'Trudny charakter, to nie ułomność', czyli historia selekcjonera Matlaka

Brązowy medal ME na początek, później kompletnie nieudane mistrzostwa świata i masa kontrowersji wokół kadry - skończyła się właśnie trwająca dwa i pół roku przygoda trenera Jerzego Matlaka z kadrą. Związek zwolnił selekcjonera, a ten dowiedział się o tym od mediów. Prześledzmy jeszcze raz drogę trenera znanego z nieustępliwości i ciętego języka
Brązowy medal ME na początek, później kompletnie nieudane mistrzostwa świata i masa kontrowersji wokół kadry - zakończyła się trwająca dwa i pół roku przygoda trenera Jerzego Matlaka z kobiecą reprezentacją siatkarek. Związek zwolnił selekcjonera, a ten dowiedział się o tym... od mediów. Prześledzmy jeszcze raz drogę trenera znanego z nieustępliwości i ciętego języka
Jerzy Matlak Jerzy Matlak Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Matlak: Trenerem i tak będzie Świderek (listopad 2008)

- Śmieszy mnie cała ta heca z wyborem trenera kadry narodowej siatkarek - mówił ówczesny trener Farmutilu Piła Jerzy Matlak. - Przecież i tak wszystko jest rozstrzygnięte. Kadrę poprowadzi Alojzy Świderek. Moje nazwisko natomiast pojawia się, aby stworzyć iluzję konkurencji, tego, że był jakiś wybór. Podobno mam trudny charakter, ale on jakoś nie przeszkadza mi odnosić sukcesów z zespołami kobiecymi. Trudny charakter to nie ułomność -  dodał w listopadzie 2008 roku.

Rozstrzygnięcie konkursu na stanowisko trenera kobiecej kadry ogłoszono w styczniu 2009 roku.

Jerzy Matlak Jerzy Matlak Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Chodziło mu o system szkolenia (styczeń 2009 - tuż przed wyborami)

Od początku stycznia PZPS przesłuchiwał kandydatów na trenera kadry siatkarek.

- Nowa kadencja powinna dać początek prawdziwemu systemowi szkolenia. Na razie wciąż jestem kandydatem, a nie selekcjonerem - powiedział po wyjściu jeden z kandydatów Jerzy Matlak .Przed spotkaniem prezes PZPS Mirosław Przedpełski zapowiadał, że nie ma możliwości, by Matlak łączył funkcję selekcjonera z pracą w Farmutilu Piła.

- Zdawałem sobie z tego sprawę - mówił Sport.pl Matlak. - Jestem w stanie poukładać sobie wszystko. Może mógłbym np. być w Pile koordynatorem?

Jerzy Matlak Jerzy Matlak Fot. Franciszek Mazur / Agencja Wyborcza.pl

Castellani i Matlak wybrani (17 stycznia 2009)

17 stycznia Daniel Castellani i Jerzy Matlak zostali selekcjonerami siatkarskich reprezentacji Polski. Matlak od pierwszego dnia czuł oddech konkurentów do posady. 64-letni trener był tak bardzo zdeterminowany w walce o stołek selekcjonera, że zupełnie odpuścił negocjacje o pieniądze. Matlak zdawał sobie sprawę, że to dla niego ostatnia szansa, choć presja była ogromna. - Nie będzie sukcesu na Euro, nie będzie Matlaka. W razie niepowodzenia zastąpi go Świderek, który jest trenerem na spokojne czasy. Matlak to facet, który zrobi coś z niczego. - mówił prominentny działacz PZPS

Jerzy Matlak Jerzy Matlak Fot. Franciszek Mazur / Agencja Wyborcza.pl

Strach przed mistrzostwami Europy (sierpień 2009)

Po nieudanym występie na Grand Prix, tuż przed mistrzostwami Europy, presja na kobiecej reprezentacji była ogromna.

- Wszyscy chcą medalu na ME, najlepiej złota. I ja mam na nie apetyt, ale chcąc być szczerym, a zarazem nieposądzanym o asekuranctwo, mówię wprost: ledwie pozbierałem ten zespół. Zbierałem z kogo mogłem. Nie tak to sobie wyobrażałem, nie czarujmy się... Wziąłem kadrę w bardzo trudnej sytuacji. Chyba nigdy nie było tak, że z drużyny poprzednika, w tym wypadku Marca Bonitty z igrzysk w Pekinie, wypada osiem czołowych zawodniczek. Z powodów ode mnie niezależnych, bo ani Matlak żadnej nie wyrzucił, ani nie uznał, że się nie nadaje. To, co robię, to żadna systemowa praca ani budowa zespołu na cztery-pięć lat. Na razie to ja ratuję, a nie buduję - mówił wówczas Matlak.

