Łukasz Jachimiak Fot. Sport.pl Kilka minut po sobotnim pięciosetowym starciu z Rosją w Kazaniu Antiga odpowiadał na pytania komentującego mecz w Polsacie Sport Tomasza Swędrowskiego. Dziennikarz poprosił trenera o ocenę wszystkich czterech wyjazdowych meczów drużyny w trwającej Lidze Światowej. Francuz miał prawo z zadowoleniem wskazać, że jego zespół wyśrubował właśnie bilans spotkań z Rosją do 6:0. Mógł bez trudu dowieść, że ekipa zrobiła postęp, bo z czterech meczów wygrała dwa, a w jeszcze jednym urwała punkt Amerykanom za porażkę dopiero po tie-breaku, podczas gdy w ubiegłorocznej Lidze Światowej z sześciu spotkań poza Polską z punktami wyszła tylko z jednego (3:0 z Brazylią w Marindze). Ale Antiga mówił przede wszystkim o tym, jak żałuje porażek z USA z ubiegłego tygodnia. Trener drużyny mającej bilans 6:2 i otwartą drogę do Final Six w Rio nawet na moment nie traci z pola widzenia tego, co można poprawić. Imponujące, bo niby normalne, a jednak rzadko spotykane.
Dzięki takiej filozofii kadra Antigi i pomagającego mu Philippe'a Blaina ma bilans 6:0 z Rosją i 4:2 z Brazylią, podczas gdy poprzedni trenerzy reprezentacji, nawet zdobywając dla Polski medale, z tymi potęgami przegrywali seryjnie. Bilans meczów z Brazylią i Rosją za czasów Raula Lozano to 2:6, Daniel Castellani miał wynik 1:10, a Andrea Anastasi - 6:14.
Posługując się statystykami, długo można by mówić o tym, co już zbudował i co dalej buduje duet Antiga - Blain. Ale najlepiej francuską (r)ewolucję odda proste pytanie - czy po odejściu z kadry Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego, Pawła Zagumnego i Krzysztofa Ignaczaka spodziewaliście się, że w grupie z Rosją, USA i Iranem Polska po ośmiu meczach będzie miała w dorobku sześć zwycięstw? "Tak" odpowiedzą nieliczni. Sam broniłbym kadry, gdyby miała teraz bilans 2:6, a nie 6:2.
Przed rokiem siatkarze zachwycali nas, pewnie idąc po to, co wydawało się nieosiągalne. Do celu na 2015 rok - jest nim pierwsze albo drugie miejsce we wrześniowym Pucharze Świata w Japonii i awans do olimpijskiego turnieju w Rio de Janeiro 2016 - daleko. Ale czy nie zachwyca pewność, z jaką szykujemy formę? Mówiąc przed startem sezonu, że drużyna straciła kilku wykonawców, ale nie straciła ducha, Antiga dobrze wiedział, co mówi. Nie minął miesiąc od debiutu Mateusza Bieńka, a obserwując w akcji tego chłopaka, możemy mieć wrażenie, że rządzi na środku od lat. Nie minął miesiąc, odkąd po odzyskaniu dla kadry Bartosza Kurka trenerzy w warunkach bojowych testują go na nowej pozycji, a ten atakuje, jakby właśnie do tego był stworzony.
Ktoś powie, że idealnie nie jest, choćby dlatego, że z USA przegrywamy (bilans za Antigi 0:3), albo dlatego, że ze słabą Rosją męczymy się pięć setów (takie opinie naprawdę się pojawiają!). Prawda, ale znając naszą drużynę, możemy być pewni, że Amerykanów w końcu dopadnie. A uwagi na temat zbyt długiego grania z Rosją są w sumie prawdziwym komplementem dla zespołu Antigi.