Jarosław Bińczyk: Zawodnicy się zmieniają, a polska reprezentacja wciąż pokazuje charakter, zwłaszcza w meczach z Rosją.
Rafał Buszek: Miejmy nadzieję, że zostanie na dłużej, bo to dopiero pierwsze mecze, a wtedy zawsze jest wielka niewiadoma. Dziś wszystko wyglądało zupełnie nieźle. Na tym etapie gramy naprawdę fajną siatkówkę.
Czym różniły się oba mecze z Rosją w wykonaniu reprezentacji Polski?
- W drugim Rosjanie zagrali dużo lepiej. Już w pierwszym czekaliśmy, kiedy się obudzą. To w końcu mistrzowie olimpijscy. Nieważne, w jakim przyjeżdżają składzie, zawsze są mocni. W piątek od drugiego seta zaczęli grać naprawdę dobrze.
Odebrali wam zagrywką pewność siebie.
- Oni też zyskali dużo tej pewności, zagrali na luzie i pokazali swój prawdziwy poziom.
Dałeś znakomitą zmianę, kończąc sześć z dziesięciu ataków w trudnych momentach.
- Każdy z wchodzących na boisku pomógł drużynie. Cieszę się z tego, że wygraliśmy, bo każde zwycięstwo buduje, zwłaszcza nad tak silnym przeciwnikiem. Gdyby ktoś przed weekendem zaproponował nam dwa zwycięstwa, nawet po 3:2, każdy brałby to w ciemno. Ja bardzo się cieszę, bo wygraliśmy dwa mecze na otwarcie Ligi Światowej.
Konkurencja wśród przyjmujących w tym sezonie się zmniejszyła, bo nie ma już w kadrze Michała Winiarskiego. To otwiera przed tobą szansę na częstszą grę.
- Nie wiem, czy się zmniejszyła, bo przecież doszedł Bartek Bednorz, który świetnie prezentuje się na treningach. Na pewno dostanie swoją szansę. Fajnie, że pojawiła się duża grupa młodych zawodników, którzy wchodzą do dużej siatkówki. Przykładem jest Mateusz Bieniek, który gra świetnie i ma szansę zostać objawieniem Ligi Światowej, a nawet całego sezonu. Wszyscy mu tego życzymy.
Rosjanie w pewnym momencie próbowali was prowokować, choćby ciesząc się ostentacyjnie i pokazując coś w waszą stronę. To robi na was wrażenie?
- Nie, oni chcieli się pobudzić do grania. Przynajmniej ja to tak odebrałem.