Siatkówka. Raport Castellaniego - trener przyznaje się do błędu

PRZEGLĄD PRASY. - Pomysł wprowadzenia do kadry starszych zawodników i danie im pierwszeństwa do odnowy obniżyło intensywność pracy całej grupy. To nie dało takich rezultatów, jakich oczekiwałem - napisał w swoim raporcie z MŚ we Włoszech Daniel Castellani. Dokument, którego fragmenty zdradza ?Przegląd Sportowy?, miał uratować skórę Argentyńczyka. Jednak 11 punktów wniosków właściwie nie miało wpływu na decyzję członków zarządu PZPS. Tym bardziej, że przetłumaczonego dokumentu nie widzieli.

Najlepszy serwis o MŚ siatkarek w Japonii ?

Swój raport Daniel Castellani przedstawił na zebraniu Zarządu PZPS. Napisany po włosku dokument nie został nigdy przetłumaczony. Jego brakami działacze tłumaczyli decyzję o zwolnieniu Argentyńczyka. Po rozwiązaniu umowy Castellani przyznał, że przez zachowania działaczy podejrzewał, że nikt na tłumaczenie nie czekał, bo decyzja zapadła już wcześniej. Być może działaczom nie podobała się wizja zupełnej autonomii, jakiej zażądał trener? To był jeden z postulatów Castellaniego.

W dokumencie Argentyńczyk najpierw stwierdza, że program przygotowawczy do mistrzostw był dobrze zrealizowany. Jednocześnie przyznaje, że postawienie na pierwszym miejscu odnowy starszych zawodników nie dało oczekiwanych efektów. - To obniżyło intensywność pracy całej grupy - mówi trener. - Na mistrzostwa wszyscy przyjechali w dobrej formie fizycznej, technicznej i mentalnej. Trzej zawodnicy (Wlazły, Winiarski i Zagumny) podczas mundialu z różnych powodów nie byli w optymalnej formie. Nie obarczam ich jednak odpowiedzialnością - napisał selekcjoner, dodając, że nadal przekonany jest do wszystkich zawodników, których zabrał na mistrzostwa.

Jednak to nie forma, a psychika pogrzebały nadzieje Polaków na medal we Włoszech. - Zawodnicy słyszeli, że obligatoryjnie muszą wygrać medal podczas mistrzostw świata. Różnica w stosunku do poprzedniego sezonu była taka, że przed mistrzostwami Europy nikt medalu nie oczekiwał - zauważa szkoleniowiec.

To, co najbardziej cieszyło Argentyńczyka, to gra fair-play. W jednym z ostatnich zdań raportu podkreśla wielkimi literami: - Nie ważne dokąd zaszliśmy, ważne gdzie chcemy dojść - pisał szkoleniowiec, którego umowę rozwiązaniu w połowie jej trwania. Gdyby stało się inaczej trener nie chciałby nikogo wyrzucać, ale postawił by podstawowy warunek - gra dla honoru, a nie dla pieniędzy.

Tak żegnał się Castellani >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.