Turniej kwalifikacyjny siatkarzy do Rio 2016. O. Kaczmarczyk: Mamy jeszcze rezerwy

- Serbowie teoretycznie są najsilniejsi, ale jak przegramy z Belgami, to kasujemy wszystko, co zyskaliśmy do tej pory i później mecz z Niemcami będzie o życie - mówi Oskar Kaczmarczyk, statystyk reprezentacji Polski, która walczy w Berlinie o przepustkę na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro. Mecz Polska - Belgia w czwartek o 15.00. Relacja na żywo w Sport.pl i w aplikacji Sport.pl LIVE!

Polacy kwalifikację zaczęli od zwycięstwa 3:1 nad Serbami. W środę mają przerwę. W czwartek zagrają z Belgami (godz. 15), a w piątek z Niemcami (godz. 20). W drugiej grupie rywalizują Rosjanie, Bułgarzy, Francuzi i Finowie. Do półfinałów awansują dwie pierwsze drużyny z obu grup. Bilety na igrzyska wywalczą tylko zwycięzcy berlińskiego turnieju. Zespoły z drugiego i trzeciego miejsca o kwalifikację olimpijską będą jeszcze walczyć w majowym turnieju interkontynentalnym w Japonii.

Rozmowa z Oskarem Kaczmarczykiem

Marcin Lew: Mecz z Serbami to było 70, 80 procent możliwości Polaków? Wydaje się, że mimo dobrej gry, są jeszcze rezerwy, zwłaszcza na lewym skrzydle.

Oskar Kaczmarczyk, statystyk reprezentacji Polski: - Próbowaliśmy w tym meczu wykorzystać to, że Serbowie mają teoretycznie słabszy blok właśnie na tym lewym skrzydle, dlatego więcej graliśmy tamtą strefą. Ale rzeczywiście, trochę tych czap zebraliśmy. Ale trzeba pamiętać, że Mateusz Mika i Michał Kubiak to rekonwalescenci i trochę nie grali, więc rezerwy są, ale nie można powiedzieć, że zagrali źle.

Przede wszystkim graliście wszystkimi strefami. Grzegorz Łomacz znakomicie dyrygował grą zespołu, choć miał pewniaka na prawym skrzydle, Bartosza Kurka. Mogło kusić grać więcej do niego...

- Sztuką dobrego rozgrywającego jest to, że rozdziela po równo, ale w tych najważniejszych momentach wie do kogo zagrać. I tak naprawdę w trzecim secie to Bartek skończył wszystko, wziął ciężar gry na siebie. Chwała Bartkowi, chwała Grześkowi, ale trzeba też pamiętać, że w czwartym secie dobrą zmianę na rozegraniu dał Fabian Drzyzga. To jest naszą siłą, że każdy kto wchodzi z ławki, kto jest na parkiecie, może tej drużynie się przydać. To zawsze było naszą siłą i mam nadzieję, że będzie tak do końca turnieju.

O Serbach mówiło się, że to ofensywy zespół bez rozgrywającego. Ale my nie punktowaliśmy wiele blokiem, za to obrona działała znakomicie,.

- Myślę, że Jovović trochę za dużo zbiera za swoją grę, niepotrzebnie. Utarła się taka opinia, że on nie wytrzymał ciśnienia mistrzostw świata i to jest prawda. Ale minęły dwa lata i on naprawdę zrobił duży postęp. Trzeba też pamiętać, że Serbia to zespół bardzo ofensywny, ale słaby w przyjęciu. Każdy mecz, który z nimi gramy, to oni rozgrywają z trzeciego, czwartego metra i tak samo było teraz. Wtedy rozgrywający jest tylko odbijającym, a nie reżyserem gry.

A że nie blokowaliśmy? Po raz kolejny mieliśmy z nimi problem, gdy atakowali z tych wysokich piłek [po złym przyjęciu - przyp. red.]. Znów się z tym męczyliśmy, ale suma sumarum ważna czapa Marcina Możdżonka w końcówce czwartego seta plus dwie, trzy obrony zadecydowały o tym, że przełamaliśmy ich i to my wygraliśmy.

W obronie uwijał się nawet Marcin Możdżonek. 211 cm wzrostu, większość meczu w kwadracie i wchodzi, podbija ważną piłkę na 10 metrze. Mówił, że oglądał wszystko z boku, analizował i po prostu to wykorzystał.

