ME siatkarek. Joanna Wołosz: Na dzisiaj to był chyba maks tego, co mogłyśmy zrobić

- Potrzebna nam stabilizacja, by wyeliminować wahania w naszej grze od świetnej do beznadziejnej. To się zdarza nie tylko w jednym meczu, ale niekiedy nawet w jednym secie - mówiła po przegranej 1:3 z Holandią w ćwierćfinale mistrzostw Europy polska rozgrywająca Joanna Wołosz

Joanna Wołosz po meczu z Holenderkami mówiła: - Brakowało nam wszystkiego, w każdym elemencie. Mecz był bardzo podobny do tego w rozgrywkach grupowych w Apeldoorn. Do 14.-15. punktu trzymałyśmy równą grę, potem Holenderki nam odjeżdżały. Nikt nam jednak nie powie, że nie chciałyśmy i że się nie starałyśmy. Na dzisiaj to chyba maks tego, co mogłyśmy zrobić. Uważam jednak, że była szansa pokonać Holenderki. Gdyby udało nam się znaleźć stabilizację i wyeliminować wahania w naszej grze, od świetnej do beznadziejnej. To się zdarza nie tylko w jednym meczu, ale niekiedy nawet w jednym secie. Nie możemy tracić punktów seryjnie, to nas wykańcza - dodała.

Pytana o nieobecność Anny Werblińskiej, stwierdziła: - Z nią byłoby nam łatwiej, ale wiedziałyśmy dość wcześnie, że nie zagra. Kolano w meczu z Białorusią spuchło jej od razu, więc nie było wątpliwości, że nie wystąpi. Byłyśmy na to przygotowane psychicznie.

- Miałyśmy swoje marzenia związane z tym turniejem, zależało nam na tym, by dobrze się zaprezentować. Na dzisiaj więcej nie mogłyśmy zrobić, ale przed nami kwalifikacje olimpijskie w Ankarze - mówiła Joanna Wołosz. - Będziemy tam walczyły do końca. To kilka miesięcy, myślę, że będziemy grały lepiej. Najpierw jednak kluby, bo nawet nie miałam okazji ustalić, którego dnia po mistrzostwach muszę się stawić.

Dla kogo oni grają. Owieczkin, były narzeczony Kirilenko, zaręczył się z modelką [ZDJĘCIA]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.