Liga Światowa. Rosja - Polska. Ludzie Woronkowa grają jak kobiety?

"Do Rosji przyleciał najpopularniejszy zespół światowej siatkówki. Tak, tak, to nie przesada. Ci faceci w biało-czerwonych barwach to bohaterowie swojego kraju, zawsze są gotowi przeskoczyć samych siebie. Te słowa przestały pasować do naszej drużyny, bo po sześciu porażkach z rzędu Rosja jest absolutnie najgorszą ekipą Ligi Światowej" - pisze "Sport-Express", zapowiadając dwumecz Rosja - Polska w Kazaniu. Co się dzieje z mistrzami olimpijskimi? Relacje na żywo w Sport.pl w piątek i sobotę o godz. 17.10

W Gdańsku 0:3 i 2:3, w kalifornijskim Long Beach 1:3 i 0:3, wreszcie przed tygodniem w Kazaniu 1:3 i 0:3 w meczach z Iranem, w których wszystko miało już wracać na właściwe tory.

- Nie chcę komentować wyników kadry, bo w emocjach można powiedzieć coś niepotrzebnie. Ale gramy fatalnie i trzeba wyciągnąć jakieś wnioski - stwierdził po ostatnich porażkach zespołu Andrieja Woronkowa sekretarz generalny Rosyjskiej Federacji Siatkówki Aleksander Jeremienko.

Woronkow jak Capello, a nie Alekno

Łatwego życia trener nie miał już jesienią ubiegłego roku. Kiedy po porażce z Polską "Sborna" straciła szanse na medal mistrzostw świata, wielu oczekiwało jego dymisji. - Mamy do niego pełne zaufanie. Wcale nie byliśmy faworytem, bo w naszym składzie zabrakło Tarasa Chtieja, Jewgienija Siwożeleza, Maksima Michajłowa i Aleksieja Werbowa. Wyobraźmy sobie, że tylu ważnych graczy tracą Polacy czy Brazylijczycy. Wtedy też nie dotarliby do podium - bronił Woronkowa szef rosyjskiej siatkówki Stanisław Szewczenko.

Teraz Siwożelez, Michajłow i Werbow nie byli w stanie zrobić nic, by uchronić zespół od domowych klęsk z Iranem. Oczywiście znów można wykazywać, że szkoleniowiec nie ma do dyspozycji wszystkich najlepszych zawodników. Ale czy ktokolwiek podejmie się zadania obrony Woronkowa?

Licząc 1:3 z Brazylią z ubiegłorocznego Final Six Ligi Światowej, jego drużyna notuje właśnie serię siedmiu kolejnych porażek. Tak słabo Rosja nie grała od 1997 roku, gdy przegrała 10 spotkań z rzędu.

"Najwyższa pora zatrzymać horror, bo właśnie tak wygląda nasza gra. Przeciwko Iranowi byliśmy jak drużyna kobiet, bo seryjne błędy w przyjęciu zamieniały się w przewlekłą chorobę całego zespołu" - ubolewa "Sport-Express". "W drugim spotkaniu nasi przyjmujący zanotowali w sumie tylko pięć skutecznych ataków. Pięć, Andriej! Pięć!" - dodaje, zwracając się do trenera.

Według rosyjskich dziennikarzy Woronkow nie ma "gangu", jaki stworzył jego poprzednik Władimir Alekno, z którym Rosja zdobyła olimpijskie złoto w Londynie w 2012 roku. "Trener znalazł się pod ostrzałem krytyki, ale i tak ma szczęście, bo jest w cieniu innych problemów naszego sportu, jak np. sprawa wydalenia z kraju Fabia Capello [kibice są tak rozczarowani Włochem prowadzącym piłkarską kadrę, że chcą zebrać 22 mln euro na odszkodowanie, jakie za zerwanie umowy musiałby mu wypłacić Rosyjski Związek Piłki Nożnej]".

Rosja w drugiej lidze?

