Siatkówka. Glinka wraca do gry?

Powołać Glinkę, Podolec! - takie głosy padają z ust wielu polskich kibiców. Jerzy Matlak odpowiada, że rozmawiał z obiema zawodniczkami. Podolec ciągle ma status rekonwalescentki, a Glinka? Czy wspomoże polską kadrę?

W Szczyrku wre. Polska kadra przygotowuje się do prestiżowego, choć towarzyskiego turnieju Montreux Volley Masters. W tym roku na tym etapie przygotowań, jak wiadomo, Jerzy Matlak stawia na młodzież. Nie znaczy to jednak, że nie myśli o najważniejszym turnieju tego sezonu, czyli mistrzostwach świata. - Na razie nie jest najgorzej, myślę, że chyba lepiej niż w zeszłym roku o tej porze - komentuje trener biało-czerwonych. Jerzy Matlak myśli, szuka, a największym problemem wydaje się być... oczywiście przyjęcie. Ta bolączka polskiej reprezentacji wydaje się być stara jak świat i w zasadzie wraca co sezon. Dlatego, jak zapewnia sam szkoleniowiec Polek, rozważa każdą opcję i szuka optymalnego wyjścia z sytuacji. Zaproponował miejsce w szerokiej kadrze Karolinie Ciaszkiewicz, która nieźle prezentowała się w meczach fazy play off, jednak ta odmówiła mimo że zdaniem trenera miała szansę przebić się do ścisłej dwunastki: - Kiedyś była większa konkurencja na tej pozycji, była Niemczyk, Glinka, Świeniewicz. Teraz szanse na grę dla Karoliny były zdecydowanie większe - ocenia.

Jerzemu Matlakowi udało się za to namówić do przyjazdu na zgrupowanie filar przyjęcia Dąbrowy Górniczej - Joannę Staniuchę-Szczurek. - Miała dobry sezon ligowy, bez niej Dąbrowa nie byłaby na tym miejscu, na którym jest i dlatego z nią rozmawiałem. Asia jest skłonna pomóc kadrze - relacjonuje szkoleniowiec Polek. Skąd takie dość nieoczekiwane powołania? - Z tego, co pokazały ostatnie mecze ligowe można stwierdzić, że nasze młode przyjmujące nie robią zbyt szybkich ani spektakularnych postępów, dlatego muszę się jakoś podeprzeć kimś doświadczonym zwłaszcza, że na razie nie ma z nami Anki Barańskiej, a od kogoś te młode dziewczyny się przecież muszą uczyć - komentuje swoją decyzję. - Liczyłem, że w lidze te młode siatkarki zrobią postępy, tymczasem część z nich wylądowała na ławkach swoich zespołów tudzież zatrzymała się na jednym poziomie. Być może zaszkodziła im ilość meczów... - zastanawia się głośno polski szkoleniowiec.

Czujni kibice od razu podnieśli głosy, że mamy jeszcze inne doświadczone przyjmujące: Glinkę czy Podolec. Okazuje się, że z nimi także Jerzy Matlak rozmawiał. - Za Anią Podolec od jakiegoś czasu ciągną się kolejne kontuzje i ona w zasadzie od dłuższego czasu nie trenuje, więc nie ma na razie szans, żeby była w stanie pomóc kadrze, ale jeśli tylko wróciłaby do treningów, do grania, to oczywiście znalazłaby się w naszej reprezentacji - wyjaśnia trener biało-czerwonych. - Z Małgosią Glinką także rozmawiałem, trochę po starej znajomości. Pytałem jak to wygląda, ale ona na razie ma swoje plany, jeszcze nie do końca sprecyzowane. Pewnie będzie grać w jakimś klubie, jeszcze nie wiadomo w jakim. Naprawdę proszę mi wierzyć, że pytam wszystkie polskie przyjmujące w zasadzie, kogo tylko mogę, o kim sobie przypomnę, kto daje mi jakąś nadzieję choćby na pomoc w treningach - zapewnia Matlak.

Sytuacja daleka jest od optymistycznej. - Naprawdę jest ciężko. W zeszłym roku jakoś się udało, bo znalazły się dwie zawodniczki, które uniosły to przyjęcie, czyli Barańska i Jagieło. W tym roku jedna dołączy do nas później, drugiej nie będzie, więc trzeba znaleźć to zastępstwo, ale też trzecia czy czwartą. Nie jest łatwo, bo bez przyjęcia nic nie zrobimy.

Więcej na ten temat znajdziesz na Reprezentacja.net ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.