Holandia - Polska 3:1. Bezdyskusyjna porażka. Siatkarkom pozostaje walka o pozostanie w turnieju

Tym razem było inaczej niż z Włoszkami - po dwóch fatalnych setach przyszły dwa nieco lepsze. Nie na tyle, by dać sobie radę z Holandią. Po dwóch meczach mistrzostw Europy w Apeldoorn polskie siatkarki mają dwie porażki - po raz pierwszy od 1999 roku. Muszą walczyć o pozostanie w turnieju ze Słowenią

Trener Jacek Nawrocki w meczu z Holandią raz jeszcze zastosował taktykę, którą grał przeciwko Włoszkom i w pierwszych dwóch setach sobotniego meczu przyniosła ona rezultat - wtedy Polki stawiły twardy opór wielkiemu faworytowi. W starciu z Holandią także faworytkami nie były, gospodarze mistrzostw Europy nie mają może tak silnego zespołu jak chociażby w 2009 roku, gdy impreza odbywała się w Polsce, ale ich zawodniczki mają znakomite warunki fizyczne do gry w siatkówkę, świetną dynamikę, zasięg i serwis. Trudno z tym konkurować.

Gra na dwie przyjmujące, z Katarzyną Skowrońską-Dolatą na lewym przyjęciu miała swoje konsekwencje. Osłabiała siłę ataku polskiej drużyny, na dodatek jakiegoś wielkiego wzmocnienia przyjęcia też nie było widać. Holenderki w pierwszym secie robiły z Polską, co chciały, a problemy z odbiorem ich serwisu były ogromne. Na dodatek na dwanaście pierwszych punktów aż sześć zdobyły blokiem. Polki wpadały na niego jak na drzewo, pakowały w blok nie tylko dobre, mocne ataki z pierwszej piłki (takich było mało), ale i zwykłe plasy. Straty poczęły odrabiać przy 5:13, gdy Katarzyna Skowrońska-Dolata zaczęła kończyć akcję za akcją. To był jednak tylko chwilowy okres lepszej gry. W całym secie Holandia starła Polskę z parkietu. Błędów była masa, dobrego rozegrania i ataków z pierwszej akcji - jak na lekarstwo. Polki z 29 ataków skończyły raptem siedem; sześć poszło w blok. Lonneke Slöetjes sama zdobyła 10 punktów.

Chwilę grozy przyniósł set drugi. Nie tyle już z powodu wyniku, co fatalnego zderzenia Anny Werblińskiej z libero Pauliną Maj. Padła polska przyjmująca na parkiet, widownia (także holenderska) zamarła, bo można się było spodziewać ciężkiej kontuzji kolana. Na szczęście po chwili bólu wstała i grała dalej. Polki doszły rywalki na 8:10, cały czas musiały je gonić, szukać dobrego rozegrania i miejsca do ataku. Odbiór jednak rozsypał się całkowicie, a Maret Balkestein-Grothues - nowa zawodniczka Atomu Sopot - z pola zagrywki zdemolowała polski zespół. Przykro było patrzeć na drugą część tego seta, który przypominał egzekucję.

Wynik 11:25 był najwyżej przegranym przez Polskę setem na kobiecych mistrzostwach Europy od 2009 roku, od turnieju w Łodzi. Wtedy też był to set przegrany z Holandią.

Polki po dwóch setach nie miały ani jednego punktu z zagrywki, zaledwie dwa blokiem, a holenderskie przyjęcie osiągnęło 86 procent. Znamienna była akcja podczas kiwki rozgrywającej Joanny Wołosz w trzecim secie. Holenderska libero nie tylko się połapała i odbiła piłkę, ale jeszcze posłała ją przy tym na polską stronę i zdobyła punkt, rzadkość na tej pozycji. W trzeciej partii w wyjściowej szóstce zagrały już debiutantki - Natalia Kurnikowska i Kamila Ganszczyk. Usiadła np. nieprzydatna Sylwia Pycia. Polski zespół przestał eksperymentować taktycznie i to był okres, gdy Polki jeden raz wyszły na prowadzenie, nawet 10:6 i 16:11. Dobrze grała Katarzyna Skowrońska, kończyła bardzo istotne piłki. Z 25 ataków Polek aż 17 dało punkty, sama Skowrońska wpakowała w parkiet 9 z 12 uderzeń. A Lonneke Slöetjes z drugiej strony biła po autach jak nigdy wcześniej. Dzięki temu Polska wygrała tego seta i przy słabiej grającej Holandii miała wciąż szansę rozpocząć wszystko od nowa.

W czwartym secie, nadal z naprawdę nieźle grającą Kamilą Ganszczyk, a także Klaudią Kaczorowską chociażby, Polki dawały radę Holenderkom. Zmuszały je do słabego przyjęcia, punktowały. Kłóciły się też o decyzję sędziego, który odebrał im punkt za rzekome dotknięcie siatki. Katarzyna Skowrońska-Dolata za nic nie chciała tego odpuścić i wykłócała się do upadłego. Nic dziwnego, wtedy Holandia wyszła na prowadzenie z rozgoryczonymi Polkami i stopniowo je powiększała. Tej walki nie można już było wygrać, mimo ogromnych starań, ale w decydujących chwilach Holenderki znów potrafiły podnieść znad parkietu polskie ataki i kończyć swoje.

Po dwóch porażkach w poniedziałek o godz. 17 Polska zagra ze Słowenią o to, aby w ogóle zostać w turnieju. Porażka ją eliminuje, wygrana pozwoli zagrać w środowym barażu z którąś z ekip grupy C z Rotterdamu.

Holandia - Polska 3:1

Sety: 25:15, 25:11, 19:25, 25:18

POLSKA: Wołosz, Skowrońska-Dolata, Werblińska, Kowalińska, Efimienko, Pycia oraz Maj-Erwardt (libero), Kaczorowska, Kurnikowska, Bełcik, Ganszczyk

HOLANDIA: Dijkema, Buijs, De Kruijf, Balkestein-Grothues, Slöetjes, Steenbergen oraz Pilon-Stam (libero), Nummerdor-Flier, Belien, Stoltenborg

Facet, który od auta woli hulajnogę, dwaj miłośnicy Harry'ego Pottera i fan Jana Matejki [SYLWETKI SIATKARZY]

Więcej o:
Copyright © Agora SA