Przypomnijmy, że Polacy bez większych problemów wygrali grupę C, która swoje mecze rozgrywała w Warnie. Podopieczni trenera Stephana Antigi pokonali kolejno Belgię 3:0, właśnie Słowenię 3:1 i Białoruś 3:0, dzięki czemu zajęli pierwsze miejsce i automatycznie awansowali do ćwierćfinału, podobnie jak Bułgarzy, Rosjanie i Francuzi. Rywali tych zespołów w ćwierćfinale miały wyłonić baraże, w których zagrały zespoły z drugich i trzecich miejsc.
Polacy czekali na zwycięzcę z pary Holandia - Słowenia, czyli drugiego zespołu grupy A i trzeciego z grupy C, w której grali biało-czerwoni. Ostatecznie we wtorek lepsi okazali się Słoweńcy, którzy ograli Holendrów 3:0 (25:16, 25:19, 25:22) i pewnie awansowali do najlepszej ósemki mistrzostw. Holendrzy byli bliscy zapewnienia sobie miejsca w ćwierćfinale już w niedzielę, ale ostatecznie przegrali decydujące starcie z Bułgarią 2:3. Teraz, po porażce ze Słowenią żegnają się z imprezą. Słoweńcy natomiast w grupie wygrali tylko jeden mecz, z najsłabszą Białorusią, przegrywając właśnie z Polską i w meczu decydującym o drugiej pozycji - z Belgią.
Słoweńcy jednak tanio skóry nie sprzedali, wszystkie sety z Belgami przegrali na przewagi, a w starciu z naszą reprezentacją mocno postawili się w drugim i trzecim secie. Drugą partię nawet wygrali. Dopiero czwarty set padł wyraźnie łupem biało-czerwonych, dla których to była jak do tej pory najtrudniejsza przeprawa.
Łatwo nie będzie też w środę, bowiem Słoweńcy nie mają wiele do stracenia. Faworytem są Polacy, którzy do Bułgarii polecieli po medal. Mówiło się nawet, że dla nich mistrzostwa rozpoczną się dopiero właśnie od ćwierćfinałów, bo w grupie rywali nie mają zbyt mocnych. Teraz jeden z nich ponownie stanie na drodze mistrzów świata. I jeśli ci wygrają z nim drugi raz, będą w najlepszej czwórce mistrzostw Europy.
A tam zaczną się prawdziwe wyzwania. Jeśli Polacy pokonają Słowenię, w półfinale zagrają z Rosją, Włochami lub Finlandią. Włosi i Finowie zmierzą się jeszcze w barażu (początek o godz. 20.30), ale tutaj niespodzianki raczej nie powinno być i najprawdopodobniej to druga drużyna ostatniego Pucharu Świata zagra w środę w ćwierćfinale. A to oznacza, że w najlepszej czwórce mistrzostw zabraknie któregoś z uczestników japońskiego turnieju, a w półfinale dojdzie do rewanżowego starcia właśnie za Puchar Świata. Na razie jednak Polacy muszą uporać się w środę ze Słowenią, a później będą mogli myśleć o ewentualnym półfinale.