Woronkowa odwołać ze stanowiska na pewno byłoby łatwiej. I choć w starciach z Polską Rosjanie mają zdecydowanie korzystny bilans - w Lidze Światowej wygrali 13 z 19 rozegranych dotąd spotkań - to trener musi się obawiać dwumeczu z ludźmi Stephane'a Antigi. Odkąd bowiem polską kadrę objął Francuz, Rosja jest ulubionym przeciwnikiem biało-czerwonych. W sierpniu ubiegłego roku późniejsi mistrzowie świata pokonali ją 3:2 w krakowskim Memoriale Wagnera. We wrześniu Polacy wygrali 3:2 w Łodzi, w meczu o awans do półfinału mundialu. A trzy tygodnie temu w Gdańsku zbili ekipę Woronkowa 3:0 na inaugurację trwającej właśnie Ligi Światowej, by następnego dnia wygrać kolejną pięciosetową wojnę. Ciekawe, czy Rosjanie nie zrobiliby zmiany, gdyby w meczu Woronkow - Antiga z 0:4 zrobiło się 0:6.

Oczywiście teoria mówi, że na nerwowe ruchy jest zdecydowanie za wcześnie. Celem na ten rok dla każdej z czołowych ekip jest nie Liga Światowa z finałem w Rio de Janeiro, tylko Puchar Świata w Japonii, będący pierwszą kwalifikacją do przyszłorocznych igrzysk w Rio. Ale czy nie ma racji "Izwiestia", kiedy pisze, że po tak słabym wejściu w sezon można mieć nawet czarne myśli związane raz: ze spadkiem do drugiej dywizji Ligi Światowej, dwa: z brakiem Rosjan na igrzyskach?

Gazeta punktuje, że u Woronkowa poziom obniżyli wszyscy, również ci, którzy teraz od kadry odpoczywają. Powrót Dmitrija Muserskiego, Siergieja Grankina czy Nikołaja Pawłowa wcale nie musi gwarantować całkowitej odmiany. Zwłaszcza że taką sztab zapowiadał już po meczach z Polską. Do USA Woronkow nie poleciał i nie wysłał tam kluczowych w tej chwili zawodników, by w kraju przygotować ich do domowych spotkań. "Widać, że coś poszło bardzo nie tak" - pisze "Izwiestia" i wykazuje, że tym razem to coś naprawić będzie dużo trudniej niż przed rokiem. Wtedy Rosjanie zaczęli "światówkę" od czterech porażek, ale z ośmiu następnych spotkań wygrali siedem i zakwalifikowali się do Final Six. "O powtórce nie ma co marzyć, bo rywali mamy znacznie silniejszych niż niestabilni Bułgarzy i Serbowie" - martwią się dziennikarze.

Problemy mistrzów olimpijskich nie znaczą oczywiście, że w piątek i w sobotę nasi mistrzowie świata łatwo ich pokonają. - Rosjanie staną na rzęsach, żeby przerwać serię porażek - nie ma wątpliwości Karol Kłos. Kapitan reprezentacji nie zagra, wciąż leczy kontuzjowane kolana. To pokazuje, że my też mamy swoje kłopoty. Warto pamiętać, że z drużyny mistrzów świata odeszli Mariusz Wlazły, Michał Winiarski, Paweł Zagumny i Krzysztof Ignaczak. Nasz przebudowywany zespół przeżywa właśnie najtrudniejszy moment tej Ligi Światowej, będąc w morderczym tournee, którego trudy widać było po zawodnikach w drugim z przegranych starć z USA (2:3 i 1:3). Gołym okiem widać jednak, że my swoje porażki możemy spokojnie przepracować, wyciągnąć z nich wnioski. Natomiast Rosjanie muszą gasić pożar.

Zobacz wideo

Obserwuj @LukaszJachimiak

Ibaka, Akinbiyi, Chara - najlepiej zbudowani sportowcy poszczególnych dyscyplin [CZĘŚĆ II]

Kto wygra w piątek?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.