Na początku XXI wieku ani polscy siatkarze, ani polskie siatkarki nie liczyły się w świecie, a nawet Europie. Na przełomie wieków obie reprezentacje w mistrzostwach kontynentu zajmowały miejsca poza podium. Pierwszy zmienił to właśnie Andrzej Niemczyk - trener, który kiedyś prowadził już reprezentację narodową kobiet. Miało to miejsce w latach 1975-1977.
Polska wciąż jeszcze pamiętała wtedy złoto olimpijskie męskiej drużyny Huberta Wagnera z Montrealu oraz medale olimpijskie kobiecej kadry lat sześćdziesiątych. Polskie siatkarki zdobywały medale Mistrzostw Europy nieprzerwanie od początku tej imprezy w 1949 roku. Za czasów Andrzeja Niemczyka przestały, wypadły poza podium.
Trener stracił pracę, wyjechał do Niemiec Zachodnich i dlatego jako jeden z nielicznych Polaków wystartował na zbojkotowanych przez Polskę igrzyskach olimpijskich w Los Angeles w 1984 roku - prowadził tam reprezentację RFN.
Kiedy więc Andrzej Niemczyk objął ponownie reprezentację Polski kobiet w 2003 roku, niewielu widziało w tym sens. Kiedy w pierwszej swojej imprezie, turnieju kwalifikacyjnym do Grand Prix polska drużyna została starta z parkietu w Pile przez Niemki 0:3, sens widziało jeszcze mniej osób.
Trzy tygodnie po tej imprezie jednak Andrzej Niemczyk pojechał na Mistrzostwa Europy do Turcji i zdobył złoto. Wraz z zespołem złożonym z doświadczonych polskich siatkarek, które jednak głodne sukcesu nigdy niczego nie wygrały w barwach narodowych połączonym z nowym pokoleniem niesłychanych talentów reprezentowanym przez takie młodziutkie siatkarki jak Katarzyna Skowrońska czy Agata Mróz, osiągnął sukces, jaki w polskim sporcie zespołowym na początku XXI wieku był niesłychany.
Co więcej, złoto Mistrzostw Europy powtórzył po dwóch latach, w 2005 roku w Zagrzebiu. Nigdy później żaden polski trener siatkarski tego nie osiągnął.
To dzięki niemu powstały Złotka i wielka moda na siatkówkę. Dzięki niemu powstało tzw. Pokolenie 2003, czyli wysyp ludzi, którzy zaczęli interesować się siatkówką. To nie siatkarze i nie znacznie późniejszy sukces kadry męskiej trenera Raula Lozano w 2006 roku zbudował to zainteresowanie, ale właśnie Złotka. Dzięki "Pokoleniu 2003" do dzisiaj siatkówka jest w Polsce sportem poważanym, budzącym wielkie zainteresowanie i emocje. Mało kto pamięta, że przed 2003 rokiem i złotem Andrzeja Niemczyka interesowało się nią niewiele osób.
Uwielbiał kobiety, nie mógł bez nich żyć. Ważne były dla niego zarówno w sporcie, jak i w życiu. Był bodaj najbardziej związanym z kobietami trenerem w polskiej siatkóce i może całym polskim sporcie.
- Miałem szczęście do kobiet. Każda z nich wniosła coś do mojego życia. Wszystkie córki są wykształcone, mam dobre kontakty z byłymi żonami. Wszystkie moje rozwody były bezbolesne. Nie rozumiem rozstań po polsku, gdy rąbie się krzesło na pół i siekiery latają pomieszkaniu - mówił niegdyś w rozmowie z portalem siatkowka24.pl.
Z mężczyznami nigdy nie pracował, uznawał że to zupełnie co innego. I mniej ciekawego niż praca z kobietami.
Chorował od dawna. Zmagał się z nowotworem węzłów chłonnych, który zaatakował tez płuca. - Myślałem, że skoro straciłem kiedyś cały majątek, nic gorszego w życiu mnie nie spotka. Ale spotkało - mówił.
Wiosną 2005 roku jednak ogłosił, że wygrał tę walkę. - To niesłychane co się stało, ale nowotwór ustąpił. Widocznie nie mógł ze mną wytrzymać. Zabiłem go papierochami i whisky - śmiał się wtedy Andrzej Niemczyk, który przez wiele lat czuł się lepiej. Choroba wróciła jednak z duża siłą.
Niedawno rozpoczęła się zbiórka pieniędzy wśród kibiców na pomoc w leczeniu trenera Andrzeja Niemczyka. Trener końca zbiórki nie doczekał. Zmarł w czwartek.