SPORT.PL na FACEBOOK-u - wejdź na nasz profil, zostań fanem. Komentuj, dyskutuj, radź ?
Umowa obowiązuje do igrzysk olimpijskich w Londynie włącznie, ale w razie permanentnych niepowodzeń, władze PZPS zastrzegły sobie prawo wcześniejszego zwolnienia. Kontrakt (około 10 tys. euro miesięcznie netto) zostanie parafowany na początku marca, kiedy 50-letni szkoleniowiec wróci ze stażu w brazylijskich klubach. Wtedy też rozpocznie pracę i będzie miał miesiąc na wytypowanie składu na Ligę Światową.
Najbliższym współpracownikiem Anastasiego będzie 46-letni Andrea Gardini, najbardziej utytułowany zawodnik świata (trzy wygrane mundiale, cztery razy mistrz Europy, sześciokrotny zwycięzca Ligi Światowej, wicemistrz i brązowy medalista olimpijski. Do sztabu zostanie włączony także Polak, najprawdopodobniej Alojzy Świderek, wcześniej asystent Raula Lozano.
Za przygotowanie fizyczne będzie odpowiadał pracujący w Resovii Giovanni Miale, żelaznym kandydatem na głównego statystyka jest Oskar Kaczmarczyk.
Andrea Anastasi: Nie, ja jestem nieco młodszy, wiele zawdzięczam Julio Velasco, uczyłem się też od Amerykanów. Ale dobrze znam też waszych siatkarzy, którzy przyjechali do Włoch w latach 80. - Łaskę, Skibę czy Boska, zresztą ten ostatni pierwszy pogratulował mi SMS-em nowej posady...
- Na pewno odbędę z nim długą rozmowę. Znamy się świetnie, on świetnie zna wasze środowisko siatkarskie. A dlaczego Polska? Jak zwykle u trenera - nowe, ciekawe wyzwanie, w kraju z dynamicznie się rozwijającą dyscypliną, o którym słychać same dobre rzeczy. To pozwala wierzyć w utrzymanie się na wysokim poziomie sportowym. Cieszę się, że wasi działacze złożyli mi tę ofertę.
- Wiem, powinienem być u was, kiedy federacja ogłasza mnie trenerem. Niestety, wszystko zaplanowałem wcześniej, dokładnej daty podjęcia decyzji nie znałem, a wiedza, którą tutaj pozyskam, przyda się teraz i reprezentacji Polski. Przyleciałem, by wchłonąć trochę brazylijskiej siatkówki. To królowa tego sportu, chcę przestudiować, dlaczego panuje. Spędzę w Brazylii 15 dni, lubię cały czas przeć do przodu w swoim fachu.
- Dzięki temu wyzwanie staje się jeszcze bardziej ekscytujące. Co do presji, to gwarantuję panu, że we Włoszech jest podobna. Różnica polega raczej na szalonym medialnym i kibicowskim zainteresowaniu dyscypliną - do tego będę musiał się po prostu przyzwyczaić. Dam radę.
- Mogę powtórzyć: i pod tym względem we Włoszech jest identycznie: jeśli wracamy bez medalu, to się ogłasza katastrofę. Kto ma tradycje, ten wymaga. Potencjał? Wiadomo, że największym dysponują Brazylia i Rosja, potem trzeba by wymienić całą grupę krajów mocnych, ale już z drugiego szeregu. One zatrzęsienia graczy najwyższej klasy już nie mają. Do nich należy Polska.
- Przyjąłem. Podzielam opinię, że Polska musi mierzyć w medal imprezy, której jest gospodarzem.
- Po raz trzeci muszę powtórzyć, że to dla mnie nic nowego. Jako selekcjoner Hiszpanów dawałem dodatkowe wolne Rafaelowi Pascualowi, we Włoszech, w kadrze pełnej weteranów, bez przerwy stykałem się z podobnymi dylematami. Zdaję sobie sprawę, że niektórzy potrzebują 15 dni odpoczynku, a inni siedem, wiem, jak wymagający fizycznie jest kalendarz rozgrywek. Będziemy rozmawiać, warunek jest tylko jeden - to ja podejmuję decyzję, żaden zawodnik nie będzie wybierał, kiedy gra, a kiedy nie. Żądam pełnej autonomii.
- Najpierw zbadam okoliczności. Uważam, że zasady muszą być, ale też uważam, że każdy trener musi się adaptować do sytuacji. Nie wszędzie sprawdza się to samo.
-...to powiem, że jestem trenerem, który potrzebuje bez ustanku się uczyć. Dlatego np. płacę z własnej kieszeni za podróż i pobyt w Brazylii, by wrócić jako lepszy fachowiec.
- Wolę nie mówić za dużo, by nie powiedzieć głupstwa, choć znam historię "Solidarności", wpływ na losy świata Wałęsy, osobowości Jana Pawła II. W ogóle bardzo mi się podoba, że jesteście tak katolickim krajem. My też jesteśmy, to nas zbliża. Na pewno znajdę wiele mentalnych podobieństw między Polakami i Włochami. W ogóle wydaje mi się, że naprawdę sporo nasze kraje łączy.