Rafał Stec: Jedynie słuszny cel polskich siatkarzy

Jeszcze nie zdobyli Pucharu Świata, ba, nie zagwarantowali sobie nawet drugiego miejsca, które daje awans na igrzyska w Rio de Janeiro. Oni zaledwie skopali tyłki Amerykanom, dotąd na turnieju niepokonanym. Rozstrzygnęła chyba serwisowa strzelanina w trzecim secie, w którym rywali trafiali kolejno rewolwerowiec Bieniek, rewolwerowiec Kubiak, rewolwerowiec Drzyzga oraz - on akurat pociągał za cyngiel delikatnie - Nowakowski. I na kolejną partię Amerykanie wyszli już poturbowani, prawdopodobnie z silnymi zawrotami głowy - pisze na swoim blogu Rafał Stec.

W polskiej drużynie lubię szczególnie to, że kiedy o niej mówimy, możemy używać największych przymiotników i najbardziej ryzykownych porównań, wcale nie ryzykując, że cokolwiek zabrzmi śmiesznie. Gdzie nie spojrzeć, dzieje się historia. Weźmy dzisiejszy mecz z USA.

1) Miał być kulminacją PŚ, więc odbył się w pierwszą rocznicę zdobycia przez Polaków złota mundialu. Idealny moment, by przypomnieć, kto panuje nad siatką.

2) Trzeba było zwyciężyć, ale naszych taka skromna robótka nie zadowoliła, oni musieli jeszcze przywalić przeciwnikom setem koszmarem. Do 15 Amerykanie nie przegrywają właściwie nigdy - nie przytrafiło im się to ani w ośmiu wcześniejszych meczach PŚ, ani w żadnych z 16 meczów ostatniej Ligi Światowej, ani w żadnym z 16 meczów ubiegłorocznej LŚ. Podobnie dostali tylko w jednym z dziewięciu meczów ostatniego mundialu - z Francją. Wystarczy, by nabrać pewności, że znokautowani Amerykanie zobaczyli dzisiaj po ostatniej akcji gwiazdy?

3) Hubert Wagner prowadził reprezentację Polski w 56 oficjalnych meczach, wygrał 41. Traf chciał, że po raz 56. prowadził dziś naszą kadrę również Stephane Antiga. Zgadnijcie, ile odniósł zwycięstw? Tak, 41.

4) Trofeum na razie nie ma, awansu olimpijskiego też nie, ale przebieg turnieju pozwala nam mierzyć najwyżej, inaczej zwyczajnie nie wypada: w zdobycie PŚ po odniesieniu 11 zwycięstw. Dokonywali tego wyłącznie najwięksi: wszechpanująca w pierwszej dekadzie XXI wieku Brazylia według Bernardo Rezende (2003), a także wszechpanujący w ostatniej dekadzie XX wieku Włosi znani jako "Generazione di Fenomeni". Czy dorównać im to nie jedynie słuszny cel reprezentacji, który chciałaby zapanować w dekadzie właśnie trwającej?

Wpis także na blogu.

Czy Polacy wygrają siatkarski Puchar Świata?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.