Siatkówka. Matlak: Jeśli sytuacja się nie zmieni, to zweryfikuję skład na MŚ

Kłopoty w kadrze polskich siatkarek. - Jestem przed poważną rozmową z całym zespołem. Jeśli sytuacja diametralnie się nie zmieni i to już, zaraz, od najbliższego meczu, to będę musiał zweryfikować na niektórych pozycjach skład na mistrzostwa świata i będę już do końca stawiał na młodzież - mówi Jerzy Matlak, trener kadry.

Polki w fazie grupowej rozegrały 9 meczów z czego zaledwie dwa przegrały. Wynik wydawałoby się imponujący. Do tego po raz drugi w historii biało-czerwone awansowały do turnieju finałowego WGP. To jednak tylko połowa prawdy. Druga jest już znacznie mniej optymistyczna, bo trzeba przyznać, że wyniki są znacznie lepsze niż styl, w jakim zostały osiągnięte. Zwłaszcza słaby mecz przeciwko Brazylijkom, przegrany być może bardziej w sferze mentalnej niż sportowej, napawa niepokojem w kontekście kolejnych spotkań polskich siatkarek z czołowymi ekipami świata. - Jestem przed rozmową z całym zespołem, bo nie zdążyłem tego zrobić przed wyjazdem z Tajpej. Pewne jest jedno - taki mecz jak ten z Brazylią nie może się powtórzyć. Takie wyjście na mecz, jakie zaprezentowały w tym spotkaniu niektóre zawodniczki, wymaga tak zwanej poważnej rozmowy - mówi wprost Jerzy Matlak.

- Musimy sobie wiele rzeczy wyjaśnić. Jeśli ktoś jest bez formy, źle się czuje, ma problemy - chcę o tym usłyszeć. Bo jeśli sytuacja diametralnie się nie zmieni i to już, zaraz, od najbliższego meczu, to będę musiał zweryfikować na niektórych pozycjach skład na mistrzostwa świata i będę już do końca stawiał na młodzież - zapowiada Jerzy Matlak i dodaje: - Nie chcę powiedzieć za dużo, bo to są sprawy pomiędzy mną i zespołem. Musimy sobie to wszystko sami ustalić, wyjaśnić, przedyskutować, a potem mogę publicznie mówić o wnioskach.

Szkoleniowiec Polek podkreśla, że nie chce nikogo personalnie krytykować, ale przyznaje, że raczej nie jest tajemnicą to, które zawodniczki jak dotąd najbardziej rozczarowują. - Nie może być tak, że nominalne liderki zespołu większość trudnych spotkań spędzają pod ścianą. Można przegrać mecz w głowach, można się spalić, bo nad tym jeszcze będzie czas pracować, ale nie może być tak, że te, na które się stawia najbardziej, większość czasu spędzają na ławce rezerwowych. Przecież nie mogę zostać na boisku z jedną walczącą Anką Barańską , która za chwilę upadnie ze zmęczenia i samymi młodymi niedoświadczonymi jeszcze na tym poziomie zawodniczkami. Jak stawić czoła Brazylii czy innym czołowym zespołom świata, kiedy główne aktorki widowiska zasiadają na ławce?

Jerzy Matlak przyznaje, że potrafi zrozumieć to, że ktoś jeszcze nie jest w formie, że nie czuje się najlepiej, bo przecież to nie World Grand Prix jest w tym sezonie imprezą docelową. Ale nawet w słabszej formie trener biało-czerwonych wymaga od swoich podopiecznych maksymalnego zaangażowania. - Co z tego, że rozegraliśmy siedem wygranych meczów skoro kiedy przychodzi do tych decydujących przegrywamy w brzydki sposób? Może i nie mamy szans na zwycięstwo na przykład z Brazylią, ale trzeba położyć serce, wątrobę, duszę i ciało na tym boisku, zejść z boiska wykończonym, ale z przeświadczeniem, że zrobiliśmy wszystko.

Już w środę Polki rozpoczynają walkę w Final Six. Czy zafundują nam walkę od pierwszej do ostatniej piłki, jakiej wymaga od nich Jerzy Matlak?

Więcej na www.reprezentacja.net

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.