Liga Światowa. Antiga: Chcę medalu

- Faworytem jest Brazylia, my chcemy wskoczyć na podium - mówi trener polskich siatkarzy o turnieju finałowym Ligi Światowej. Dziś w Rio de Janeiro Polska gra z Włochami - mówi Stephane Antiga przed pierwszym meczem Polaków w Final Six Ligi Światowej. Relacja na żywo ze spotkania z Włochami w czwartek po 21 w Sport.pl

Jarosław Bińczyk: Rok temu twierdził pan, że nieobecność w finałach LŚ pomogła Polakom w zdobyciu mistrzostwa świata, bo pana siatkarze mieli czas na odpoczynek. Czy udział w finałach w tym roku im nie zaszkodzi przed najważniejszymi w sezonie kwalifikacjami do igrzysk w Rio?

Stephane Antiga: Teraz mieliśmy więcej czasu na przygotowania. Rok temu do drużyny wchodzili nowi: Kłos, Wrona, Buszek, Mika. Nie było czasu na treningi, które były dla nas priorytetem przed MŚ. Teraz po LŚ w Rio będziemy odpoczywać prawie dwa tygodnie, a przez kolejnych pięć przygotowywać się do Pucharu Świata, najważniejszej imprezy w sezonie. Nawet gdybyśmy nie awansowali do finału LŚ, i tak nie moglibyśmy dać więcej wolnego siatkarzom niż dwa i pół tygodnia.

Po fazie grupowej LŚ mieliście tylko trzy dni wolnego. Udało się odpocząć?

- Ostatnie cztery tygodnie spędziliśmy za granicą, później jeszcze prawie tydzień w Krakowie, gdzie kończyliśmy eliminacje LŚ meczami z Amerykanami. Do tego doszły podróże, często nocne, różnica czasu. Bardzo męczące. Ważny był więc odpoczynek fizyczny i mentalny, bo przecież bardzo długo przebywamy ze sobą. Już na pierwszym treningu po tych kilku wolnych dniach jakość pracy była jednak bardzo dobra. To najważniejsze, wolę jakość niż ilość.

Co chciał pan poprawić?

- Blok i obronę, tam mamy największe rezerwy. Jak już mówiłem, mieliśmy więcej czasu na pracę. Np. Mateusz Bieniek był z nami od początku przygotowań do tego sezonu, ostro trenował, co sprawiło, że w fazie grupowej Ligi Światowej dał drużynie tak wiele.

Jakub Jarosz znakomicie zastąpił kontuzjowanego Bartosza Kurka w meczu z Iranem, a mimo to na finał LŚ do Brazylii nie poleciał.

- Selekcja w kadrze trwa cały czas. Musi być i jest prowadzona fair, nawet jeśli na to nie wygląda, jak w przypadku Jarosza. Z Iranem zagrał bardzo dobrze. Przed podjęciem decyzji o powołaniach obejrzałem jednak uważnie wszystkie mecze, przejrzałem statystyki. Jarosz ma kłopoty przy bloku, co rywale zauważyli i często wykorzystywali. Dlatego już w ubiegłym roku robiłem podwójną zmianę, wpuszczając na boisko Dawida Konarskiego z Pawłem Zagumnym lub Fabianem Drzyzgą. Konarski jest dobrym atakującym, ale najlepiej blokuje. Dzięki jego blokom zdobyliśmy mnóstwo punktów i teraz w Rio też może nam się bardzo przydać. Bartka Kurka już nie bolą plecy, a przed kontuzją był bardzo regularny. Miał tylko jeden słabszy występ - w ostatnim spotkaniu z USA, które nie miało znaczenia. Jego najgorszy wynik w LŚ to 40 proc. skuteczności, średni - 51 proc. Kuba Jarosz gra bardzo dobrze, ale Bartka stać na rozegranie trzech czy czterech kolejnych meczów na wysokim poziomie.

Może warto było zabrać trzech atakujących?

- Myślałem o tym. Jarosz potrafi dobrze serwować, więc mógłby wchodzić na boisko na zagrywkę. Ale w spotkaniach z USA próbowałem w tej roli Artura Szalpuka, który na treningach też zagrywał dobrze.

Ma pan nadmiar bogactwa. Oprócz atakujących musi pan przebierać wśród środkowych i przyjmujących.

- Najmilszy problem dla każdego trenera, choć wszyscy widzą, jak trudno jest powiedzieć komuś: "Przepraszam, nie jedziesz". Ale takie życie. Wolę mieć 15 czy 16 zawodników światowej klasy i dokonywać trudnych wyborów, niż rozpaczliwie szukać uzupełnień.

Czy Fabian Drzyzga nie grał z Rosją i Iranem z powodów dyscyplinarnych?

- Nie. W tamtym momencie Grzegorz Łomacz grał lepiej niż Fabian. Przez dwa tygodnie pracowaliśmy więcej i Fabian wrócił do formy, stał się regularny. Powtarzam, że decydowały tylko kwestie sportowe. A że nie wyglądał na zadowolonego, to normalne. Jest ambitny, nie może być szczęśliwy, gdy nie gra dobrze i jest rezerwowym.

W Brazylii zagracie cztery mecze dzień po dniu...

- Mam nadzieję, że cztery (śmiech ), co by znaczyło, że dotrzemy do strefy medalowej. Trzeci i czwarty mecz będzie rano, więc nie dostaniemy czasu na odpoczynek. Ale taka jest formuła turnieju. Niczego nie zmienimy. Będzie trudno pod względem fizycznym, ale musimy sobie poradzić.

Do Brazylii lecieliście klasą premium, a nie ekonomiczną. Pomoże?

- Mam nadzieję. Chciałem, by zawodnicy mogli spać w samolocie, bo potem trzeba walczyć z różnicą czasu. Jak mogą dobrze grać notorycznie niedospani? Czekają nas cztery mecze z rzędu, więc luksusowe warunki lotu mogą pomóc. Tak jak pomogła wcześniejsza podróż do Iranu. W Teheranie aklimatyzacja jest ważna. Byliśmy tam pięć dni przed meczami i wygraliśmy jeden z nich, co było kluczowe dla awansu.

Brazylia szósty raz organizuje finał LŚ, ale u siebie wygrała tylko raz, w 1993 r. Czy jest faworytem, czy może jest nim Polska, mistrz świata?

- Mimo wszystko Brazylia. A ja chcę zdobyć medal, jak zawsze.

Jeśli wygramy grupę, możemy trafić na USA. Dlaczego Polsce tak trudno się gra z nimi?

- Są świetnie zorganizowani, a ich system blok-obrona jest chyba najlepszy na świecie. W MŚ nie grali dobrze, ale nas pokonali. Teraz są lepsi niż my. Ale podkreślam: teraz (śmiech ).

źródło: Okazje.info

Polscy siatkarze wygrają w tym roku Ligę Światową?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.