

W odrobienie strat wierzą także jego koledzy i trener. - Nie wolno zwieszać głów, bo stać nas na nawiązanie walki z tak silnym rywalem. Skoro Zenit był w stanie zwyciężyć w Łodzi, my możemy zrobić to samo w jego hali - mówił Mariusz Wlazły.

W porównaniu ze spotkaniem sprzed tygodnia Skra jest w lepszej sytuacji kadrowej. - Wtedy zamiast przygotowywać zawodników do meczu, stawialiśmy ich na nogi - przypomina Nawrocki. Wlazły, Michał Winiarski i Bartosz Kurek mieli przerwy w treningach spowodowane chorobami lub kontuzjami. - Michał jest teraz w znacznie lepszej dyspozycji - mówi trener. To ważne, bo to Winiarski i Paweł Zatorski odpowiedzialni będą za przyjęcie zagrywki. Obaj tydzień temu nie zachwycili, lepsze statystyki miał Kurek. To właśnie odbiór serwów będzie w Kazaniu kluczem do sukcesu.

W Zenicie wszyscy zawodnicy zagrywają bardzo mocno, o czym bełchatowianie przekonali się w czwartym i piątym secie wcześniejszego pojedynku. - Jak człowiek źle się ustawi, nie ma szans nic poprawić, bo piłka leci z wielką mocą - opowiada Zatorski.

- Po niedokładnym przyjęciu byliśmy zmuszeni atakować z wysokiej piłki, a w naszym zespole potrafi to dobrze robić tylko Bartek Kurek - przypomina Nawrocki.

Niestety, trener Skry ma ostatnio poważniejszy problem niż forma przyjmujących. Jest nim poważna kontuzja Miguela Falaski. Hiszpan w połowie poprzedniego spotkania złamał duży palec prawej nogi. Leczenie takiego urazu trwa zwykle dwa, trzy tygodnie. Skra tyle czasu nie ma. - Chcę grać - deklaruje Falasca, który jednak dopiero wczoraj po raz pierwszy od środy trenował. Dziś dostanie środki przeciwbólowe, duży palec zostanie złączony z sąsiednim i wyjdzie na boisko. Czy wytrzyma? - To zależy, czy poradzi sobie z bólem - uważa Tomasz Kuciapiński, fizjoterapeuta w bełchatowskim klubie.

Gdyby nie dał rady grać, zastąpi go Paweł Woicki, mierzący niewiele ponad 180 cm. Wtedy jednak Skra może mieć problem z blokiem, co przy bardzo wysoko skaczących Rosjanach jest bardzo ważne. - Po to mamy Pawła w zespole, żeby liczyć na niego w takich sytuacjach - twierdzi Nawrocki. Sam zawodnik spokojnie podchodzi do sprawy, deklarując, że jest przygotowany do występu.

Takich kłopotów nie ma rywal. Największym problemem Zenitu jest mała frekwencja na meczach. Nowo otwarta hala Sankt Petersburg (zbudowana na Uniwersjadę w 2013 r.) ma 5 tys. miejsc, ale mimo bezpłatnego wstępu, specjalnych autobusów dowożących ludzi z centrum Kazania i losowania nagród mecze mistrza Rosji gromadzą niewielu fanów. Najwięcej było ich 3,8 tys. - Kiedy zrobicie coś, by było jak w Polsce - pytali dziennikarze prezesa siatkarskiej federacji Tatarstanu. - Postaramy się - odpowiedział Farid Muhamiedszyn.

Poza brakiem kibiców Kazań to dla siatkarzy eldorado. Dwaj Amerykanie występujący w Zenicie są najlepiej zarabiającymi obcokrajowcami w Rosji. O bogactwie klubu świadczy to, że przed sezonem kupili zawodnika, co w siatkówce się nie zdarza. Chodzi o Maksima Michajłowa, 23-letniego atakującego. - Musieli sporo za niego dać - twierdzi Nawrocki. Dlaczego? - Bo my też się nim interesowaliśmy, ale klub z Jaroslawla nie chciał z nami nawet rozmawiać.

Co Skra musi zrobić, żeby pokonać najbogatszy klub na świecie? Jeśli będzie w stanie zagrać tak, jak w pierwszym secie w Łodzi, nie powinna mieć problemów. Przypomnijmy, że wówczas wygrała do 17, a jej gracze atakowali ze skutecznością 80 proc. Przede wszystkim musi utrzymać wysoki poziom zagrywki. - Bo jedyną odpowiedzią na ich mocne serwy są jeszcze lepsze nasze - twierdzi trener.

Transmisja od godz. 15.55 w Polsacie Sport

Final Four dla Jastrzębskiego Węgla ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.