- Można powiedzieć, że Marcin w tym meczu był kluczowy. Nie dość, że zablokował, to skończył też ważną piłkę w końcówce, wykonał serię bardzo ważnych zagrywek, przy których wyszliśmy na prowadzenie. A do tego te obrony, które były wartością dodaną. Marcin naprawdę bardzo dużo wniósł w dzisiejszym meczu.

Serbowie to teoretycznie najmocniejszy z rywali w naszej grupie. Po dniu przerwy zagramy z Belgią, na papierze najsłabszym zespołem. We wtorek w meczu z Niemcami pokazali jednak, że potrafią grać w siatkówkę i gdyby nie przespali końcówki pierwszego i trzeciego seta mogło być różnie.

- Nie nazwę tego, że przespali. Oni nie wytrzymali psychicznie tych końcówek i na ten moment to właśnie dzieli ich od europejskiej czołówki. Grali znakomity pierwszy set, ale tego nie utrzymali. Fakt jednak, że grając przeciwko tak zagrywającemu Georgowi Grozerowi, każdy miałby problemy. To był ten Grozer z czasów gry w Asseco Resovii, gdy wychodził i robił serię czterech, pięciu zagrywek. I w tym najważniejszym momencie w pierwszym secie to właśnie zrobił. W trzecim znowu nie wytrzymali.

Prawda jest taka, że to jednak dobry zespół i jak się im pozwoli grać, to potrafią to wykorzystać. Z Niemcami nie wytrzymali presji, a szkoda. Ja trochę trzymałem kciuki za Sama [Belg Sam Deroo, przyjmujący ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, w której Kaczmarczyk jest drugim trenerem - przyp. red.], żeby tu coś ugrał, ale oby najlepszy mecz zachował na ostatni mecz, z Serbami.

Niemcy mają Grozera, ale my mamy Bartosza Kurka, który w meczu z Serbami też w samych końcówkach punktował zagrywką. To znaczy, że możemy też być spokojni?

- Ostatnio z Belgami na mistrzostwa Europy zagraliśmy bardzo dobrze flotem i myślę, że teraz też to będziemy wykorzystywać. Bartek z Serbami zagrał kapitalnie w zagrywce, dołączył do tego Mateusz Bieniek, bo też dokładał asy w końcówce. Mamy jednak wciąż rezerwy w zagrywce, ale Bartek zagrał bardzo dobrze. Nie szedł na całość, a jednak punktował.

Czwartkowy mecz z Belgami będzie dla was tylko drogą do meczu z Niemcami, który może zadecydować o zwycięstwie w grupie?

- Nie, w ogóle na razie nie myślimy o Niemcach. Liczy się tylko Belgia, tu trzeba wygrywać z każdym. Jak się na chwilę zagapimy, możemy stracić wszystko, co zyskaliśmy w starciu z Serbami. Serbowie teoretycznie są najsilniejsi, ale jak przegramy z Belgami, to kasujemy wszystko, co zyskaliśmy do tej pory i później mecz z Niemcami będzie o życie. Spokojnie, ograjmy Belgów, a później zajmiemy się Niemcami.

Kto będzie najgroźniejszym rywalem z drugiej grupy, w której grają Bułgarzy, Francuzi, Rosjanie i Finowie?

- Odpowiedź da środowy mecz z Rosji z Francją [początek o godz. 20.30 - przyp. red.]. Rosjanie nie mieli na razie mocnego rywala, bo Finlandia to nie ta półka. Ale powiem tak. Przyszły drugi trener Iranu [Juan Manuel Cichello - przyp. red.] obserwował w Berlinie wszystkie drużyny podczas treningów. Powiedział, że my, Francuzi i Belgowie prezentujemy się najlepiej. I myślę, że gdzieś po cichu każdy wie, że z Francją będzie to najtrudniejsze spotkanie.

Czyli trzeba zrobić wszystko, by uniknąć ich w półfinale?

- My skupiamy się na najbliższym rywalu, ale chcemy wygrywać wszystko. Najważniejsze, byśmy wygrali ostatni mecz w turnieju, czy to będzie finał, czy mecz o 3. miejsce. To będzie dla nas najważniejszy mecz.

Zobacz wideo

Podyskutuj z autorem tekstu na Twitterze @LewMarcin

Andrzej Wrona relacjonuje turniej kwalifikacyjny do igrzysk na Snapchacie Sport.pl

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.