Kwalifikacje olimpijskie siatkarzy. Krzysztof Ignaczak: Celem powinna być "trójka"

- Celem na ten turniej powinno być znalezienie się w pierwszej trójce, nie wygranie turnieju. Jeśli to się uda, to będzie bardzo dobrze, ale dwa kolejne miejsca dają prawo gry w turnieju interkontynentalnym, gdzie o ten awans na igrzyska jest dużo łatwiej - mówi przed turniejem kwalifikacyjnym do igrzysk olimpijskich Krzysztof Ignaczak, były reprezentant Polski. Relacja na żywo na Sport.pl o 20:30

Siatkarska reprezentacja Polski we wtorek w Berlinie rozpocznie europejskie kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. Polacy zagrają w grupie A, z Serbią, Belgią i Niemcami. W drugiej grupie rywalizować będą Rosjanie, Francuzi, Bułgarzy i Finowie. Bilety do Brazylii wywalczy tylko najlepsza ekipa, dwie kolejne zagrają w maju w Japonii w turnieju interkontynentalnym. - To takie małe mistrzostwa Europy, tylko bez słabszych zespołów. To bardzo trudny turniej, pod względem psychicznym i fizycznym, bo w kilka dni trzeba rozegrać pięć meczów - mówi Ignaczak i dodaje: - Trudność polega też na tym, że czas na przygotowanie do niego jest praktycznie zerowy, trenerzy będą bazować na tym, jak siatkarze byli przygotowani w klubach. Trener Antiga mówił już w mediach, że forma niektórych zawodników jest daleka od ideału, ale mam nadzieję, że przez te dwa tygodnie udało się ją odbudować.

Stawka turnieju będzie bardzo wysoka. Tylko zwycięzca zapewni sobie awans na igrzyska, drużyny z drugiego i trzeciego miejsca będą miały jeszcze swoje szanse w turnieju interkontynentalnym, w maju w Japonii, gdzie stawka drużyn będzie zdecydowanie słabsza. - Celem na ten turniej powinno być znalezienie się w pierwszej trójce, nie wygranie turnieju - uważa Ignaczak. - Będzie bardzo trudno o awans, ale po cichu liczę na to. Każdy wie po co tam jedzie, jest osiem zespołów i każdy chce awansować. Nawet jeśli z formą nie będzie najlepiej, to każdy zostawi serce na boisku, odda wszystko, żeby pojechać na igrzyska - dodaje libero Asseco Resovii, który uczestniczył w trzech igrzyskach, w Atenach, Pekinie i Londynie.

Polacy turniej rozpoczną od starcia z Serbami, we wtorek o godz. 20.30. - I to będzie kluczowy pojedynek. Jeśli go wygramy, to będziemy niemal pewni wyjścia z grupy. Później trzeba będzie robić wszystko, by nie trafić na Francuzów, bo to w tej chwili najgroźniejszy zespół. Francuzi zbudowali znakomity tzw. team spirit i ten sezon należał do nich. Przekroczyli granicę, przez którą nie mogli się przebić, granicę czwartego miejsca. Teraz wygrywali i uwierzyli w siebie - stwierdza Krzysztof Ignaczak i dodaje: - Lepiej zagrać w półfinale z Rosją, która ma swoje kłopoty, gra bez Muserskiego i traci przez to wiele. Choć na pewno dalej będzie groźna. Ale wiemy, że Rosjanie mają spore kłopoty z przyjęciem zagrywki typu flot, a nasz zespół akurat w tym elemencie gra bardzo dobrze i to może być nasza recepta na sukces.

Co ciekawe, po turnieju w Berlinie może się okazać, że na igrzyskach zabraknie którejś z czołowych drużyn świata. - Wiemy, że tych miejsc dla Europy na igrzyskach jest za mało, a o wyjazd walczyć będą mistrzowie świata, olimpijscy i Europy. Może się okazać, że np. Rosja nie obroni złota, bo nawet nie wystąpi w tym turnieju. Jeśli kogoś z tej trójki Polska, Rosja i Francja miałoby zabraknąć na igrzyskach, to byłaby to spora strata dla dyscypliny - mówi były libero reprezentacji Polski. Czy postawiłby jakieś pieniądze na awans Polski? - Nie bawię się nigdy w hazard, bo sport jest tak nieprzewidywalny, że bałbym się stawiać jakiekolwiek swoje pieniądze. Ale wierzę w to, że awansujemy na igrzyska - kończy.

Andrzej Wrona relacjonuje turniej kwalifikacyjny do igrzysk na Snapchacie Sport.pl

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.