Siatkarze za Castellanim stanęli murem

Na razie więcej wskazuje na to, że Daniel Castellani odejdzie, a nie będzie pracował dalej z reprezentacją siatkarzy. Działacze mogą mieć jednak problem, bo murem za swoim trenerem stanęli zawodnicy, a na rynku nie widać następców.

Gdyby dziś miała zostać podjęta decyzja w sprawie przyszłości Argentyńczyka, komunikat z PZPS brzmiałby: szukamy nowego trenera. Dla działaczy porażki z Brazylią, a zwłaszcza z Bułgarią oraz w konsekwencji odpadnięcie z mistrzostw są szokujące. Ich zdaniem drużyna, która jechała po medal, nie może kończyć turnieju w takim stylu.

Castellani został zaproszony na poniedziałek do związku. Dzień później zostanie wydany komunikat. - Chcemy wiedzieć, co stało się z zespołem w ciągu dwóch dni. Drużyna, która wygrała trzy mecze w pierwszej grupie, zmieniła się nie do poznania. Wszystko się rozsypało - mówi jeden z działaczy PZPS. Inny dodaje, że Castellani musi powiedzieć, czy czuje się na siłach, by z tym zespołem dalej pracować. - Być może ta współpraca już się wypaliła. Gdybym miał na gorąco decydować, co dalej, należałoby to przeciąć i szukać nowego szkoleniowca. Ale wiem, bo to było pod kontrolą, że zawodnicy solidnie przepracowali okres przygotowawczy. Stało się coś niewytłumaczalnego - dodaje.

Głos w tej sprawie zabrali już siatkarze. Zaraz po piątkowym meczu z Bułgarią niektórzy z nich mówili, że nie wyobrażają sobie współpracy z innym selekcjonerem. - Dostałem informację od zawodników, że wszyscy murem staną za Castellanim - relacjonuje działacz PZPS. - Pytanie, czy jest to dowód słabości grupy, czy wręcz przeciwnie: są mocni, zdeterminowani, by tak zły wynik z Włoch zatrzeć przy najbliższej okazji.

Co dalej z Castellanim? 'Gdyby był Polakiem już by go zwolniono'

 

Jeszcze kolejny działacz uważa, że to nie ma żadnego znaczenia. - Castellani podał się do dyspozycji zarządu, powinniśmy z tego skorzystać. Wynik z mistrzostw świata to cios dla całej polskiej siatkówki.

Gdyby Castellani odszedł, znaleźć dla niego następcę będzie bardzo trudno. Z obecnie pracujących w Polsce trenerów nie chyba zdolnego zmierzyć się z tym wyzwaniem. Czołowi zagraniczni szkoleniowcy mają kontrakty z innymi federacjami ważne w większości przypadków do igrzysk olimpijskich w Londynie.

- Nie będziemy się spieszyć. Do następnej imprezy reprezentacyjnej zostało około ośmiu miesięcy - mówią działacze.

Prezes PZPS Mirosław Przedpełski od zakończenia meczu nie odbiera telefonu. W sobotę rano wyleciał z Rzymu do Polski.

Opóźniony powrót Polaków - z Mistrzostw Świata ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.