Brązowy medal ME, Matlak w szpitalu (wrzesień-październik 2009)

Na mistrzostwach Europy rozgrywanych w Łodzi kadra Matlaka grała świetnie. Po zaciętych meczach wygrała po tie-breakach z Hiszpanią i Belgią, a później rozbiła Chorwację. Przyszedł mecz z Holandią i pierwsza, od razu bardzo dotkliwa porażka 0:3. Polki nie potrafiły znaleźć żadnej recepty na fantastycznie grające rywalki. W kolejnych spotkaniach Polki znów grały świetnie. Belgia, Rosja i Bułgaria w sumie odebrały nam tylko trzy sety! W półfinale siatkarki trafiły na... Holandię.

W pierwszych dwóch setach Polkom udało się zdobyć w sumie tylko 26 punktów (11 w pierwszym i 15 w drugim). Wygrany trzeci set dał nadzieję, ale Holenderki podkręciły tempo i Polki odpadły z walki o złoty medal.

- Rywalki w całym meczu w ataku grały na poziomie mężczyzn, a w obronie jak kobiety, podbijając nieprawdopodobne piłki. Tego nie wypracowuje się jednak w miesiąc, czy dwa. Ta drużyna pracuje ze sobą od kilku lat i widać efekty tej pracy - chwalił Holenderki Piotr Makowski, który od drugiej fazy grupowej zastępował Jerzego Matlaka w roli pierwszego szkoleniowca kadry. Matlak przebywał w szpitalu przy ciężko chorej żonie.

- Holenderki osiągnęły maksymalny poziom, musiałybyśmy zagrać chyba na milion procent, aby je dzisiaj pokonać - powiedziała po przegranym półfinale z Holandią Milena Sadurek. W meczu o trzecie miejsce Polki bez problemu ograły Niemki i zdobyły brązowy medal ME.

Zupełnie nieudane MŚ kobiet w Japonii (październik - listopad 2010)


Polki zajęły dziewiąte miejsce, które trudno uznać za sukces, mimo że był to najlepszy wynik na MŚ od ponad 30 lat. Podopieczne Matlaka mogły osiągnąć znacznie więcej, bo miały bardzo korzystną drabinkę (z Brazylią czy Włochami mogły spotkać się dopiero w półfinale) i zagrały kilka wyrównanych, dramatycznych spotkań. W decydujących meczach brakowało im jednak koncentracji (tak jak na otwarcie mistrzostw z Japonią, gdy przegraliśmy 2:3, mimo prowadzenia 2:0) i być może trochę szczęścia. W meczach z czołowymi drużynami - Rosją i Chinami - nasze panie zebrały solidne lanie, a dobrą siatkówkę pokazały dopiero w rozgrywkach o 9. miejsce, kiedy pokonały Holandię i zrewanżowały się Chinkom.

Matlak: Rozpusty w kadrze nie było (listopad 2010)

Po nieudanym występie na mistrzostwach świata w Japonii na żeńską kadrę polała się krytyka. Sportowo oberwał głównie trener. Zawodniczki niewielu winiło uznając chyba, że po prostu są Polkami, czyli nie mają mentalności zwycięzcy. Krytykowano też to, co działo się poza boiskiem. O balowanie w pokojach oskarżył najmłodsze zawodniczki szef Polsatu Sport Marian Kmita. - Imprez nie było - zarzekał się Jerzy Matlak. - Były dwa spotkania dziewczyn między sobą, po prostu w tym więzieniu - jak określał zamknięcie w hotelu i trzytygodniowy pobyt w Japonii polski szkoleniowiec. - Spotkanie odbyło się za moją zgodą. Bez żadnych balang, bez żadnej rozpusty. Może było coś takiego, o czym człowiek nie wie, ale nie sądzę, nie sądzę - powtórzył trener, choć 'z pewnością', 'na pewno' czy 'nie ma mowy' nie padło. - Nawet nie chcę wiedzieć skąd dochodziły takie glosy - mówił Matlak.

Wojna z Niemczykiem (listopad 2010)

Po nieudanych mistrzostwach świata Jerzy Matlak i Andrzej Niemczyk rozpoczęli wojnę na słowa. Były selekcjoner krytykował ostro obecnego - zwracał uwagę na błędy w selekcji, taktyce i dziwne  zachowanie Matlaka. Matlak nie pozostawal mu dłużny.

- Nie chce mi się nawet mówić o Niemczyku. Mam wrażenie, że raz na rok ktoś wynajmuje do telewizji małpę bawiącą się brzytwą po to, żeby komuś odwalić i zwiększyć oglądalność. To, co ten człowiek ostatnio wygaduje, przechodzi wszelkie pojęcie. Mam swoją teorię, dlaczego to robi. Prowadzi dziwne gierki i po cichu liczy, że zastąpi mnie na stanowisku. Kiedy Marco Bonitta obejmował kadrę, było tak samo. Wszędzie, gdzie się dało, kopał pod nim dołki. Dla mnie to człowiek bez honoru - nie krył oburzenia zachowaniem kolegi po fachu trener kadry siatkarek.

Raport Matlaka (grudzień 2010)

- Nie przynieśliśmy Polsce wstydu, nie zbłaźniliśmy się. Owszem, mogliśmy osiągnąć więcej, ale mogliśmy też przed czasem wrócić z Japonii. Najbardziej boli mnie to, że wiele osób zabiera głos w mojej sprawie, nie pytając mnie. Nie mam szans odpowiedzieć na zaczepki i zarzuty - mówił po zajęciu 9. miejsca na mistrzostwach świata Jerzy Matlak. Później złożył raport, od którego zależała jego przyszłość w kadrze.

- Raport jest zaskakujący - ocenił z uśmiechem na ustach wiceprezes PZPS i szef PlusLigi Artur Popko. Skąd ten uśmiech? Być może dlatego, że nigdy wcześniej takiego elaboratu od żadnego trenera nie dostał. Raport Matlaka powstawał długo. Trener zapisał pierwsze strony po dwu-trzydniowym odpoczynku po powrocie z Japonii (razem z zawodniczkami wylądował na Okęciu 15. listopada). Potężny - 54. stronicowy dokument trafił do rąk członków zarządu. W końcu, władze PZPS po długich mękach podjęły decyzję o pozostawieniu na stanowisku selekcjonera kobiecej reprezentacji Jerzego Matlaka. Tym samym działacze wzięli na siebie w końcu całkowitą odpowiedzialność za niedawną przeszłość (MŚ w Japonii) i najbliższą przyszłość reprezentacji.

Determinacja kibiców: petycja o odwołanie trenera Matlaka (grudzień 2010)

 

Kibice polskiej siatkówki skierowali do PZPS, Ministerstwa Sportu i Turystyki sponsora reprezentacji - Polkomtela SA i telewizji Polsat petycję o odwołanie z funkcji trenera kobiecej kadry Jerzego Matlaka. Zarzucają mu wiele błędów podczas MŚ w Japonii i uważają, że jego praca nie została rzetelnie oceniona przez Wydział Szkolenia PZPS. Przemysław Iwańczyk cytował apel w Magazynie Siatkarskim i pyta o reakcję wiceprezesa PZPS, Artur Popko i eksperta Polsatu Sport, Wojciecha Drzyzgę. - Trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie czy ta kadra ma szanse rozwoju? Trener odmłodził skład i osiągnął minimalne cele. Petycja kibiców? Jak wpłynie do zarządu to go omówimy - mówił Popko. - Znamienne, że oprócz Katarzyny Skowrońskiej siatkarki nie chcą krytykować trenera pod nazwiskiem. Ale też nie było z ich strony głosu wsparcia, jak w przypadku reprezentacji męskiej, gdzie Daniela Castellaniego bronili Gruszka, Zagumny, Wlazły - przypominał Drzyzga.

Problemy kadrowe przed walką o stanowisko (kwiecień 2011)

Przygotowania do World Grand Prix i mistrzostw Europy nie zapowiadały się kolorowo. Szkoleniowiec reprezentacji siatkarek Jerzy Matlak jeszcze nie wysłał powołań do kadry, ale już wiedział, że czekają go kłopoty. Część zawodniczek chciała wyleczyć kontuzje, inne planowały urlopy macierzyńskie. Matlak spokojnie i ze zrozumieniem podchodzi do absencji zawodniczek.

- Jestem już po rozmowach i wiem, że nie na wszystkie będę mógł liczyć. Dziewczyny mają w planach urlopy macierzyńskie, inne, jak Joanna Kaczor czy Katarzyna Gajgał, po sezonie ligowym muszą zrobić porządek ze zdrowiem. Żadna natomiast nie odmówiła mi bez wyraźnego powodu - powiedział selekcjoner.

Jak podkreślił, bez względu kłopoty kadrowe, nie zamierza jednak rezygnować z prowadzenia drużyny.

- Słyszałem, że ze względu na stan zdrowia mojej żony mam zakończyć pracę z kadrą. Nie do końca mogę zlokalizować źródła tych informacji, aczkolwiek mam pewne przypuszczenia. Nie polega to na żadnej prawdzie. Mam ważną umowę, byłem ileś razy weryfikowany i będę pracował bez względu na to, jak duże kłopoty będę miał z zawodniczkami - zapewnił.


- Nikt też z władz związku mi niczego nie sugerował w tym temacie. Czy jak przyjdzie nowy trener, to co - dziewczyny nagle wyzdrowieją, a inne zrezygnują z zajścia w ciążę? Plotki zawsze były, są i będą, ktoś ma ku temu powody, że by je rozpowiadać. Nie jestem w stanie z nimi walczyć, czy się z nich tłumaczyć - dodał.

Zwolnienie przyszło nagle...

... bo jeszcze miesiąc temu cele wydawały się jasne - w dwóch tegorocznych imprezach - World Grand Prix i mistrzostwach Europy - kadra siatkarek musi znaleźć się w czołowej trójce. To miał bój Matlaka o być albo nie być w kobiecej reprezentacji. Tylko wtedy Matlak walczyłby z nią o igrzyska olimpijskie. - Trener Matlak nas przekonał - mówił wówczas Mirosław Przedpełski, szef PZPS. - Opowiedział, jak będzie wyglądała kadra, zadeklarował, że osiągnie podium zarówno w World Grand Prix, jak i w mistrzostwach Europy. Jeśli tego nie zrobi, sam odda się do dyspozycji zarządu PZPS - zakończył wywód prezes.

Jak się okazało Matlak nie miał szans obronić swojego stanowiska.

Jerzy Matlak (z lewej), a obok Piotr Makowski Jerzy Matlak (z lewej), a obok Piotr Makowski Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Matlak dowiedział się o zwolnieniu od dziennikarzy

Matlak przyznał, że formą odwołania jest zniesmaczony. - Powiadomienie o tym za pomocą komunikatu na stronie internetowej, nie uprzedzając mnie wcześniej, świadczy tylko o ludziach, którzy ten komunikat wydali - podsumował.
Dodał, że już kilkakrotnie był rozliczany ze swojej pracy przez związek. Ostatni raz 5 maja. - Zakomunikowano mi wówczas, że mam spokój do września - do zakończenia mistrzostw Europy - podkreślił.Szkoleniowiec nie wykluczył, że wpływ na decyzję związku mogła mieć niska frekwencja podczas trwającego zgrupowania w Szczyrku. Obecnie trenuje tylko 13 zawodniczek, zamiast wcześniej powołanych 20. Kilka siatkarek, tłumacząc się kłopotami zdrowotnymi, zrezygnowało z gry w kadrze, niektóre dołączą do niej później.</p>

Matlak przyznał, że formą odwołania jest zniesmaczony.

- Powiadomienie o tym za pomocą komunikatu na stronie internetowej, nie uprzedzając mnie wcześniej, świadczy tylko o ludziach, którzy ten komunikat wydali - podsumował.

Dodał, że już kilkakrotnie był rozliczany ze swojej pracy przez związek. Ostatni raz 5 maja.

- Zakomunikowano mi wówczas, że mam spokój do września - do zakończenia mistrzostw Europy - podkreślił.

Szkoleniowiec nie wykluczył, że wpływ na decyzję związku mogła mieć niska frekwencja podczas trwającego zgrupowania w Szczyrku. Obecnie trenuje tylko 13 zawodniczek, zamiast wcześniej powołanych 20. Kilka siatkarek, tłumacząc się kłopotami zdrowotnymi, zrezygnowało z gry w kadrze, niektóre dołączą do niej później.</p>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.